Przyszedł do redakcji mail z informacją, że "ZaadoptujFaceta.pl, sklep z mężczyznami, na podstawie zainteresowań swoich klientek przygotował krótką charakterystykę pięciu najpopularniejszych typów mężczyzn" . Akurat tego samego dnia rano czytałam artykuł na Guardianie - "Siedem sekretów randkowania zdradzone przez ekspertów OkCupid" . Zestawienie tych dwóch materiałów wydało mi się ciekawe.
Kim są więc idealni mężczyźni poszukiwani na portalu randkowym ZaadoptujFaceta (jak sami się określają: sklep z mężczyznami)? "To zazwyczaj mieszkańcy dużych miast, których wyróżnia nie tylko sposób ubierania, ale też stosunek do świata, aktywności fizycznej, diety i technologii" . Według informacji prasowej takich "5 facetów" wybiera 90 procent Polek. "Na stronie ZaadoptujFaceta.pl dają się odnaleźć po odpowiednich hashtagach" - zachwala ten "towar" sklep. Faceci w pięciu kategoriach pogrupowani - "Hipster", "BadBoy", "Elegancki", "Umięśniony", "Geek" - opisani są krótkimi notkami ze (stereo)typowymi opiniami o owych grupach:
Panów można wyszukiwać wpisując w odpowiednie miejsce hashtagi - na przykład #wąsy, #domator, #artysta, #imprezowicz, #kierowcaciężarówki, #garnitur, #kierownik.
(Przy okazji, kochani autorzy reklamy - brzmi to trochę jak pokątny handel organami, a opisy wyglądają, jakby świat ograniczał się do modnych lokalizacji w Warszawie. Korki na Domaniewskiej poza Warszawą nikogo nie obchodzą, w Rzeszowie Syreni Śpiew dzieje się zupełnie gdzie indziej, w Lublinie szarlotkę można nabyć w każdej cukierni, a Pole Mokotowskie jest jedno).
Rys. Magda Danaj Rys. Magda Danaj
Rys. Magda Danaj
Tak, ja wiem, że to żarty, że reklama, wiem. Ale czy faktycznie coś w tym jest? Czy kobiety szukają takich "facetów" i w taki sposób? Tylko na podstawie wyglądu, stereotypu, słów kluczowych? Nie wszystkie, wszędzie, zawsze, ale en masse - może tak? Nie podoba mi się bardzo przedstawianie mężczyzn jako towaru, czegoś, co można wyszukać filtrując kilka parametrów, jak sukienkę w sklepie internetowym. Może po prostu nie mam poczucia humoru? Cóż, do mnie to jakoś nie trafia. Ale może do innych kobiet trafia?
We wspomnianym na początku artykule z Guardiana, założyciele OkCupid, jednej z najpopularniejszych stron randkowych na świecie, zdradzają "siedem tajemnic randkowania" i opowiadają o tym, jacy jesteśmy, jako ludzie poszukujący partnerów - na podstawie setek milionów danych udostępnianych w serwisie przez jego użytkowników. Otóż, kobiety chcą, by ich partner był w podobnym wieku. Dwudziestolatki wybierają mężczyzn 22-, 23-letnich, a 50-latki panów koło pięćdziesiątki. A mężczyźni? Cóż, mężczyźni, jak to pięknie ujął autor "starzeją się, ale nie dorastają" . Bez względu na to, czy mają lat 20, 30, 40 czy 50, chcieliby dwudziestolatki.
Panowie wybierają wieczną młodość. Jak to realizują w praktyce? Bóg jeden raczy wiedzieć, może trzymają portret ukochanej na strychu albo wymieniają na "nowszy model" co kilka lat? A może "w realu" porzucają myślenie życzeniowe, bo przecież nie da się fizycznie tego załatwić, żeby każdy, czy młodzian, czy starzec, miał u boku dwudziestolatkę.
Co jeszcze? Ach! Wygląd (a to ci niespodzianka!) jest bardzo ważny. Portale randkowe mają jakieś swoje tajemne sposoby na mierzenie poziomu urodziwości użytkowników i na tej podstawie ustalają system wyświetlania się profili.
Chodzi o to, by nikt nie czuł się pokrzywdzony i nikt też nie był "zbyt" popularny. Pełen komunizm świata wirtualnej miłości, kompletnie zbędny, gdyż ludzie i tak klikają (znów - cóż za zaskoczenie!) na zdjęcia ludzi ładnych. I znów, jak w podejściu do wieku, wygląd kobiet jest istotniejszy niż wygląd mężczyzn, choć kobiety też często mają litanię wymagań: "żeby miał brodę, tatuaże, jasne włosy, był wysoki, miał zainteresowania, lubił gotować, żeby czytał" ale oczywiście równocześnie "i akceptował mnie taką, jaka jestem" .
Cóż, w internecie wszyscy jesteśmy powierzchowni, takie medium. Pytane koleżanki, randkujące w sieci, przyznają: "Coś cię musi do mężczyzny przyciągnąć, choćby ładny kot na zdjęciu (prawdziwa historia). Nigdy nie szukałam po hashtagu wąsy, ale gdyby zrobili hashtag brody, to bym tylko tam szukała" . Ale też dodają: "Czasami zdarza mi się zainteresować gościem, którego wygląd nie jest dla mnie w ogóle atrakcyjny. Jak ktoś cię oczaruje sobą, to ten wygląd od razu jakoś zyskuje i już masz gdzieś, że ci się w sumie nie podobał" . Brutalnie podsumował portale randkowe kolega: "Wygląd - 95% sukcesu. A potem dopiero zaczynasz się dowiadywać, jaką ten człowiek jest pomyłką i tak ciągle, i tak bez końca...". To co? Głębokie wnętrze? Niekoniecznie: "Chyba wszystkie portale randkowe są mniej lub bardziej zakamuflowanym targowiskiem próżności, które potem życie boleśnie weryfikuje, co wiem z własnego doświadczenia. A próby stworzenia opisu swojej niepowtarzalnej osobowości często są równie żałosne" - smutno skonstatowała jedna z dziewczyn w redakcji. Fakt. "Opisz siebie" - brzmi jak temat rozprawki szkolnej, brrr.
Ale, ale! Jest jeden sposób (znów według ekspertów z OkCupid) na odsianie kandydatów na idealnego partnera. Zapytać, czy lubi horrory i czy podróżował/a sam/a? Ponoć częstotliwość mycia zębów, lubienie psów lub kotów, religia, palenie i picie oraz plany rodzicielskie nie są tak dobrym indykatorem dopasowania, jak stosunek do strasznych filmów i podróży, czego dowodzić ma fakt, że ponad trzy czwarte par, które poznały się na wspomnianym portalu, odpowiedziało w powyższych kwestiach identycznie. Odsetek niespotykany przy innych pytaniach! I jeszcze jedno - to już ode mnie, żadnego eksperta w sprawach związków, za to niepoprawnej romantyczki: prawdziwa miłość nie wie, co to algorytmy i hashtagi.
***
P.S. Podczas redakcyjnej dyskusji padło jeszcze jedno zasadne stwierdzenie. To ma być niby 5 najpopularniejszych typów facetów? I na pierwszym miejscu jest hipster?! Nie wiemy, czy gorzej świadczy to o kobietach, które szukają faceta czy o samych facetach. No bo sorry, ale hipster jest nieślubnym dzieckiem emo i menela.