Rozpruwacz był kobietą? Nowa, ciekawa autorka angielskich kryminałów - S.J.Bolton

Historia Kuby Rozpruwacza jest chyba znana każdemu miłośnikowi kryminałów, a już na pewno każdemu, kto interesuje się seryjnymi mordercami. Postać mordercy wciąż pozostaje nieodgadniona, a historycy zajmujący się tą sprawą cały czas toczą debaty na temat tego kim był. Kryminał pt. "Ulubione rzeczy" stawia nową, śmiałą tezę...

Kuba Rozpruwacz działał w Londynie w drugiej połowie XIX wieku i chociaż trudno usprawiedliwiać jego brutalne morderstwa kobiet, to istnieje teoria, że dzięki temu zwrócono uwagę na najuboższą ówcześnie dzielnice Londynu - East End. Społeczeństwo sprzeciwiło się panującym tam złym warunkom sanitarnym i  przeludnieniu. W ciągu dwudziestu lat uprzątnięto dokładnie dzielnicę i stała się ona przyjaźniejsza dla otoczenia. Oprócz tego zaczęto organizować wycieczki szlakiem zabójstw Kuby.

www.amber.sm.plwww.amber.sm.pl www.amber.sm.pl www.amber.sm.pl

Jeżeli ktoś nie bardzo pamięta historię tego seryjnego mordercy, a jednocześnie interesuje go zjawisko copycata - naśladowcy, to zachęcam do przeczytania kryminału "Ulubione rzeczy" autorstwa S.J. Bolton. Historia opisana w książce dzieje się współcześnie i opowiada o naśladowcy Kuby Rozpruwacza. Od samego początku czytelnik jest prowadzony ulicami Londynu i nawet jeżeli nie zna tego miasta, to może je sobie dość dobrze wyobrazić. Opis miejsc stworzony przez autorkę pozwala świetnie wczuć się w atmosferę opisywanych zdarzeń. Pamiętam, że podobne wrażenie miałam podczas czytania "Kolekcjonera kości ", choć nigdy nie byłam w Nowym Jorku. Ale o to chyba właśnie chodzi, prawda? Zbudować taką historię i osadzić ją w takim otoczeniu, żeby czytelnik miał poczucie, że jest współuczestnikiem opisywanych wydarzeń.

Ciekawym zabiegiem, jest to, że główna bohaterka jest zarazem narratorem, ale takim, który od samego początku coś przed nami zataja. To się po prostu wyczuwa między słowami, które wypowiada Lacey Flint. Takie przedstawienie bohaterki nie do końca wzbudza naszą sympatię do jej osoby, zaczynamy się domyślać, że w opowieści jest jakieś drugie dno, które może nam się bardzo nie spodobać.

Od samego początku do naszej bohaterki nie jest też szczególnie życzliwie nastawiony inspektor Mark Joesbury, który razem z nią i kilkoma jeszcze funkcjonariuszami wydziału zabójstw prowadzą dochodzenie w sprawie współczesnego Kuby Rozpruwacza. Większość teorii o Kubie - tym prawdziwym, historycznym - mówi, że był to mężczyzna. Jest jednak teoria, którą wprowadził inspektor Abberline, śledczy, który zasłynął w całej Wielkiej Brytanii jako detektyw ścigający Rozpruwacza. Inspektor uważał, że za morderstwami może stać kobieta, która wykonuje zawód akuszerki, lub zajmuje się aborcjami. Teoria ta nie była wcale pozbawiona prawdopodobieństwa, w końcu kobiecie łatwiej zbliżyć się do drugiej kobiety, zwłaszcza w środku nocy, w pustym zaułku...

"Ulubione rzeczy" to, moim zdaniem, naprawdę dobry kryminał, który od samego początku trzyma w napięciu. Przyznam też, że był on dla mnie miłą odskocznią od skandynawskich kryminałów, które od kilku lat królowały na mojej półce. Może właśnie ten przesyt literaturą skandynawską, a może nawiązania do prawdziwego seryjnego mordercy sprawiły, że książka nieznanej mi wcześniej angielskiej pisarki zaintrygowała mnie i wciągnęła, jak dawno żadna.

Chyba się polubimy, pani Bolton, coś tak czuję. Kolejne pozycje na mojej liście to "Zagubieni" oraz "Karuzela samobójczyń". Jeśli ktoś już czytał, to proszę nie piszcie w komentarzach "kto zabił"...

Więcej o: