Moje ulubione książki kucharskie do psucia
Spokojna głowa, nie rzucam nożami, nie spycham z blatów robotów kuchennych, a to, że po powrocie z ostatniego wyjazdu w góry z szafki na kubki wypadło na mnie gliniane bydlę, grzmotnęło w szczękę, po czym bezczelnie spadło na piekarnik i raczyło się było potłuc, to nie vendetta brutto , a jedynie nieszczęśliwy zbieg okoliczności - i tej wersji będę się trzymać przed prasą.
Jednym z moich ulubionych zajęć jest natomiast psucie przepisów. Wzięło mi się to ze zwykłego lenistwa w czasach, kiedy musiałam sprawdzać, co to są "przegrzebki" w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN , bo skoro tych przegrzebków, przegrzebek, no, tych onych nie ma w naszym sklepie i w sklepie obok naszego sklepu, to jak, do jasnej cholery, mam z nich ugotować "proste, szybkie i zdrowe danie lunchowe "? Mam więc na półkach rozliczne publikacje kulinarne, które przede wszystkim uczą mnie jak bardzo nie będę nigdy Master Chefem, nawet Juniorem, bo nie wiem, nie znam, nie widziałam. Psucie przepisów z takich książek polega na zastępowaniu jednych składników innymi, a całość bazuje ledwie na mej nieco pokrętnej wyobraźni smakowej, czyli na moim prywatnym przekonaniu, że jak zastąpisz szklankę cukru szklanką świeżych ziół i soli, a mąkę - marchewką, to też może być zajebiście wyśmienicie. Są też w biblioteczce książki o szczególnie dużej wartości sentymentalno-destruktywnej.
Kuchnia Wegetariańska , Sarah Brown
To jedna z książek dość proroczych. Przywiozłam ją jeszcze w czasach "mięsnych ", niczym wiano, z domu rodzinnego. Była mi potrzebna do zmasakrowania kulebiaka z grzybami na Boże Narodzenie. Nie wiem, czy teściowa doceniła kulebiaka, mnie bardzo smakował (zapewne dlatego, że nie miałam innego wyjścia), a książka została z nami. To jest bardzo fajna i pouczająca lektura, gdybym powiedziała, że jest też wartościowa nie uwierzylibyście zapewne, więc dorzucam skromną informację o cenie: 100 000 zł. W samej publikacji zaś najbardziej urzeka mnie to, że zanim zaprezentowane zostaną przepisy, pojawiają się bardzo eleganckie fotografie nawet najwykwintniejszych składników. Ot, choćby ziarna fasolnika chińskiego, gomasio, tahina, rodymenia palczasta, czy fenkuł. Dziś, w czasach, gdy gomasio rozdawane jest dzieciom w przedszkolach, a przeciętny warszawiak nie wsiądzie do metra bez bruschetty z fenkułem zawiniętej w papier, może to wyglądać banalnie, ale kiedy książka została wydana, czyli w 1994 roku - to było coś! Ta książka pozwoliła mi uwierzyć, że skoro da się zrobić pasztet z cukinii, płatków owsianych i orzechów, to można go zrobić ze wszystkiego. Nawet z wątróbki. Żartuję. Nie zawsze trzeba też dodawać długą listę przypraw proponowanych przez autora, można zamiast tego dosypać ulubiony kminek i posiekaną kolendrę.
Moja pierwsza książka o odmianach orzechów - "Kuchnia wegetariańska"
Dzieciaki do kuchni , Beata Lipov
Wybrałam tę książkę z dwóch powodów. Po pierwsze - idealnie koresponduje z moją infantylnością, po drugie - doskonale nadaje się do gnębienia dzieci, z jednej strony jest lekka, z drugiej ma twardą oprawę i ostre rogi, jest też wystarczająco duża, by trzepnąć dziecko, gdy ucieka od zlewozmywaka. Domyślacie się chyba, że żartuję? Jeśli nie, to oświadczam niniejszym, że żartuję. To jest bardzo fajna książka, zwłaszcza dla młodocianych kucharzy. Przepisy są proste, efekty smaczne, a jak coś nie pasuje, to można się zwyczajnie zainspirować i podążyć własną ścieżką bez szkody dla potraw. Poza tym, to pozycja wysoce przebiegła, bo pokazuje moim dzieciom, że jakieś inne obce dzieci też coś tam w kuchni robią. Ośmiela do działania i do wymyślania własnych dań. Skoro można zrobić pomidora faszerowanego kuskusem, to można też zrobić to samo z ogórkiem konserwowym. Kto nam zabroni? Aha, drożdżowe bułeczki z sokiem pomarańczowym przygotowane z zawartego w tej publikacji przepisu, to jedne z najsmaczniejszych drożdżowych bułeczek, jakie kiedykolwiek jadłam.
