Wesz nasza powszednia - nie ma sensu udawać, że ten problem nie istnieje

Jeśli macie dzieci w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym to prędzej czy później staniecie ze wszą oko w oko. A ponieważ mam dość zamiatania tego problemu pod dywan (czy chowania pod czapką) postanowiłam porozmawiać na temat wszawicy z Joanną Narożniak - rzeczniczką Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie.

Polska nierządem stoi, a szkoła i przedszkole - wszawicą. I mamy właśnie sezon na wszy, o czym przekonałam się naocznie, bo dziecko numer dwa już przywlokło te wesołe żyjątka z przedszkola. Nie po raz pierwszy zresztą, więc jesteśmy zaprawieni w boju i akcja odwszenia przebiega sprawnie: kupuję w aptece stosowny środek, stosuję go na wszelki wypadek u wszystkich domowników (nawet tych, u których ani gnid, ani wszy nie widać), piorę ubrania/pościel/zabawki. I po problemie! Niestety nie jest tak łatwo. Bo dziecko pójdzie do przedszkola z czystą głową i znów złapie wszy od kogoś, kto głowy nie oczyścił. Bo może jednak coś przeoczyłam i z gnid rozwiną się wszy? Bo za miesiąc-dwa problem wróci...

'Mama wyczesująca nam wszy'"Mama wyczesująca nam wszy" "Mama wyczesująca nam wszy" "Mama wyczesująca nam wszy"

Czemu wciąż mamy problem z wszami? Postęp cywilizacyjno-higieniczny nie ma wpływu na ich wytępienie?

JOANNA NAROŻNIAK, Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Warszawie: Wszawica jest rozpowszechniona we wszystkich krajach świata - i tych biednych, i tych bardzo rozwiniętych. Wesz głowowa to problem dość powszechny, każdy może nabawić się wszawicy, a szczególnie podatne są dzieci i młodzież, które przebywają w większych skupiskach - żłobki, przedszkola, szkoły, internaty, kolonie, obozy. Wszędzie tam, gdzie większa grupa rówieśnicza przebywa ze sobą, zaraża się wzajemnie, bo wesz przechodzi z głowy na głowę. Wszy to nie problem biedy, patologii, czy wsi. Ten stereotyp upadł już dawno. Wszy pojawiają się także w szkołach, w których uczą się dzieci z bardzo zamożnych domów, w szkołach prywatnych i społecznych.

Jednak ludzie wciąż traktują wszy jako powód do wstydu. Wywołałam zdumienie w klasie mojej starszej córki, gdy wysłałam do wszystkich rodziców maila, że u nas w domu są wszy przyniesione z przedszkola przez młodszą, więc żeby na wszelki wypadek posprawdzali dzieciom głowy, bo jest ryzyko, że córka przeniosła wszy do szkoły. Gratulowano mi ODWAGI, podczas gdy wydaje się, że to zwykły przejaw rozsądku...

- Nie ma się czego wstydzić. Wszawica, to taka sama przypadłość, jak i przeziębienie, może się zdarzyć i trzeba się z tym jak najszybciej uporać.

A czy mamy teraz "sezon" na wszy? Ma to jakiś związek z pogodą?

- Pogoda nie ma wpływu na pojawianie się wszawicy. Jednak zgłoszenia do Powiatowych i Wojewódzkich Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych nasilają się zwłaszcza na początku roku szkolnego, po wakacjach, następnie po feriach świątecznych, zimą. Ten "sezon" na wszy to właśnie zauważalne zwiększenie występowania problemu w tych okresach. Wynika to z prostego faktu, że często dzieci, przebywając na koloniach czy obozach, nie mają wyrobionego mocnego nawyku lub umiejętności dbania samodzielnego o swoją osobistą higienę.

Czy można jakoś się uchronić?

- Trzeba zachowywać należytą higienę i uczyć dobrych zachowań już od najmłodszych lat. Higiena to nie tylko czystość lub jej brak. To także pewne nawyki. W przypadku wszawicy nie wystarczy unikać bezpośredniego kontaktu (głowa przy głowie). Nie wolno pożyczać sobie grzebieni, szczotek, biżuterii do włosów, czapek, ręczników na basenie lub nad morzem. Ale małe dzieci tego nie rozumieją, a starsze, choć wiedzą, nie bardzo chcą się do tego stosować.

Wiem, że niektóre mamy są na tyle zdesperowane powracającą wszawicą, że aplikują dzieciom środki odstraszające insekty - takie które weterynarze stosują u psów i kotów. Czy to bezpieczne?

- Absolutnie nie wolno stosować u ludzi preparatów przeciw wszawicy przeznaczonych dla zwierząt - mają one bowiem niebezpieczne dla ludzi stężenia substancji czynnej!

A co pani poleca jako skuteczny środek?

- Dostępne w aptekach preparaty są naprawdę skuteczne, sama używałam. Proszę tylko pamiętać, że używanie ich "profilaktycznie" jest niewłaściwe. Mogą uczulać, mogą spowodować powstawanie oporności na lek i skuteczność będzie mniejsza. Na pewno należy wybrać te, które mają dołączone do płynu/szamponu gęsty metalowy grzebyk. Po zastosowaniu preparatu (czy to w postaci płynu, szamponu czy pianki), po wymyciu głowy trzeba ją dokładnie wyczesać. Przejrzeć uważnie głowę, pasmo po paśmie i przeczesywać, bo będą grzebykiem zbierane zarówno martwe wszy, jak i odrywane od włosa gnidy (czasem trzeba je ściągnąć z włosa palcami, bo tak mocno są przyczepione). Dlatego łatwo odróżnić gnidy od łupieżu, bo łupież z głowy po prostu "się sypie". Największe skupiska gnid / wszy są za uszami, nad karkiem, na przedziałku, tam gdzie ciepło, bije puls.

To wyczesywanie to zawsze jest męka - zwłaszcza jeśli dziecko ma długie, gęste włosy. A co jeśli coś przeoczę?

- Ponieważ wyczesywanie jest pracochłonne i wymaga dużo cierpliwości ze strony zarówno opiekuna, jak i samego dziecka, często mamy decydują się na skrócenie włosów córce lub ogolenie głowy chłopcu. Osobiście jestem przeciwna takiej stygmatyzacji. Uważam, że nie ma potrzeby ścinania włosów, jeśli cierpliwie z problem powalczymy. Takie działania trzeba podejmować codziennie przez 7-14 dni (w zależności od informacji od producenta na etykiecie repelentu). Jeśli nadal na głowie dziecka będą znajdować się gnidy, należy zwrócić uwagę, gdzie są umiejscowione. Wesz składa jaja tuż przy skórze. Jeśli są przy skórze, to jest nawrót zakażenia, jeśli jaja są już jakiś centymetr od skóry, to ślad po starym zakażeniu - włosy rosną i gnida odsuwa się od skóry.

Wszy - obrzydliwe, ale zamykanie oczu nic nie pomożeWszy - obrzydliwe, ale zamykanie oczu nic nie pomoże Wszy - obrzydliwe, ale zamykanie oczu nic nie pomoże Wszy - obrzydliwe, ale zamykanie oczu nic nie pomoże

Problemem jest chyba też to, że wszami można się zarażać raz za razem. Jak z tym sobie poradzić?

- Mnie także problem z wszami przydarzył się w życiu dorosłym i to już dwukrotnie, więc patrzę na to także z perspektywy zaangażowanego rodzica, a nie tylko przedstawiciela Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Problem w szkołach i przedszkolach dlatego czasem ciągnie się miesiącami, że rodzice, zamiast nawzajem się informować i współdziałać, unikają tematu albo wprost udają, że problemu nie ma. To są też niemałe koszty, przecież oprócz mycia głów specjalnymi preparatami trzeba odkazić cały dom, uprać wszystkie rzeczy, pościele, ubrania, oddać do pralni kapy. Gdybym jednak to wszystko zrobiła, ale rodzice innych dzieci odpuściliby sobie sprawę, moja walka zakończyłaby się porażką.

Otwarta komunikacja podstawą skutecznej walki z wszami?

- Na to żeby wszawica została w miarę szybko wyeliminowana, potrzebna jest współpraca całej społeczności szkolnej/przedszkolnej i pełne zaangażowanie wszystkich, tak kadry pedagogicznej, jak i wszystkich rodziców. Tylko skonsolidowane działanie szkoły i domów rodzinnych w jednym czasie może przynieść skuteczne efekty zwalczania wszawicy. Wystarczy jedno "oporne" środowisko domowe, żeby działania te nie przynosiły oczekiwanego efektu.

A co robić z tymi "opornymi"? czasem to kwestia nie tylko braku świadomości, ale też braku pieniędzy - jednak.

- Osoby, których nie stać na zakup potrzebnych środków mogą ubiegać się o wsparcie finansowe w oparciu o pomoc społeczną. Należy pamiętać, że jeżeli dziecko ma długotrwale utrzymującą się wszawicę, może to świadczyć, że jest zaniedbywane przez rodziców (osoby odpowiedzialne za dobrostan psychofizyczny dziecka), a więc szkoła poprzez pedagoga szkolnego i współpracę z ośrodkiem pomocy społecznej powinna dotrzeć do takiego środowiska domowego i sprawdzić, jaka jest przyczyna takiego zaniedbania dziecka oraz zastosować środki pomocowe w ramach pomocy społecznej, o ile okaże się to niezbędne, bo rodzina będzie np. dysfunkcyjna społecznie.

Dziękuję za rozmowę.

Wszystkich, którzy borykają się z problemem wszawicy, a mają jeszcze jakieś wątpliwości, co do właściwego postępowania, powinności placówki oświatowej, możliwości interwencji tudzież środków zaradczych, odsyłam do oficjalnego Stanowiska Głównego Inspektora Sanitarnego oraz Stanowiska Departamentu Matki i Dziecka w Ministerstwie Zdrowia . Naprawdę warto zapoznać się z tymi dokumentami, gdyż zawierają sporo informacji bardzo praktycznych - chociażby to w jakiej temperaturze prać rzeczy (wystarczy 60 stopni).

Warto też zdać sobie sprawę, że wszawica nie znajduje się w wykazie chorób zakaźnych objętych ustawą z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Oznacza to, że przypadki wszawicy nie są objęte działaniami Państwowej Inspekcji Sanitarnej, a w związku z tym ciężar walki z wszami spoczywa wyłącznie na naszych rodzicielskich barkach. Twoje zawszone dziecko, to twój problem - nie szkoły, przedszkola, ani państwa. Jeśli więc nie zachowamy elementarnej społecznej solidarności w obliczu tego problemu, to wszy nas po prostu zeżrą.

Truj wszy jak dama!Truj wszy jak dama! Truj wszy jak dama! Truj wszy jak dama!

Więcej o: