Bohater "Ani z Zielonego Wzgórza", jej ukochany - Gilbert, twierdził, że życie jest zbyt krótkie, by żywić dawne urazy. Na szczęście Gilbert jest postacią fikcyjną, więc jego słowa nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Właśnie tak. Uważam, że są pewne krzywdy, których nie da się wybaczyć. Są ludzie, którzy nie zasługują na wybaczenie, a zła karma w końcu do nich wróci. Nie widzę najmniejszego powodu, żeby być dla wszystkich wspaniałomyślną. Nie widzę powodu dla którego mam dawać pluć sobie w twarz, wycierać ślinę i uśmiechać się do swojego przeciwnika.
Nie mieszajmy w to religii chrześcijańskiej i nadstawianiu drugiego policzka. Są na pewno ludzie, którzy żyją zgodnie z tymi przekonaniami i trzeba to szanować. W innych religiach też znajdują się podobne postulaty. Jeżeli ktoś ich przestrzega to dobrze, ale niech nie wymaga od innych takiego samego zachowania.
Łatwo jest mówić o przebaczeniu z perspektywy osoby stojącej z boku. Łatwo jest poklepywać po ramieniu i mówić - och, daj spokój, zapomnij, odpuść sobie. Wybacz mu/jej to, wtedy i tobie będzie łatwiej.
Nie bardzo rozumiem skąd pewność, że po wybaczeniu będzie mi łatwiej. Łatwiej z czym? Dlaczego odmawia mi się możliwości przeżywania wzgardy, złości na drugą osobę, zwłaszcza jeśli ona mnie skrzywdziła?
Comedy Central Polska fanpage Comedy Central Polska fanpage
Comedy Central Polska Fanpage
Na samym początku napisałam, że najbardziej bolą przykrości, których doświadczamy od bliskich nam osób. Specjalnie nie chcę tutaj opisywać sytuacji ekstremalnych, kiedy zostajemy skrzywdzeni w wyniku przestępstwa, ale mniejsze razy, czy słowa, też bolą. Jakie to sytuacje? Codzienne:
Dziecko, które jest regularnie szykanowane przez opiekuna (jesteś głupi, jesteś gruby, Marysia lepiej rysuje) - cierpi.
Zdradzony partner/partnerka - cierpi.
Babcia/dziadek, którzy są traktowani w domu jak zbędne przedmioty - cierpią.
Złośliwa siostra/brat, która całe dzieciństwo wmawiała Ci, że rodzice Cię nie kochają - rani.
Przyjaciółka, która odbiła chłopaka - rani.
Przypomnijcie sobie sytuacje w których zostaliście upokorzeni i która z tych sytuacji była najbardziej bolesna. Mam wrażenie, że mogę zgadnąć: w większości przypadków najgorzej obeszli się z Wami bliscy. Łatwiej jest wybaczyć krzywdy, których doświadczamy od obcych nam ludzi. Nie łączy nas z nami żadna emocjonalna nić, nie odczuwamy tego jako zdradę. Człowiek otrząśnie się i idzie dalej.
Zwolnienie z pracy - irytuje i boli, ale cóż, życie toczy się dalej.
Wyzwiska pod swoim adresem, bo się komuś po prostu nie spodobaliśmy - ech, co za cham.
Sąsiadka, która donosi na nas do Straży Miejskiej - głupia wariatka.
Codziennie przeżywamy różnego rodzaju emocje. Naukowcy cały czas próbują odpowiedzieć na pytanie, czym one są i skąd się biorą. Według teorii Plutchika mamy osiem podstawowych emocji, które na drodze ewolucji naturalnie się rozwijają. Te podstawowe emocje są wrodzone i poprzez adaptację zachowań pozwalają nam przetrwać. Jedną z tych podstawowych emocji jest wściekłość, która w delikatniejszych odsłonach przyjmuje formę złości, a następnie irytacji.
Mam w sobie duże pokłady zrozumienia dla innych. Potrafię wybaczać pewne przewinienia. Ale są ludzie, wobec których chowam urazę i to się nie zmieni. Zadra ta jest we mnie od wielu lat i znalazła sobie wygodne miejsce w moim sercu. Nie mam potrzeby wyciągania jej. Zadra ta nauczyła mnie, że życie nie jest kolorowe i wspaniałe na każdym kroku. Nauczyłam się też kontrolować swoje emocje i nie muszę udawać, że dobrze czuję się w towarzystwie każdego człowieka. Nie mam zamiaru spędzać czasu z ludźmi, którzy wyrządzili mi krzywdę, nie mam też potrzeby w jakikolwiek sposób się z nimi kontaktować. Idąc za teorią Plutchika, moja wściekłość zmieniła się w irytację czyli ewoluowała tak, jak przewidział to badacz.
Powinnam napisać jakąś konkluzję do powyższego wywodu. No więc brzmi ona tak: niektórzy ludzie nie zasługują na przebaczenie. Koniec. Kropka.