Facebook jest niewinny! Za chaos w swoim życiu odpowiadamy sami
Rozstajesz się z facetem, zjadasz litr lodów i kasujesz smsy i maile od niego. Odhaczasz go ze znajomych na Fejsie. Znajomy rytuał? Podobnie postępujesz, gdy kłócisz się z koleżanką - na Facebooku łatwo zlikwidować człowieka.
Nerwowo reagujesz na maile z pracy? Wiadomości od szefa? Masz go na FB, ale wkurza cię to, że nawet w weekend widzi, co robisz? I te jego tweety... W ogóle zaczynają cię irytować ludzie z pracy.
Ostatnio zlikwidowałaś konto na Instagramie. Masz po dziurki w nosie zdjęć słodkich bobasów. Jeszcze nie masz dzieci. I co z tego, twój wybór. No, może jakbyś miała faceta i mniejszy chaos w życiu.
Coś jest nie tak...
Wiesz o tym. I tym bardziej irytuje cię internet pełen uśmiechniętych, zadowolonych z życia ludzi albo pogiętych frustratów, którzy wylewają tam żale. Może wystarczy wziąć nogi za pas i uciec od tego strumienia banalnej szczęśliwości, problemów, ważnych kwestii społecznych i innych. Masz dość. To tylko rozprasza. W zasadzie nic cię nie obchodzi. I co z tego, że zgubił się jakiś pies? Albo komuś rower ukradli i trzeba jeść jabłka. Jesz gruszki, masz kota i wolisz rolki. W dupie masz te nachalne tłumy.
Nie tylko byłego faceta i eks-koleżankę.
Likwidujesz konta. I co? Jest lepiej?
Nie bardzo. W sieci jest film: "Avery, offline" o blogerce, która dostała alergii na Internet. Nieco surrealistyczna koncepcja, prawda? A jednak całkiem prawdopodobna. Okazało się, że źródłem alergii bohaterki nie była sieć, a jej własne życie i szereg problemów, które zostawiła bez rozwiązania, a które przepuszczone przez internet aż krzyczały (ojej, zdradziłam pointę!) W efekcie dziewczyna nie mogła patrzeć na ekran i dostawała gwałtownego bólu głowy. Więc trzasnęła klapą laptopa i uciekła.
Podobno mamy tendencję do przenoszenia problemów na media, za pomocą których się komunikujemy . Jakby fejs był winny kłótni z przyjaciółką. FB, Twitter lub Instagram nie sprawiają też, że cierpisz na FOMO (Fear Of Missing Out), czyli uzależnienie od tych kanałów i ciągły przymus sprawdzania tego, co dzieje się w internecie, bo coś cię ominie lub o czymś się nie dowiesz. To twoja wina, nie kanałów komunikacji!
Walka z maszynami nic nie da. Do Sieci wracasz wcześniej czy później. Pokątnie obserwujesz faceta albo byłą koleżankę i albo nadal się męczysz, albo olewasz i znajdujesz inne towarzystwo. W końcu akceptujesz fakt, że ludzie z firmy widzą, co robisz w weekendy. Przynajmniej przestałaś się martwić, że ośmieszysz się jakimś wpisem. Czy każdy post musi być szerowalnym bon motem?
Okazało się po prostu, że życie bez Sieci na dłuższą metę było równie puste co w niej/z nią? Oderwanie się od wirtualu nie rozwiązało realnych problemów! Miałaś wprawdzie więcej czasu, byłaś trochę bardziej samotna, zagubiona. Nie chwaliłaś się kanapką z pomidorem na kolację albo czytaną książką Co za bezsens, nie?
Skoncentrowana na odnajdywaniu się "w naturze", nawet nie spróbowałaś rozwiązać problemów! Chwilowa przerwa ukoiła nerwy, ale nadal nie umiesz nawiązywać relacji, pracujesz w miejscu, z którego najchętniej byś zwiała i dziko zazdrościsz wszystkim, którym się lepiej układa w życiu (tobie się przynajmniej tak wydaje). W sumie to czekasz na kolejny kryzys. Wtedy znowu ostentacyjnie wyjdziesz z sieci. Zamkniesz konta. Odlajkujesz tego czy tamtego.
Za chaos we własnym życiu jesteś odpowiedzialna sama. Uporządkujesz go w realu, będziesz w stanie zapanować nad siecią.