Bachory do garów, a "Dzieciaki do kuchni"
Najlepsze śląskie przepisy kulinarne , Marie-Luise Neumann
Skoro już o faszerowaniu ogórków była mowa, to ja tu mam taki przepis, w którym zwykłe ogórki, surowe, faszeruje się mięsem. A mięso to jest coś, co kojarzy się z heimatem. A teraz już bez frywolnych żartów. Książka ta może nie jest najlepszą skarbnicą śląskich przepisów, ale za to kiedy czytam poszczególne receptury, to już samo zsumowanie składników w wyobraźni daje wynik pozytywny, zaliczający się do zbioru "z dzieciństwa ". Ok. Nikt w mojej rodzinie nie serwował dzikiej kaczki, ani jarzynki z żywokostu, ale już grysik z owocami pamiętam doskonale, podobnie jak jedzenie chleba z masłem i porzeczkami w trzech kolorach. Dziękuję w imieniu własnym. Nikt nie robił mi też budyniu szpinakowego, ani soczewicy z suszonymi śliwkami, ale sprawdzając oba przepisy już widzę, że gdyby tak wyeliminować słoninę i zamiast niej dodać o połowę mniej jakiegoś bardziej przyjaznego tłuszczu, to byłyby to dania, które mogłabym zrobić nawet jutro.
Gryfno wodzionka i inne maszkiety - "Kuchnia śląska"
Kuchnia Polska, praca zbiorowa
To coś w rodzaju pocztu królów polskich, albo klechd domowych. Bardziej mitologia, niż rzeczywistość. Po "Kuchnię Polską" lubię sięgać dla obrazków poglądowych. Są świetne, zwłaszcza te pouczające gospodynie domowe, jak należy zaplanować przestrzeń w kuchni, by komfortowo gotować, co wygląda nieco jak rycina Leonardo Da Vinci: pani z ręką w górze, na tle półki, do tego nakreślony okrąg sugerujący zasięg chwytnej kończyny kucharki. O, albo ta "jak się sprawia rybę" (dłoń, połowa ryby, dłoń ukryta we wnętrzu połowy ryby). Poza tym jest to książka kucharska, która ma wszystkie książki pod sobą, jak to mówią, taki szef wszystkich szefów. Uwielbiam sobie czytnąć (czyli tak skubnąć, po rozdzialiku, po pół, choćby po jednym zdaniu - wiecie o co chodzi) zwłaszcza tę sekcję, która poprzedza właściwe przepisy. W "Kuchni Polskiej " znaleźć można bowiem oprócz przykazań jak sprawiać to czy tamto, oraz jak organizować sobie pracę w kuchni, także sporo jadłospisów - "dla rodziny, w której kobieta nie pracuje poza domem ", oraz postępowej rodziny "w której kobieta pracuje poza domem ", ponadto dla samotnych, dla dzieci - od niemowlaka po ucznia, dla osób cierpiących na przewlekły nieżyt żołądka zanikowy, marskość wątroby, dla gruźlików, dla alergików, jest nawet jadłospis na przyjęcie brydżowe. Książka ta przez lata kojarzyła mi się z tymi uroczymi przepisami, w których bierze się porcję jakiegoś przedziwnego mięsiwa (przedziwnego z perspektywy kogoś, kto w sklepie widuje głównie filety, udka, skrzydełka, żeberka, wątróbkę, schab, polędwicę, pręgę i comber), marynujesz ją w glinianym garnku przez trzy dni, a potem pieczesz. Prawda jest taka, że jest tu też całkiem sporo przepisów prostych, przystępnych, a nie znam też lepszego i bardziej niezawodnego przepisu na kruchy mazurek. Psuję go wyłącznie gotowymi masami kajmakowymi, ale o tym już pewnie wiecie .
