W co się nie ubierać do biura - poradnik dla kobiet

W życiu każdej kobiety może się zdarzyć modowa wpadka. Spuszczam zasłonę milczenia na stylizacje z okresu mojego liceum - dramatyczne modowo lata 90. Chodzi mi o błędy popełniane w wieku balzakowskim. Wtedy, gdy rozum i stylistyczna intuicja powinny być po naszej stronie. A jednak nie są.

Są biura, gdzie obowiązuje ściśle określony dress-code i tam po prostu nie wpuszczą cię do budynku, gdy nie mieścisz się w ramach wyznaczonych reguł. Jest to w pewien sposób wygodne, ponieważ wiadomo, że obcas nie może być wyższy niż 6 cm, kolory spódnicy i marynarki oscylują w bezpiecznych granicach szarości, czerni i granatu. Jednym słowem mundurek. Przynajmniej nie ma porannych dylematów z rodzaju: w co mam się dziś ubrać? Ale są biura i urzędy, gdzie dress-code nie obowiązuje. Teoretycznie. Zamiast niego powinien obowiązywać jakiś elementarny zdrowy rozsądek. I oczywistym mogło by się zdawać, że na stanowiskach eksponowanych, lub takich gdzie ma się bezpośredni kontakt z klientem, petentem czy beneficjentem trzeba się ubrać schludnie i porządnie.

Lecz tam gdzie nie ma precyzyjnych reguł, wyobraźnia szaleje i podpowiada różne, naprawdę oryginalne definicje słów: schludnie, porządnie i elegancko. Opisane poniżej typy modowych buntowniczek lub jak kto woli biurowej bohemy występują powszechnie w przyrodzie. Obserwuję je u siebie oraz na gościnnych występach.

Wiecznie młoda. 40 lat minęło, ale tak się składa, że córka w liceum ma taką samą figurę i świetne ciuchy. Czemu by się nie odmłodzić? No pewnie, te bluzy i neonowe rurki są idealne do sklepu, na imprezę, na działkę, ale czy aby do biura?

Ekshibicjonistka. Niech każdy wie, że nosi stringi. Od portiera po dyrektora. Aby dobrze wyeksponować bieliznę (co niektóre panie nadal uważają za Himalaje seksapilu) należy założyć dżinsy biodrówki, opuścić je figlarnie i podciągnąć paski stringów zaczepiając je na kościach biodrowych. Do tego najlepsza jest biała koszula zawiązana nad pępkiem. W pępku może być kolczyk.

Te spodnie tak dziwnie teraz szyjąTe spodnie tak dziwnie teraz szyją Te spodnie tak dziwnie teraz szyją Te spodnie tak dziwnie teraz szyją

Fanka mini. Ma doskonałe nogi i nie waha się ich użyć. Dlatego jej najwierniejszą przyjaciółką jest mikromini. Że niby do biura nie wypada, nie przystoi? Oj, tam, skarg żadnych przecież nie było. Czy wiecie co te nogi jeszcze potrafią? Na pewno rozpraszać oraz wabić, kusić i hipnotyzować. Tak, na te nogi załatwiło się niejedno. I mandat, i podwyżkę i takie tam.

Seksowna dżaga. Na kim wzoruje się Doda? No halo, wiadomo. Ma być hot i sexy, dlatego dżaga gustuje w szpilach striptizerki wysokich jak latarnia w Niechorzu (którymi dziobie podłogi) i lateksowych elementach garderoby. Nieodłącznym elementem outfitu są długie tipsy, które w zasadzie mogłyby służyć jako łyżeczki. Pozornie wydaje się, że nasza Lodzia zabłąkała się z klubu go-go, ale nie. Ona tymczasem obsługuje petentów, a nie klientów baru. Też macie ochotę przyczepić jej ogonek króliczka do mikroszortów? I zapytać jak ona pisze na klawiaturze tymi pazurami? Że nie wspomnę o ogarnięciu telefonu. Są jednak urzędy, gdzie zapobiegają stanom zawałowym wśród petentów i szpilek nie pozwalają zakładać do biura .

Naturalistka. Poznasz ją po kumulacji męskich osobników dookoła. I mężczyźni nie gromadzą się wokół niej z powodu jej ciętego żartu lub też perlistego śmiechu. Bynajmniej. Przyciągają ich dwa magnesy. Dwa zadziorne sutki wesoło kołyszące się pod cienką bluzką. Albowiem naturalistkę po braku stanika poznacie.

Dziecko-kwiat. Wewnętrzny hipis przejawia się w kolorowych spódnicach z falbanami. W bufiastych bluzkach i bogactwie form kwiatowych. Kwiaty są wszędzie. Chętnie ustawiłaby kadzidełka przy komputerze, ale czujniki dymu w pokoju są takie wrażliwe.

Lamparcica. Miłość do zwierząt przybiera różne formy. Niektóre panie po prostu identyfikują się z dzikimi kotami, inne doskonale czują się w skórze węża. Niestety ten wyszukany rodzaj elegancji nie znajduje zrozumienia w nudnym i ponurym świecie biurowych konwenansów. Czego odżałować nie mogę.

Mąż nie pozwala mi w tych legginsach chodzić nawet do warzywniaka. Nie rozumiem dlaczego.Mąż nie pozwala mi w tych legginsach chodzić nawet do warzywniaka. Nie rozumiem dlaczego. Mąż nie pozwala mi w tych legginsach chodzić nawet do warzywniaka. Nie rozumiem dlaczego. Mąż nie pozwala mi w tych legginsach chodzić nawet do warzywniaka. Nie rozumiem dlaczego.

Dresiara. Od kiedy dres wszedł (lub w inny sposób dostał się) na salony, możemy go również spotkać na biurowych korytarzach. To nie żart. Bluzy i spodnie dresowe zajmują kolejne przyczółki urzędniczego świata spódnic ołówkowych. Nie tylko w piątki. Dres to nowy garnitur.

Bufetowa. Eksponuje swoje niekwestionowane walory. Aluzje do baru mlecznego nie są w ogóle przesadzone. Mogłaby występować w teledysku Donatana "My Słowianie" , mogłaby obdarzyć swoim biustem kilka płaskich koleżanek. Doprowadziła do niekontrolowanego ślinotoku jednego z audytorów ETO.

Żeński Midas vel Sroczka. Ona nie lubi złota. Ona je kocha. Żeby się błyszczało, mieniło i żeby było na bogato. Złoto to fetysz. I każdy w firmie o tym wie. Codziennie zdejmuje z siebie kilogram kruszcu. Cekiny nosi poza sezonem bali sylwestrowych.

Rzecz jasna wyznałam tu również swoje grzechy. Nie jestem bez winy, choć lustro w domu posiadam.

Wasza Korespondentka z Wydziału Odzyskiwania Zdrowego Rozsądku

PS. Za tydzień napiszę o najgorszych męskich stylizacjach do biura.

Więcej o: