Mój uran jest wybrakowany! Dziwne opinie o dziwnych produktach
Kupiłam raz recenzję konsumencką i natychmiast podniosła mi poziom serotoniny, polecam każdemu zwłaszcza w zestawie z pudełkiem internetu... Próbuję podejść do problemu poważnie, napisać o możliwych przyczynach i mechanizmach sprawiających, że tysiące ludzi zamiast zachować powagę lub obojętność rzucają się do pisania najabsurdalniejszych i najbardziej nonsensownych recenzji zupełnie niewinnych produktów. Niestety, za każdym razem, kiedy przypominam sobie kanoniczną dla gatunku sytuację, parskam śmiechem. I mam tak od dawna - zapewne da się to leczyć odpowiednią ilością kredytów, pożyczek i życiem na przedmieściach Norylska . Tymczasem za niekontrolowane wybuchy zdrowej radości obwiniam koleżankę. To ona wiele lat temu pokazała mi na Amazonie pewną książkę, a następnie idące już w tysiące komentarze, z których każdy kolejny był zabawniejszy od poprzedniego.
Książka jak książka. Tytuł jest intrygujący, okładka nawiązuje do estetyki plakatów z pierwszej połowy XX wieku, autor zaś to doświadczony kapitan małych łodzi, który postanowił podzielić się praktyczną wiedzą A jednak byli tacy, którzy określili ją mianem publikacji, której należy kategorycznie unikać (tu prym wiódł Jimmy Fallon). Tymczasem ta publikacja to skarb. Jeśli nie wierzycie, poczytajcie opinie klientów Amazona. Niekiedy są to wnikliwe recenzje, często jednak to przede wszystkim bardzo osobiste opowieści.
Przez długich osiem miesięcy miałam świadomość tego, że wielki okręt śledzi mnie. Podążał za mną do pracy i stał przed moim domem czekając na mój powrót. Przeprowadzałam się już trzy razy. Co więcej, objęto mnie programem ochrony świadków tylko po to, by uniknąć tego wielkiego okrętu, ale żaden z tych kroków nie przyniósł pożytku. Drżałam ze strachu wiedząc, że dokładnie cztery lata wcześniej moi rodzice zginęli zabici przez bezwzględny wielki okręt, a wyszli tylko, by wyprowadzić naszego psa na spacer. Do dziś dręczą mnie koszmary. Na szczęście trafiłam na tę książkę. Publikacja zawiera wszystkie informacje niezbędne do tego, by skutecznie unikać wielkich okrętów, włącznie z psychologicznymi aspektami ataków, jakich dopuszczają się wielkie okręty - wszystko po to, by lepiej zrozumieć mechanizmy nimi kierujące (...) Odkąd przeczytałam tę książkę, nie mam problemów z moim prześladowcą!
Niektórzy zwracają uwagę na sedno problemu:
"Ludzie! Nie wyciągnęliście żadnej nauki z historii? Nie pamiętacie co działo się w latach sześćdziesiątych?! Unikanie wielkich okrętów nie załatwi sprawy! Oddzielne, ale równoprawne drogi morskie tylko pogłębiają podziały i prowadzą do alienacji! To brak zrozumienia między społecznościami wielkich i nie-wielkich okrętów prowadzi do kolizji! Musimy się ze sobą lepiej komunikować! ".
Są jednak tacy, którym publikacja rujnuje wakacje :
"Przeczytałem przed wyjazdem na urlop, a potem nie mogłem znaleźć mojego liniowca " ,
a nawet życie:
"Zarabiam uderzając w przedmioty moim wielkim okrętem. Ta książka doprowadza do upadku moją firmę. Proszę, nie kupujcie jej ".
Trudna sztuka unikania wielkich okrętów Trudna sztuka unikania wielkich okrętów / fot. Kamil Gozdan AG
Trudna sztuka unikania wielkich okrętów / fot. Kamil Gozdan AG
Tymczasem Jimmy jest rozczarowany :
"Istnieje jedno, bardzo poważne niedopatrzenie w tej świetnie napisanej książce, mianowicie jest to publikacja adresowana wyłącznie do użytkowników mobilnych. Jako potężna skała tkwiąca w Morzu Tyrreńskim na wybrzeżu nieopodal wyspy Giglio zostałem niedawno postawiony przed okolicznościami, które skłaniają mnie do namysłu nad tym, jak unikać wielkich statków dla lepszego własnego samopoczucia. Niestety, metody przedstawione w książce kapitana Trimmera okazały się kompletnie bezużyteczne w mojej sytuacji, co więcej, niedawno zostałem uderzony przez bardzo duży statek o nazwie Costa Concordia."
Jeśli macie mizerny nastrój i kilka wolnych godzin, oraz - co może być kluczowe podczas nagłych ataków śmiechu - jesteście w miejscu odosobnienia, polecam lekturę wszystkich 1190 recenzji .
W przypadku książki "Jak unikać wielkich okrętów" iskrą zapalną stał się sam tytuł. Jeśli zaś chodzi o puszkę z rudą uranu - cóż, jak się domyślacie - zadziałał całokształt. Trudno uwierzyć, by ktoś poważny sprzedawał rudę uranu konfekcjonowaną w poręczne srebrne pudełeczko z eleganckim znakiem radioaktywności - ot tak - na Amazonie. Nic więc dziwnego, że użytkownicy wspinają się na wyżyny kreatywności, by swoimi recenzjami przebić poziom absurdu samej oferty.
Typowy uran z Amazona
"Zamówiłem ten produkt 4,47 miliarda lat temu, a kiedy otworzyłem dziś puszkę, była w połowie pusta" - przyznacie, że to skandal, zwłaszcza, że sprzedawca nie wspomina o tym, jak szybko należy wykorzystywać oferowaną przez niego rudę uranu, nim ta ulegnie połowicznemu rozpadowi. "Kupiłem ten produkt wraz z zestawem czterech żółwi i szczurem. 18 lat opłacania lekcji karate później czuję, że mogę bezpiecznie wychodzić nocą z domu".
Wojownicze Żółwie Ninja Wojownicze Żółwie Ninja
Wojownicze Żółwie Ninja
Zamiast układać się z tymi parszywymi, strzelającymi w tyłek Libijczykami, zamówiłem ten produkt, by zasilić napęd mojego nowego DeLoreana. Sprawdził się świetnie! Użyłem go do tego, by cofnąć się w czasie dwa tygodnie i przekonać samego siebie, by zamówić więcej tych pojemników! Mam wrażenie, że robiąc to zaburzyłem kontinuum czasoprzestrzeni i skazałem cały wszechświat na nieuchronny, kosmiczny koniec, ale było warto. Doskonały produkt. Dwa kciuki w górę!
Urocze, nieprawdaż? Choć ruda uranu naprawdę może być przydatna - nie tylko do podróży w czasie, ale do testowania liczników Geigera (ten sam sprzedawca ma je w ofercie - przypadek? Nie sądzę), oraz do celów szkoleniowo-naukowych, przeważają jednak recenzje uroczo żartobliwe. Mnie najbardziej podoba się właśnie to, jak sprawnie użytkownicy żonglują aluzjami do nauki i popkultury.
ŚWIETNA PŁYTA, ZBUDOWAŁEM Z NIEJ KOMPUTER!
Poza naszym krajem nie brakuje produktów inspirujących użytkowników do wyrażania dość ciekawych opinii. Nie wspominałam jeszcze o Aniele Stróżu , który nie przypomina ani trochę anioła, prędzej złote, kolczaste coś , za to doskonale pobudza kreatywność użytkowników. Wygląda więc na to, że niezależnie od tego co chciał sprzedać Dr. Yoo, zadziałało.
A jak jest w naszym kraju? Swego czasu znajomi ochoczo linkowali recenzję pewnej płyty. Płyty Pilśniowej . I chociaż zespół Afro Kolektyw ma w swym dorobku album o tym tytule - nie chodziło o niego. Oto przed wami prawdziwa płyta pilśniowa, z której możecie zbudować komputer, dom, a nawet łódź podwodną, ba! ta płyta zagwarantuje waszemu chomikowi jedzenie na rok i skutecznie odizoluje was od teściowej. Ponad to: "Ta płyta jest magiczna. Działa kojąco na nerki, można z niej również robić okłady okolic intymnych. Polecam w 100%. Pierwsza liga." - pisze Mintaj, Jehowy z Sosnowca dodaje:
Pamiętam jak w młodości ojciec na Zajączka dał mi podobną płytę. Dziś sam mam dzieci więc cóż innego mógłbym im dać jeżeli nie płytę Swiss Krono. Dodatkowo elegancko owiniętą drugą płytą z kokardką. Polecam.
Zaś Tomasz - być może niewierny - ostrzega: "Uwaga! Na rynku pojawiły się podróbki z Chin, przepuszczające światło, o smaku kiszonej rzepy. Apeluję o wyjątkową ostrożność przy zakupie! Żądaj certyfikatu, który możesz później oprawić w ramkę zrobionej z płyty" .
Wygląda na to, że choć większości z nas komentarze internetowe kojarzą się przede wszystkim z falą niewiele wnoszącego do życia hejtu, niektórzy potrafią wynieść je do rangi sztuki zabawiania. Po pierwsze: samego siebie (podejrzewam, że niejeden autor ubawiony własnym żartem opluwał monitor), ale też innych, zwłaszcza, gdy pozostali użytkownicy podłapują zawoalowane aluzje do ulubionych książek, filmów czy piosenek i podejmują dalszą grę. Ja zaś na koniec zawrę formułkę od której właściwie powinnam zacząć:
Uwaga! niniejszy tekst jest absolutnie bezużyteczny w zetknięciu z wirusem Ebola, mimo zawartości liter i znaków przestankowych nie był wstanie zastąpić raportu rocznego w firmie Amber Gold, okazał się być groźnym rozpraszaczem w czasie jazdy komunikacją miejską. Niestety, nie wnosi też nic nowego w życie ludzi pozbawionych poczucia humoru i nie leczy raka. Przykro mi.
PS. Jeśli macie swoje ulubione dziwne recenzje - cóż, chętnie sprawdzę, więc linkujcie.
-
Zalej wodą i odstaw na 14 dni. Hortensje gęsto obsypią się kwiatami
-
Ta bluzka Pepco za 20 zł ma hitowy krój i zamaskuje odstający brzuch
-
Na co dzień zasiada za sterami Dreamlinera. Po pracy oddaje się nietypowej pasjiMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Jak ogrodzić działkę bez zgody sąsiada? Istnieje kruczek prawny
-
Czym podlewać pomidory? Rozpuść w wodzie, a będą rosły jak na drożdżach
- Znaki zodiaku, które są jak duże dzieci. Miewają fochy i humory
- Zaparz i wcieraj. Skrzyp polny na włosy zadziała jak bomba witaminowa
- Znane przesądy o oświadczynach. Ile powinien kosztować pierścionek?
- Zamiast marynarki załóż coś, co wpisze się w trendy. Spójrz na Zawadzką!
- Hoduj i korzystaj z niezwykłych właściwości. Babcie ją uwielbiały