Edukacja seksualna to pedofilia? - rozmowa z Martą Skierkowską z Fundacji Dzieci Niczyje

W czwartek, 11 września w Sejmie będzie czytany projekt ustawy, która pod mylącym szyldem "Stop pedofilii" zakłada m.in. wprowadzenie zakazu edukacji seksualnej. Jak ważne jest, aby dzieciaki miały dostęp do rzetelnej i obiektywnej wiedzy z zakresu seksualności człowieka? Pytam Martę Skierkowską z Fundacji Dzieci Niczyje, która to fundacja od 23 lat chroni dzieci przed przemocą i wykorzystywaniem seksualnym.

Pod akcją "Stop pedofilii" zebrano podczas bardzo krótkiego czasu ponad 250 tysięcy podpisów. Sugerując się samą nazwą, można by sądzić, że celem akcji jest ochrona dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym?

MARTA SKIERKOWSKA: "Stop pedofilii" to akcja Fundacji PRO - Prawo do życia, która stworzyła projekt nowelizacji kodeksu karnego w zakresie ochrony dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym i zebrała 250 tysięcy osób popierających inicjatywę - tak, by projekt mógł trafić do sejmu. Brzmi dobrze - bo dzieci potrzebują ochrony i jest wiele do zrobienia w tym zakresie. Natomiast szkopuł tkwi w tym, że cel akcji nie sprowadza się do ochrony przed pedofilią. Celem organizatorów jest wprowadzenie do Kodeksu Karnego zapisu zakazującego pod groźbą kary "propagowania podejmowania przez małoletnich poniżej lat 15 zachowań seksualnych lub dostarczanie im środków ułatwiających podejmowanie takich zachowań" . Czyli zakazanie i wprowadzanie karalności m.in. za edukację seksualną.

Różnice pomiędzy edukacją seksualną a pedofilią wydają się jasne. Wytłumacz proszę, dlaczego obszary te się w ogóle porównuje?

- Organizatorzy akcji w swojej retoryce zrównują edukację seksualna z pedofilią i seksualizacją dzieci. Pedofilia jest zaburzeniem preferencji seksualnych, a seksualizacja to jednoznacznie negatywne, krzywdzące zjawisko polegające na rozbudzaniu u dzieci nieadekwatnych rozwojowo potrzeb. Tylko że edukacja seksualna z seksualizacją i pedofilią nie ma nic wspólnego. Zrównanie tych pojęć to, naszym zdaniem, mylący i społecznie szkodliwy zabieg lingwistyczny . Podejrzewamy, że m.in. ta wprowadzająca w błąd komunikacja przyczyniła się do zebrania dużej liczby podpisów zwolenników akcji. Bo kto nie chciałby zjednoczyć się przeciwko pedofilii? Trudniej byłoby szukać sojuszników wokół projektu zakazującego mówienia dzieciom o ich rozwoju, seksualności i bezpieczeństwie.

Bezpieczeństwo dzieci to obszar, który dla każdego rodzica i opiekuna jest ważny, jeśli nie najważniejszy. Kiedy o nim mówimy, nie sposób nie wspomnieć standardów dotyczących edukacji seksualnej, które wydała Światowa Organizacja Zdrowia. Mówią one miedzy innymi o tym, że należy uczyć już jak najmłodsze dzieci wyznaczania swoich granic, właśnie po to, żeby czuły się bezpieczne. Dlaczego, Twoim zdaniem, wiedzę o płciowości należy przekazywać już bardzo małym dzieciom?

- Standardy WHO są podstawą, na której można zbudować odpowiednie programy edukacji seksualnej dostosowane do poziomu rozwoju różnych grup wiekowych. Dzieci mają prawo do informacji i rozwoju, wiedzy o swoim ciele i o świecie. Niezależnie od poglądów organizatorów akcji, seksualność zawsze była i zawsze będzie dotyczyć każdego człowieka - także dziecka. Dla małych dzieci rozmowy o ciele i seksualności są naturalne. To raczej w dorosłych budzą lęk. Dzieci są ciekawe różnic miedzy płciami czy swoich narządów płciowych. Przekazywanie im informacji na ten temat, to uczenie ich naturalnej prawdy o świecie. A uczynienie z takich rozmów tabu, raczej nie stopuje zainteresowania najmłodszych, tylko przekierowuje do innych źródeł informacji.

Od czego zacząć w takim razie edukację? Kiedy mówimy o dostosowaniu do grup wiekowych, co dokładnie mamy na myśli w przypadku kilkulatka, dziecka w wieku przedszkolnym?

- Ważne jest, żeby przekazać maluchom informacje o tym, jaki dotyk jest dobry, a jaki zły . Muszą wiedzieć, jak nazywają się intymne części ciała i gdzie się znajdują. Poznać rozróżnienie na dobre i złe tajemnice . Wiedzieć, że mogą mówić "nie" i szukać pomocy, kiedy coś jest nie tak. To wszystko po to, aby potrafiły trafnie interpretować zachowania sprawców, rozumiały je, były bardziej asertywne, odporniejsze na manipulację, a także potrafiły rozmawiać o seksualności i szukać pomocy i ochrony, gdy coś jest nie tak. Oczywiście, nie jest tak, że edukacja seksualna może bezpośrednio ochronić przed wykorzystywaniem. Wiemy natomiast, że jest czynnikiem, który może zwiększyć szanse na taką ochronę w razie zagrożenia. Właśnie przez to, że mały człowiek, który więcej rozumie, potrafi identyfikować i alarmować . A także przez to, że niedoświadczony sprawca może wystraszyć się świadomej reakcji dziecka .

W Fundacji Dzieci Niczyje od bardzo wielu lat prowadzicie kampanie edukacyjne chroniące dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym i profesjonalnie, z rzeszą specjalistów zajmujecie się tym problemem - wytłumacz proszę, dlaczego to specjaliści zajmują edukacją dzieci w zakresie seksualności, a nie rodzice?

- Edukacja seksualna to przede wszystkim rola rodziców. Standardy WHO są podstawą, by pomóc rodzicom przekazać dziecku ważne informacje o seksualności, adekwatne do etapu jego rozwoju. Nie w trybie specjalnych zajęć, tylko właśnie w codziennych kontaktach, które dają możliwość w naturalny sposób przekazywać dzieciom taką wiedzę. Jednak rodzice często nie tylko tego nie robią, ale też protestują przeciwko edukacji w szkole. Dzieci uczy Internet i rówieśnicy. To najgorszy wariant. Aby zrównać dzieci w dostępie do rzetelnych informacji potrzebna jest profesjonalna i powszechna edukacja seksualna. Wiedza o rozwoju i świecie należy się wszystkim dzieciom bez względu na to, czy ich rodzice mają kompetencje i gotowość, by podejmować temat. A nastolatkom - dla których seksualność w pewnym momencie staje się czymś wstydliwym i bardzo osobistym - może być także łatwiej rozmawiać o niej z osobą spoza rodziny, niż z rodzicem. Ważne, żeby to była osoba dobrze przygotowana, specjalista w tym zakresie.

Jak, z twojego doświadczenia, wygląda chęć rodziców i tzw. innych ważnych dorosłych wspierających dzieci i młodzież, do edukacji ich pociech z zakresu edukacji seksualnej? Czy spotykasz się z niechęcią, czy raczej ze wsparciem?

- W Fundacji Dzieci Niczyje zajmujemy się bezpieczeństwem dzieci, więc z rodzicami i profesjonalistami rozmawiamy raczej w kontekście zagrożeń - także tych związanych z seksualnością. Nie zajmujemy się samą edukacją seksualną. Rzeczywiście, wielu z nas ma doświadczenia, że samo hasło "seksualność" często powoduje wycofanie dorosłych i niechęć do podejmowania działań edukacyjnych w tym zakresie. Natomiast niemal zawsze przy rozwinięciu tematu, opowiedzeniu szczegółowo o tym, jakie zagadnienia będą podejmowane i jaki mogą mieć wpływ na dzieci i młodzież - przyjmowane są z entuzjazmem, życzliwością i gotowością do współpracy. Dlatego też, edukacja seksualna i rozmowy o trudnych tematach potrzebne są również dorosłym. Czasem niechęć do podejmowania konwersacji o bezpieczeństwie w kontekście seksualności wynika z tego, że rodzice nie czują się pewnie w temacie. Nie wiedzą, jakich słów używać, wstydzą się, są zakłopotani. Potrzebują wsparcia - a takim wsparciem może być dobrze przygotowana edukacja seksualna, która ma ofertę także dla opiekunów.

Brzmi to wszystko bardzo jasno. Zastanawiam się w takim razie, dlaczego panuje taki społeczny lęk przed zajęciami z edukacji seksualnej? Z czego on może wynikać?

- Z niezrozumienia, o czym mają być te zajęcia i jednoczesnym budowaniu atmosfery zagrożenia i wrogości przez środowiska, które nie uznają tego, że człowiek jest istotą seksualną. Postulujemy społeczny dialog o standardach edukacji seksualnej - bo wierzymy, że możliwa jest taka jej forma, która usatysfakcjonowałaby wszystkie dyskutujące strony.

Jak miałoby to wyglądać? Co można zrobić, aby zwiększyć zaufanie społeczne do specjalistów zajmujących się edukacją?

- Po prostu rozmawiać - o tym, czym jest edukacja seksualna, jak wygląda, co może dać. Ludziom wydaje się, że edukator seksualny pokazuje dzieciom pornografię i doradza pozycje, a tymczasem edukator mówi dzieciom o różnicach miedzy płciami, wprowadza dzieci w temat cielesności, tak, aby rozumiały reakcje swojego organizmu, a tym samym nie bały się tego, co dzieje się z ich ciałem. Dziecko bez tej wiedzy jest zagubione, a jego seksualność wydaje mu się wstydliwa i nienaturalna. Jeśli dziecko dostaje od dorosłych sygnał "o tym się nie rozmawia", to nie będzie alarmowało, gdy w kontekście seksualności zdarzy się jakaś sytuacja naruszenia granic. Edukacja seksualna pozwala przełamać taką barierę. Starszym dzieciom edukator przekazuje informacje nt. antykoncepcji i natury relacji seksualnych. Żeby miały rzetelną wiedzę o świecie, potrafiły się chronić i podejmować świadome decyzje.

Niestety panuje przekonanie, że dostęp do wiedzy z zakresu seksualności to seksualizacja dzieci i młodzieży, przyczyna ryzykownych zachowań seksualnych, przedwczesnej inicjacji. Czy takie przekonanie ma jakiekolwiek potwierdzenie w rzetelnych badaniach i opinii specjalistów?

- Nie jest tak, że dzieci i młodzież interesują się seksualnością dlatego, że ktoś z nimi o tym rozmawia. Interesują się nią, dlatego, że jest ona oczywistym elementem życia każdego człowieka. Chodzi o to, żeby - akceptując, że wszyscy ludzie mają swoje życie seksualne - otwarcie o nim rozmawiać, określając także bezpieczeństwo i zdrowie w tych obszarach. Musimy pamiętać, że młodzi ludzie i tak będą poszukiwać odpowiedzi na swoje pytania. Dużo lepiej, żeby dostali je podane w odpowiedni sposób, niż uczyli się o miłości z filmów pornograficznych czy od przypadkowych kolegów z podwórka.

W czwartek ma być w Sejmie głosowanie. Jak sądzisz, jakie mogą być skutki przegłosowania tego projektu? Czy widzisz jakieś zagrożenia - nie dla edukatorów czy organizacji pozarządowych - ale dla dzieci?

- Trudno nam uwierzyć, że w XXI w. rozmawiamy o tym, że karalne może być dostarczanie dzieciom informacji o ich rozwoju i naturze relacji seksualnych. To jest szkodliwe i godzi w prawa dziecka. Stwarza raczej warunki do rozwoju nieświadomości i bezbronności dziecka wobec naruszania jego prywatności i intymności. Wiedza o seksualności pozwala dzieciom lepiej rozumieć świat, harmonijnie się rozwijać i unikać zagrożeń związanych z kontaktami seksualnymi. Rozumienie siebie, wzajemny szacunek i odpowiedzialność za partnera to wartości, na bazie których edukacja seksualna powinna przygotowywać do znaczącej decyzji o podjęciu współżycia seksualnego. Po to, by taka decyzja była świadomym, dojrzałym wyborem, a nie wynikiem jakiekolwiek presji. Informowanie dzieci i młodzieży o bezpieczeństwie seksualnym, to nie pedofilia, czy demoralizowanie zasługujące na sankcję karną, tylko nasz obowiązek.

Więcej o: