Mamma z gratisami, czyli pakuj się i jedź do Włoch. Teraz!
Uwaga! Ten tekst odzwierciedla prywatne obserwacje autorki. Jeśli coś jest inaczej albo masz po prostu inne doświadczenia, napisz w komentarzu, podziel się. I proszę nie czepiaj się, nie jestem w nastroju. Zderzenie z twoim hejtem po powrocie ze słonecznej Italii, może mnie wykończyć (co nie oznacza, że przestanę tu pisać). Zachowaj się więc po włosku i jak masz na mnie narzekać, to zrób to z uśmiechem. Albo daruj sobie od razu i jedź na urlop.
Zwłaszcza, że wrzesień to bardzo dobry moment na Włochy. Upały zelżały, turyści się przerzedzili, Włosi wracają do pracy. Można oddychać i zwiedzać.
Byłam na wybrzeżu toskańskim, w Cecinie, Vadzie, Mazzancie. Oto garść wspomnień połączona z moimi subiektywnymi radami. Podróżowałam z mężem oraz czerto- i dziewięciolatkiem (własnej produkcji).
Dojazd
Zwolennicy przelotów wybiorą samolot do Pizy lub Florencji, a potem - jak się da: na wybrzeże albo gdzie chcą. Ja jechałam samochodem, bo ten na miejscu bardzo się przydaje. Jak będziemy zarabiać w euro, to wypożyczenie samochodu na lotnisku nie będzie takie problematyczne. Póki co własne cztery koła są najbardziej praktyczne, ponieważ transport publiczny między toskańskimi miasteczkami jest, delikatnie mówiąc, niewystarczający. Chyba że się chce siedzieć w jednym miejscu.
Podróż z myślą o szynce fot. Agnieszka Durska
fot. Agnieszka Durska
Jechałam z Warszawy przez Czechy i Austrię, z noclegiem w Grazu (połowa drogi mniej więcej). W Grazu sporo jest niedrogich hoteli, tuż przy autostradzie, z prostym dojazdem do centrum miasta, które warte jest obejrzenia przy okazji. Polecam zwłaszcza wzgórze zamkowe. Knajp mnóstwo, strudel wszędzie taki sam (plus minus), a tort Sachera dla wytrwałych, bo dają dużo.
Przed wjazdem do Włoch zatankuj. Nawet najlepsza benzyna w Austrii jest sporo tańsza od najsłabszej we Włoszech, więc do pełna.
W północnych Włoszech korkuje się często autostrada w okolicach Wenecji. To nie jest regułą, ale w weekendy można tam długo stać. Da się to objechać, my jednak za późno się zorientowaliśmy i mieliśmy możliwość dokonania obserwacji socjo- i antropologicznych podróżnych na włoskich drogach. Naprawdę ciekawe. Analiza trwała trzy godziny. Kierowcy tam mniej dłubią w nosie niż Polacy, stanowczo częściej stosują "zimny łokieć". Najbardziej zapieprzają Szwajcarzy. Być może spowodowane jest to systemem restrykcji w ich własnym kraju. Poza jego granicami czują się wreszcie wolni i cisną do dechy (jak się da, jak korek ustąpi).
Nocleg
Na początku lub na końcu sezonu jest o dobrych kilkaset euro taniej. Włoski szczyt przypada na sierpień. Ceny wtedy stają się niemoralne. Osobiście urywałam dzieciom tydzień szkoły i jechaliśmy albo na koniec czerwca albo przełom sierpnia i września. Ale we wrześniu i październiku też warto, choć słoneczniki już przekwitłe i pola zaorane. Jak boicie się wpłacać pieniądze z góry, a wielu Włochów właśnie tego oczekuje, warto skorzystać z pośrednictwa. (Jakby co, dam dobre namiary prywatnie. Tu nie wypada mi reklamować.) Pośrednik nie obciąża naszego budżetu. Jakoś się z właścicielami dogaduje i od nich ma procent.
We wrześniu Toskania zaorana fot. Agnieszka Durska
fot. Agnieszka Durska
Warto dopytać, czy mieszkanie, np. w agroturystyce wyposażone jest w kuchenkę mikrofalową lub piekarnik. Bez zbędnego babrania można wówczas coś przygotować, znaczy np. odgrzać pizzę. Kuchnie w takich miejscach są z reguły wyposażone we wszystko, co jest potrzebne do gotowania. Głównie makaronu, oczywiście. Tarki do sera w każdym razie nie trzeba zabierać z Polski.
Co do kempingów - nie wiem, ale jak któraś z was ma dobre doświadczenia, piszcie!
Życie
Dla czteroosobowej rodziny wystarczyło 50-80 euro raz na kilka dni, by mieć urozmaicone trzy posiłki dziennie plus alkohol w postaci wina i piwa oraz desery. Makarony, foccacie, szynki, sery są wyśmienite i nie ma co sobie odmawiać. Podobno Włochy trzeba smakować. Moim tegorocznym odkryciem była pieczona cytrynowa ricotta.
Mniammmmm... fot. Agnieszka Durska
fot. Agnieszka Durska
Jeśli obawiasz się, że urlop spędzisz na gotowaniu, bo w knajpach drogo, a przecież coś trzeba jeść, to bądź spokojna. W supermarketach i na bazarach jest doskonały wybór gotowych dań, które bez trudu można wrzucić na ruszt (dosłownie). Na lokalnym targu kupisz np. grillowane i przepyszne kurczaki, wieprzowinę albo inne cuda służące za prosty obiad. Zresztą przejście po targu wzdłuż i wszerz w porze posiłku pozwoli zapełnić brzuch z samych tylko próbek rozdawanych przez sprzedawców. Grzech nie próbować. Byłaby to obraza dla sprzedającego. A wiadomo, że jak się jest gdzieś z wizytą, to trzeba się do obcej kultury nieco dostosować.
Na targu można się też obłowić ciuchowo. Owszem, większość sprzedawanych tam ubrań jest tandetna i raczej chińska. Trafiają się jednak perełki, niemarkowe, ale nie bądźmy snobkami. Za 12 euro na stoisku z tzw. wyprzedażą zyskałam trzy bluzki i spódnicę. Czysta bawełna. Poza tym można pogrzebać w apaszkach i chustach. Zdarzają się też okazje w torebkach, takich za pięć euro. Tylko nie nastawiałbym się na skórzane.
Duże lody dla małych fot. Agnieszka Durska
fot. Agnieszka Durska
W czasie, gdy ty buszujesz po straganach, faceta z dziećmi wyślij na lody i kawę. Ich towarzystwo jest zupełnie zbędne. Kawa tańsza niż soki. Lody duże, a na dzieci zawsze dają więcej. Bo Włosi kochają dzieci.
Na dzieci
I tu najważniejsze. Najlepiej do Włoch jeździć właśnie z dziećmi. Po prostu mamma z dziećmi ma fory, gratisy, uśmiechy i rabaty. No chyba że mnie się tak udało po prostu. Na mammę zyskałam: torbę szmacianą na zakupy w kształcie świnki (torba w kształcie świnki, nie zakupy!), lepszy rower w wypożyczalni (a warto skorzystać, można naprawdę bezpiecznie poruszać się po drogach nawet z maluchami!), większe lody i kawałki do spróbowania. To mamma podejmuje decyzje zakupowe, więc siłą rzeczy dają jej smaczniejsze kąski. Zyskałam też zupełnie gratis kilkanaście (dziesiąt) spojrzeń taksujących z góry na dół. Ale to zupełnie mi nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
W naszym zimnym kraju mężczyźni nie wieszają tak chętnie wzroku na mężatej kobiecie z dwójką rozwrzeszczanych bachorów.
Jak mowa o gratisach, to wspomnę, że zupełnie za darmo, bez konieczności wizyt u coacha lub terapeuty, można się we Włoszech pozbyć wszelkich kompleksów. Jeśli więc tu w kraju korzystasz z usług takich specjalistów, zostaw ich bez wyrzutów sumienia. Lepiej wydaj tę kasę na słońce Toskanii. Tam endorfiny kapią z nieba, nawet na wyjątkowo grube dupy, obwisłe cycki i cellulitowe uda. Oprócz depresji leczą też poczucie wartości związane z wyglądem zewnętrznym, co na pewno przekłada się na wnętrze. Każda czuje się po prostu jak Zośka Loren. Piękna, powabna i mądra (mądra, bo przecież to ona decyduje na bazarze!).
Podobna do nasze, a taka inna fot. Agnieszka Durska
fot. Agnieszka Durska
Na plaży smażą się wieloryby w różnym wieku i żaden, wierzcie, nie zakrywa fałdek. Ani nie wpina brzucha. Poszliśmy raz na taką z leżakami. Za 13 euro parasol i dwa łóżka, za 9 euro leżaki. Akurat im łóżka wyszły. Na leżaku jednak strasznie mi się brzuch fałdował. Już myślałam, żeby się ręcznikiem zakryć jakoś, siedzieć jak nimfa albo wpinać na maksa, ale rozejrzałam się dookoła. Wszystkie miały pod cyckami wspomnienia po ciążach. Wszystkie. No to wyluzowałam.
Co zobaczyć?
Do wyboru, do koloru, od starożytności po sztukę współczesną. Ja rozkoszowałam się urokami średniowiecznych miasteczek, niekoniecznie tych obleganych przez turystów. W okolicy Ceciny są np.: Montecatini Val di Cecina z kopalnią miedzi (jak się trafi akurat, to można zwiedzać, ale tam chyba zawsze jest sjesta), Casale Marittimo - cudowne, malutkie i niezatłoczone. Nieco bardziej turystyczne jest Bolgheri , ale akurat tam są świetne toskańskie knajpki, w których można zjeść coś więcej niż pizzę. Warto spróbować lokalnej zupy z kapusty (wystarczy za całe danie, bo jest cholernie sycąca). Zajrzyjcie do Catagneto Carducci . Poza tym, że w miasteczku panuje szał na włoskiego noblistę, to roztaczają się z niego iście zapierające dech widoki. Na uboczu jest też Lari z imponującym więzieniem (zawsze to jakaś odmiana po pocztówkowych pejzażach).
Widok z Castagneto Carducci fot. Agnieszka Durska
fot. Agnieszka Durska
W większości tych miejsc, czas się zatrzymał, ale kwitnie proste i radosne życie, mimo wyraźnej biedy. Tak, tak. Tam, gdzie nie sięgają turyści wcale się nie przelewa. Na sznurkach suszą się schodzone gacie, ale posiłki je się wspólnie, a dzieci i starsi trzymają się razem. I to jest coś, co z Włoch warto przywieźć, czym warto się zarazić. Ich uśmiechem i rodzinnością.
Może to z mojej strony sentymentalne i takie jakieś zupełnie nienowoczesne, ale właśnie to mnie w Toskanii tak urzeka. Oni się trzymają razem, dzieci, rodzice, dziadkowie. Zupełnie starzy i zniedołężniali są równoprawnymi członkami rodzin i biorą we wszystkim udział. A na dzieci nikt nie krzyczy i mają do nich wyjątkowo dużo cierpliwości. Wszyscy wyraźnie dobrze się ze sobą czują. Nawet jak narzekają, to z uśmiechem. Czego i wam życzę.
-
Goście weszli na salę weselną i zamiast obiadu podano im to. "Żart, a nie posiłek"
-
Ta sukienka z Zary rozkochuje w sobie elegantki. Modny fason za 80 zł
-
Unikatowy krój bluzy z Pepco maskuje brzuch jak żaden inny. Kupisz go za 40 zł. Atrakcyjne ceny w Lidlu i Gate
-
Dodaj garść i zanurz stopy. Domowy roztwór usunie wstydliwy kłopot
-
Skórzane buty Badura są na promocji w CCC. Podobne w House, Sinsay
- Rzuciła pracę nauczycielki i zatrudniła się w magazynie. "Nigdy nie czułam się bardziej spełniona"
- Lidl ma wyjątkową sukienkę dla 50-tek. Miękka i wygodna. Od 39,99 zł w Reserved i Bonprix
- Nie masz takiego płaszcza w szafie? Jesienią możesz tego pożałować. W Sinsay, Lidl i 4F od 69,99
- Jak przechowywać ziemniaki w kuchni? Wytrzymają nawet 2 miesiące
- Śni ci się, że spadasz? Nie lekceważ tego znaku. "Myślałam, że tylko ja tak mam"