Kuchenny człowiek DaVinci - "Kuchnia polska"
Compendium Ferculorum, albo zebranie potraw , Stanisław Czerniecki
To jak spacer po ruinach dworku mazowieckiego, miejsca dla mnie równie egzotycznego, co łemkowskie drewniane cerkwie zrębowe. Prędzej bowiem w rodzinie znajdzie się ktoś, kto obsługiwał angielskiego króla, niż ktoś, kto miał zdjęcia prababci szlachcianki na huśtawce . Oczywiście zawsze się mogę mylić, niemniej książka Czernieckiego, zabytek, pierwszy taki bestseller i rzecz niesamowita, która w chwili pierwszego wydania - jeśli wierzyć słowom Jarosława Dumanowskiego z rozbudowanego wstępu do wydania z 2009 roku - rozchodziła się błyskawicznie wymuszając kilka dodruków, a przepisy postrzegane jeszcze w XVII wieku jako wykwintne i dworskie, w kolejnych stuleciach proponowane były już jako dworskie i chłopskie, a następnie również mieszczańskie. Od kilku lat zarzekam się, że przetestuję kilka receptur we własnym domu, ale jakoś do dziś to nie nastąpiło, za to "Compendium" czytam dla "psucia" języka. No weźcie spójrzcie na ten uroczy a prosty przepis na Tort śpinakowy :
Z ciasta francuskiego zrobisz tort śpinakowy, na który tak śpinak nagotujesz. Uwarz śpinak, usiekaj bardzo drobno, włóż w rynkę masła i śpinak, rożenków drobnych, cukru, cynamonu i przyszmaż, a nałóż tort. Daj piękną kopertę z tegoż ciasta, pozynguj, a piecz.
Słodko, prawda? Czytam też "Compendium... " w celu zadziwienia się, lub też, jak kto woli - lekkiego zbrzydzenia, że oto ktoś mógł robić słodki tort cytrynowy ze "śpiku " wołowego, a potem sobie przypominam, że z jakiegoś powodu galaretki też są takie obrzydliwawe, ześpiczone .
Jacy ptacy? "Compendium Ferculorum"
Apetyczna panna Dahl , Sophie Dahl
Przyznaję bez bicia, z Dahlów to ja wolę Roalda. Książkę dostałam w prezencie na któreśtam urodziny. Czytam, a właściwie przeglądam dla zepsucia nieco chaosu i nieładu w życiu. Bo to ładnie poskładana publikacja. Poza tym, o ile trzy lata temu receptury wydawały mi się takie nazbyt wymyślne i wymagające ode mnie pewnej koncentracji (a na jej nadmiar jakoś nie narzekam), to obecnie jawią się jako całkiem sympatyczne i wykonalne, tylko ja bym to awokado z cytryną jeszcze posypała imbirem, albo chociaż kolendry dodała, bo przecież nie będę brutalna i nie nafaszeruję chrzanem, prawda? Jedno muszę przyznać pani Dahl, dzięki niej zaczęłam marynować mięso z indyka w zaprawie z maślanki i musztardy francuskiej - żeby nie straciło na soczystości.
Apetyczny burak i "Apetyczna pani Dahl"
W imieniu własnym, redakcyjnych koleżanek, zaproszonych gości i organizatorów zapraszam Was na II Targi Książki Kulinarnej , którym Foch.pl patronuje. Targi odbędą się w dniach 25-27 lipca 2014 w Warszawie w Quchni Artystycznej mieszczącej się w Zamku Ujazdowskim w Warszawie.
-
Cleo bez makijażu i doczepianych włosów. Jak wygląda? Fani: Zdecydowanie ładniejsza
-
Zasadź w ogrodzie, a zrobi wrażenie. Teraz jest najlepszy termin
-
Sezon weselny rozpoczęty. Co włożyć, aby nie popełnić gafy?MATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Letnie spodnie za 40 zł? Lidl takie ma, podobne warianty w Pepco i KiK
-
Czarne sandały na platformie. Dziś nosi je nawet Dorota Chotecka
- Nie przyszedł na wesele. "To jest kwota, jaką jesteś nam winny"
- Jak pozbyć się opadającej powieki? Skorzystaj z triku z łyżeczką
- Znaki zodiaku, którym ciężko zbudować związek. Czy jesteś jednym z nich?
- Umieść na balkonie ten uroczy przedmiot, a zapewnisz szczęście wszystkim domownikom
- Joanna zginęła, bo odrzuciła jego zaloty. Wpadł dopiero po 20 latach