I nikt nie mówi, że to jest proste! Technologie ciągle nie są dla nas naturalne. Ewolucja z ich udziałem trwa. Chęć ucieczki w chwilach kryzysu jest naturalna, ale trzeba nauczyć się wykorzystywać "wirtualne wyciszenie" na porządki w realnym życiu. Bo, w przeciwnym razie, znowu media społecznościowe tylko spotęgują nasz własny "burdel".
Potrzeba ciszy i chęć odcięcia wirtualu od realu dotyka coraz więcej osób z różnych przyczyn. Pewnie wcale nie trzeba tu kłótni z koleżanką czy facetem albo nieciekawej pracy. Zwyczajnie, dla wielu z nas, informacji jest za dużo. A jak nie potrafimy sobie sami wyznaczyć granic, również w normalnym życiu, zaczynamy tracić równowagę i wyolbrzymiamy to, co właściwie nie powinno nas w ogóle obchodzić. Mieszamy przyczynę i skutek. Czyżby Facebook dodatkowo nas ubezwłasnowolniał i odbierał odwagę do rzeczywistych działań?
Owszem, wielu to zauważyło przy innych okazjach. Bo same lajki to za mało i nic nieznaczący gest tam, gdzie trzeba naprawdę zadziałać.
Porządkuj życie w realu, wprowadzaj zmiany w wirtualu. Odcinaj, co niepotrzebne!
Byłam jakiś czas temu świadkiem kłótni na jednej z zamkniętych grup na FB. W grupie spotykają się od lat matki dzieci z jednego rocznika. Gadają o wszystkim, dupie Maryni, przepisach, miesiączkach, cyckach i facetach. Wiecie, jak jest. Nie ma hamulca. Większość kobiet w życiu się nie widziała. Doświadczenie porodu mniej więcej w tym samym czasie (który zresztą każda opisała ze szczegółami fizjologicznymi), zbliżyło dziewczyny na tyle, że traktują grupę jak krąg najbliższych przyjaciółek od serca. I nagle buch. Jedna napisała: "odchodzę". Chcę mieć spokój. Za bardzo przeżywam wszystkie wpisy, chcę się skoncentrować na własnych sprawach. A pod jej postem w ciągu jednego dnia setka komentarzy. Że jak to, jak mogła? Przecież przyjaciół się tak nie zostawia. Że w realu nigdy by znajomej nie powiedziała, że ma dość jej problemów, więc znika. Że to nieuczciwe.
Były jednak głosy, że to zupełnie słuszna decyzja. Dziewczyna po prostu postawiła granice. Wyłączyła kanał, który powodował szum w jej życiu. Poszła rozwiązywać swoje realne sprawy. Nie zniknęła z sieci całkowicie, nie przestała być znajomą koleżanek z grupy. Wręcz przeciwnie - nadal jest, komentuje. Ale osiągnęła równowagę, uporządkowała i real, i wirtual.
Znam ją osobiście, wiem, że tak właśnie zrobiła.
Idę zrobić to samo. Od dawna mam alergię na swojego bloga, to sygnał, że czas na zmiany w moim życiu!
-
Przyklej folię bąbelkową na okna. Zimą już zawsze będziesz tak robić
-
Ta sukienka z Medicine to pogromca szerokich bioder! Już nie 149,90 zł, a 89,90 zł. Perełki w Bonprix i Born2be
-
Wielu młodych Polaków ma ten problem. Rozwiązanie jest prosteMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Nie idźcie tylko biegnijcie do Lidla. Piękny i milutki płaszcz w śmiesznie niskiej cenie. Podobne w Reserved i Renee
-
Lara Gessler w botkach, które po latach wracają do trendów. Hit czy kit?
- Pora na odwyk od gęstych wachlarzy. "Manga lashes" zrobił zamieszanie
- Horoskop dzienny - 29 września. Co może się wydarzyć w piątek? [Baran, Byk, Bliźnięta, Rak, Lew, Panna, Waga, Skorpion, Strzelec, Koziorożec, Wodnik, Ryby]
- Te buty Lewandowskiej to ideał na chłodne jesienne dni. Wysmuklą nogi i pokażą, że znasz się na modzie. Podobne od 48 zł
- Wielka wyprzedaż w New Balance. Lekkie i wygodne kurtki nawet 200 zł taniej. Promocje również w 4F i adidas
- 50-latko, tych ubrań pozbądź się z szafy. Postarzają i są niemodne. Zobacz stylowe alternatywy