Buon giorno, pomidory! Szybki przepis na suszone pomidory po bieszczadzku

Nie z puszki, nie przemielone, ale suszone i zalane olejem słonecznikowym. No i przede wszystkim własne! Takie pomidory w środku zimy będą smakować najlepiej.

Nie będę kłamać, że jestem boginią w kuchni, gotowanie to moja pasja i że gdybym chciała, to mogłabym się bić o złotą patelnię. Nic z tych rzeczy. Lubię natomiast robienie przetworów. Może dlatego, że to dość proste? Zasypać cukrem, poddusić, zamieszać raz na czas, jeszcze trochę poddusić - i pyszna konfitura gotowa. Można tak zamknąć w słoikach wspomnienie lata, że tak grafomańsko się wyrażę. Nie wiem, jak to się stało, że nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby zrobić w domu też suszone pomidory? Świeże pomidory kocham, uwielbiam, w okresie letnim moja dieta składa się głównie z nich! Byle były dobre - prawdziwe, takie, które pięknie pachną i w smaku przypominają słodki owoc, a nie to pomidoropodobne, kwaśne, wodniste paskudztwo, które można przez cały rok dostać w sklepach. Pora na pomidora teraz najlepsza - zaraz się skończą i pozostanie jedynie zaśpiewać im "addio" albo zawczasu przechytrzyć troszkę naturę i zamknąć ten miąższ w witaminy przebogaty w słoikach.

 

Suszone pomidory nadają się do sałatek, kanapek, jako przekąska, jako baza do zupy albo dodatek do makaronu czy mięs. Dlaczego nigdy nie porwałam się na robienie ich w domu? Nie mam pojęcia. Chyba kojarzyły mi się jakoś tak "zbyt włosko" - że to suszyć na słońcu trzeba i że na pewno wymaga wielkiego zachodu. Z błędu wyprowadziła mnie dopiero pani Iza z Sosnowego Dworu w Bieszczadach, która pokazała mi jak szybko i prosto zrobić w domu pyszne suszone pomidory "po bieszczadzku".

Po po po po pomidory! (Fot. Natalia Sosin)Po po po po pomidory! (Fot. Natalia Sosin) Po po po po pomidory! (Fot. Natalia Sosin) Po po po po pomidory! (Fot. Natalia Sosin)

Po pierwsze i najważniejsze - trzeba kupić dobre pomidory. Te pomidory pokroić na połówki, ćwiartki lub kawałeczki, jak tam kto lubi. Niektóre internetowe przepisy zalecają usunięcie pestek, pani Iza zaleca pozostawienie ich, bo w pestkach kryje się połowa pomidorowości pomidora.

Ponieważ akcja toczy się nie na południu Włoch, a na południu Polski, pomidorów nie suszymy cztery dni w słońcu, tylko lekko posolone pakujemy do piekarnika. I tu różne źródła różnie zalecają - niższą temperaturę, 50-60 stopni, ale na straaasznie długo, bo aż 14-16 godzin, albo wyższą, tak z 70-100 stopni, na krócej, bo dwie-trzy godziny. Piekarnik powinien być nastawiony na program z termoobiegiem i lekko uchylony. Warto też pomidory raz na jakiś czas sprawdzić, zajrzeć do nich, pomacać, żeby nie wyszły nam przesuszone podeszwy. Mają być pomarszczone, nie - suche jak wiór.

Suche, ale nie za bardzo (Fot. Natalia Sosin)Suche, ale nie za bardzo (Fot. Natalia Sosin) Suche, ale nie za bardzo (Fot. Natalia Sosin) Suche, ale nie za bardzo (Fot. Natalia Sosin)

Kolejne składniki to: sól, zioła (tymianek, rozmaryn, bazylia, oregano, co tam lubicie), czosnek i olej słonecznikowy.

Gdy pomidory ususzą się i ostygną, upychamy je dość ciasno w wygotowanych słoiczkach - warstwa pomidorów, zasypać solą i ziołami, na to warstwa pokrojonego w cienkie plasterki czosnku i znów warstwa pomidorów, zioła, czosnek i tak dalej. Na samej górze powinna być warstwa czosnku, można też, dla dekoracji, położyć gałązkę rozmarynu.

Rozmaryn - ku ozdobie (Fot. Natalia Sosin)Rozmaryn - ku ozdobie (Fot. Natalia Sosin) Rozmaryn - ku ozdobie (Fot. Natalia Sosin) Rozmaryn - ku ozdobie (Fot. Natalia Sosin)

Gdy już poupychamy, zalewamy ten przekładaniec gorącym olejem słonecznikowym. Można oczywiście zalać oliwą, ale ma ona bardziej dominujący smak, niż olej, przez co odbierze trochę prym pomidorom. Olej powinien przykrywać wszystko. Nie zakręcamy od razu, tylko odstawiamy - trzeba bowiem poczekać, aż wszystkie bańki powietrza wypłyną na wierzch, a olej dotrze do każdego zakamarka, same pomidory też sporo go wchłoną i możliwe, że trzeba będzie dolewać. Gdy już mamy pewność, że olej dotarł wszędzie, zakręcamy i odstawiamy słoik do góry dnem, dzięki czemu same się zawekują. Jeść można już następnego dnia, ale w takiej formie przechowywane mogą stać nawet kilka lat (pytanie, kto tyle wytrzyma, żeby ich nie pożreć).

Jeść można od razu, sztuka wytrzymać do zimy (Fot. Natalia Sosin)Jeść można od razu, sztuka wytrzymać do zimy (Fot. Natalia Sosin) Jeść można od razu, sztuka wytrzymać do zimy (Fot. Natalia Sosin) Jeść można od razu, sztuka - wytrzymać do zimy (Fot. Natalia Sosin)

Na koniec dodam, że suszone pomidory są nie tylko smaczne, ale też zdrowe - zawierają dużo witaminy C i likopenu , który chroni przed nowotworami przewodu pokarmowego, przeciwdziała tworzeniu skrzepów, zapobiega rozwojowi miażdżycy i chorób sercowo-naczyniowych. To jak? Buon giorno, pomidory?

Więcej o: