Ja pobruszę, a ty poczywaj. O potrzebie odpoczynku słów kilka
Co ciekawe, pierwsze zdanie zapisane w języku polskim dotyczy właśnie odpoczynku. "Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj" miał powiedzieć rycerz Boguchwał do swej żony, gdy ta mełła ziarno w żarnach. Praca w biurze nie jest tak ciężka jak w kopalni lub przy wspomnianych żarnach, ale objawy stresu i przepracowania dotykają wielu z nas. I choć to się może wydać co najmniej osobliwe, to przepracowany urzędnik to nie jest jakiś oksymoron ukuty na potrzeby tego tekstu, tylko rzecz prawdziwa.
Krew z nosa, drgające powieki spowodowane niedoborami magnezu, uderzenia gorąca (to nie musi być jeszcze menopauza), bóle żołądka i kręgosłupa - znacie to? Na dokładkę bezwzględny szef, który wprowadza atmosferę terroru, czy życzliwy inaczej współpracownik nie sprawiają, że chce się wracać w poniedziałek do pracy. Wtedy człowiek najbardziej potrzebuje uciec gdzieś daleko, do ostoi normalności.
Może być również tak: zarabiasz doskonale, praca jest fascynująca i wciąga jak najlepszy narkotyk. I nie chce się z niej wychodzić, bo można więcej, mocniej, intensywniej. I wpadasz w błędne, zaklęte koło pogoni za kolejnym zerem na koncie. Za następnym, jeszcze lepszym wynikiem. Ścigasz się sama ze sobą, ze swoją własną ambicją i apetytem na kolejny awans. Świetnie, tylko, że w pewnym momencie orientujesz się, że od trzech lat nie byłaś na urlopie. Co z tego, że masz pieniądze. Nie masz nawet kiedy ich wydać. Nie masz czasu się nimi nacieszyć. Trafiasz do szpitala z podejrzeniem zawału.
Szacuje się, że w Japonii z przepracowania umiera nawet 30 tysięcy ludzi rocznie. Karoshi - śmierć z przepracowania, dotyka osób pracujących ponad 60 godzin tygodniowo, które mają niewykorzystane urlopy i niekończące się nadgodziny. W ubiegłym roku głośno było o niemieckim stażyście banku inwestycyjnego Bank of America Merrill Lynch, który zmarł po 72 godzinach nieustannej pracy . Czy warto poświęcicie się tak bardzo, zatracić tak potwornie?
Kiedyś z wytęsknieniem czekałam na piątek, bo wiedziałam, że wyskoczę ze znajomymi na imprezę. Teraz czekam na piątek, bo wiem, że się wyśpię. Ale na dłuższą metę weekend to za mało. Dwa tygodnie to jest ten minimalny czas, którego potrzebuję na odbudowę równowagi psycho-fizycznej. Jestem dzieckiem miasta, uwielbiam Warszawę, ale nie umiem się w niej zregenerować. Mogę tu trochę odpocząć, ale to jest tylko takie złapanie oddechu. Sił nabieram z daleka od spalin i zaawansowanej cywilizacji. Potrzebuję zieleni w ilościach hurtowych, świeżego powietrza, horyzontu wolnego od architektonicznych zawirowań reprezentowanych przez bloki z betonu. Bloki, w których mieszkam i prawidłowo funkcjonuję . Jednak jeśli mam odpocząć, to totalnie. Moim ekosystemem na czas urlopu musi być krajobraz niezdeformowany ludzką łapą, tylko ten bliższy naturze.
Najlepiej działają na mnie góry i las. W lesie czuję się jak w domu. Chodzę po miękkim zielonym dywanie, siadam na twardych krzesłach z pni i upajam się zapachami drzew. Bo nie ma piękniejszego zapachu niż zapach lasu po krótkiej, intensywnej, letniej burzy, kiedy w powietrzu unosi się ciepła mgła. W górach po prostu wszystkie problemy zostają na dole. A po przejściu Orlej Perci można zjeść bezkarnie dużą pizzę, zagryźć to gofrem z bitą śmietaną z owocami i na spokojnie zająć się przebijaniem pęcherzy na stopach. Całoroczne zmęczenie muszę wychodzić wśród smukłych sosen, wypocić na trudnym szklaku, wypływać w jeziorze, wyjeździć na rowerze i wypielić w ogrodzie. Najefektywniej odpoczywam w ruchu, w jakiejś formie działania.
A najpiękniejsze w urlopach jest to, że po dwóch dniach człowiek przestawia się już na ten cudowny rytm pt.: "nic nie muszę". Na spowolnioną kontemplację banalnych przyjemności, na delektowanie się chodzeniem na bosaka po trawie, snuciem się bez celu i bez poczucia winy. Celebrowaniem porannej kawy na tarasie, przy czym "poranna" oznacza godzinę jedenastą. Na urlopie porzucam wreszcie kostium konwenansów i maskę makijażu. Jestem sobą absolutnie i do końca. Telefon, jaki telefon? Tu nie ma zasięgu. Jest za to plaża, łąka, kajak lub też morska bryza, zapach smażonej ryby oraz uśmiechnięci ludzie i co tylko sobie wymarzycie. I tego Wam drodzy czytelnicy życzę w te piękne lipcowe dni.
Wasza Korespondentka z Wydziału Odzyskiwania Zdrowego Rozsądku
-
Cleo od lat nosi doczepy na głowie i mocny makijaż. A jak wygląda bez? Fani: "Boże"
-
Ekologiczny oprysk na cebulę? Potrzebne składniki masz już w domu
-
Idą po Koronę Wodospadów! Zespół z Polski chce zdobyć dziesięć najwyższych wodospadów na świecieMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
"Dawid Podsiadło powiedział, że stanie w kolejce po mój autograf". O pani Monice mówi cała Warszawa
-
Do niedawna znienawidzone i obciachowe. Dziś te sandały to hit. Spójrzcie na Rozenek
- To tu znajduje się słynny kościół i plebania z "Ojca Mateusza". Widoki zachwycają
- Poproś fryzjera o ten kolor. HIT na wakacje 2023 dla pań po 50-tce! To sekret młodzieńczego wizerunku J.Lo
- Dodatkowe 1500 zł dla seniorek. Kto je otrzyma?
- Te buty pokochała Kożuchowska! Są eleganckie i ponadczasowe. Niezastąpiony element wakacyjnych stylizacji
- Jak pozbyć się mrówek? Do tajnej mikstury potrzebujesz pieprzu