Czego uczą nas filmy: "Tajemnica Filomeny"
Ale "Tajemnica Filomeny" w reżyserii Stephena Frearsa to przede wszystkim smutny film. Bo czy jest gorsza wizja, niż odebranie matce dziecka, wymusiwszy wcześniej na niej zgodę na ten proceder? Wmówienie jej, że to naturalna kolej rzeczy, bo skoro zgrzeszyła - młoda, naiwna i głupia, to konsekwencje tego będą jej ciężarem do końca życia? Nie, nie mówimy o zamierzchłych wiekach. Mówimy o nie tak dalekiej przeszłości, raptem pół wieku wstecz. Zgroza.
Czego możemy się nauczyć z tego wyciskającego łzy dramatu, zagranego świetnie przez Judi Dench? Zatrzymam się tylko jeszcze na moment na tym zachwycie - szczerym - nad jej grą, bo gdyby nie ona, nie byłoby tego filmu, byłby ckliwy gniot. Choć reszta towarzystwa się stara i w miarę daje radę, to surowość tej niemal 80-letniej aktorki, jej powściągliwość przy jednoczesnym oddaniu wachlarza emocji - budują cały ten film. I te jej oczy, takie młode i skrzące!
Ale do rzeczy - z filmu "Tajemnica Filomeny" wszakże, jak z wielu innych, możemy wynieść różne nauki.
Zakonnice to spryciary i wredoty
Luźno cytuję tu bohatera filmu, Martina Sixsmitha (gra go Steve Coogan) - dziennikarza w średnim wieku, który, chcąc napisać emocjonujący i wyciskający łzy artykuł, wyrusza w podróż z tytułową bohaterką. Filomena jest mocno wierząca, on zupełnie nie. Dla niego proceder, któremu oddawały się siostrzyczki zakonne w imię pomocy młodym ciężarnym dziewczętom, jest karygodny. A Filomena, choć jest ofiarą, potrafi wykazać się zrozumieniem. Siła wiary. Inaczej tego nie umiem czytać.
Fot. materiały prasowe / Alex Bailey Fot. materiały prasowe / Alex Bailey
Fot. materiały prasowe / Alex Bailey
Prasa jest bezduszna, liczy się historia, niekoniecznie człowiek
Gdy dziennikarz Martin Sixsmith pierwszy raz słyszy o historii Filomeny, nie bardzo mu się widzi ten temat. Chce pisać o rewolucji w Rosji. Co go obchodzi jakaś starsza pani, która 50 lat temu urodziła dziecko i musiała je oddać do adopcji? Zmusiły ją do tego zakonnice? No i co z tego? Ale gdy na jaw wychodzi coraz więcej szczegółów, Martin staje dęba jak pies myśliwski - wietrzy zwierzynę. Może będzie z tego świetna historia, która pozwoli mu zabłysnąć? Niestety - koniec końców, jest to ciepły film z przesłaniem, że ludzie, czymkolwiek się nie kierują w życiu, nie są aż tak źli. Będą więc i takie momenty, które nas przekonają, że nawet żądny sukcesu pismak ma wielkie serce. I głupio mu, gdy naburczy na starszą panią. Bo przecież:
Do starszych pań trzeba mieć cierpliwość
Zdarzyło się pewnie każdemu z nas - czy to od rodzonej babci, czy pani, która przysiadła się na przystanku czy w metrze - usłyszeć niekończącą się historię, której finał jest dla nas oczywisty od pierwszej sekundy. Nie chodzi jednak o to, by ta historia nas rozłożyła na łopatki! Chodzi o to, by starsza pani się wygadała. Urocza jest scena, gdy Filomena z zapartym tchem opowiada historię, którą wyczytała w romansidle. Zupełnie się nie spodziewała takiego biegu wydarzeń! Filomenę zaskakują romansidła, natomiast to, co dzieje się w jej życiu przyjmuje z pokorną cierpliwością.
Fot. materiały prasowe / Alex Bailey Fot. materiały prasowe / Alex Bailey
Fot. materiały prasowe / Alex Bailey
Rozwiązanie zagadki czasem jest tuż przed naszym nosem
To ważna nauka, bo często poszukując rozwiązań zapuszczamy się w dalekie rejony, badamy i błądzimy, a tymczasem bywa (i to nawet zaskakująco często!), że odpowiedzi na trapiące nas pytania są na wyciągnięcie ręki. Wiadomo - najciemniej pod latarnią.
Przebaczenie może przynieść ulgę
Bo już się stało i się nie odstanie. A szarganie sobie nerwów, wielki gniew i krzyki tylko potęgują nasze poczucie bezsilności. O dziwo to Martin ciska się i miota w finalnej scenie. A Filomena przebacza. I dzięki temu jest spokojna. Wszak:
Bycie wściekłym jest męczące
Filomena ma realne powody, by być wściekłą. Jej życie może nie było pasmem nieszczęść, udało jej się jakoś poukładać różne sprawy i (chyba) nawet być szczęśliwą, ale cieniem na jej życiu była trwale utrata synka. A przede wszystkim niepokój i niewiedza: czy jest szczęśliwy, czy mu się udało? Strach, że jest bezdomny i nieszczęśliwy paraliżował ją dużo bardziej niż fakt, że nie dane jej było obserwować jego dorastania. Martin, nawet jeśli ma powody do frustracji (bo ma, przyznajmy mu to), nie powinien jednak pozwalać sobie na złe traktowanie wszystkich dookoła. I tej lekcji udziela mu potrafiąca wybaczyć Filomena.
Judi Dench jest fenomenalna, ale to żadna nowość. Jako zmieniająca zdanie co chwilę staruszka potrafi nas zirytować, a zaraz potem rozczulić. Film jest ciepły jak świeża drożdżówka i nawet dość smaczny. I choć znamy doskonale smak drożdżówki i zupełnie on nie zaskakuje nas, to przecież można podjeść, bo dobre.
A pikanterii (i smutnego kwasku) dodaje tej drożdżówce fakt, że cała ta historia jest prawdziwa. Że naprawdę istnieje taka Filomena. I ten smutek.
Fot. materiały prasowe / Alex Bailey Fot. materiały prasowe / Alex Bailey
Fot. materiały prasowe / Alex Bailey
A film możecie sobie obejrzeć w Kinoplexie ! Polecam na refleksyjny, letni wieczór.
-
Spodnie Grażyny Torbickiej "to szał sezonu". Idealne dla kobiet po 60-tce
-
Wsyp do miski, zalej wodą i zanurz stopy. Domowa pielęgnacja za 3 zł
-
Sezon ślubny w pełni. Jaką kreację wybrać, aby wyglądać zjawiskowo? Najnowsze trendyMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Jak dziś wygląda Rafał Szołtysik z "Mam talent"? Kompletnie się zmienił
-
Zalej wodą i po 2 tygodniach podlej hortensje. Zakwitną jak nigdy
- Ile kosztuje bycie gościem weselnym? "Dam 300 zł, bo ostatnio widzieliśmy się 5 lat temu"
- Ta bluzka Pepco za 20 zł ma ponadczasowy krój i zamaskuje odstający brzuch. Sprawdź też Zarę i Reserved
- Tak wyglądały ostatnie miesiące życia Tiny Turner w Szwajcarii. Joga, zakupy i przejażdżki Porsche
- Domowy nawóz do tui. Przyrządź płyn, po którym będą szybko rosły
- Proste upięcia na wesele dla pań po 50. i 60. roku życia. Łatwe, eleganckie i odmładzające