Teledysk z tyłkiem: pochwała pełnego ciała czy kolejny kłamliwy kanon?
"My mama she told me don't worry about your size. She says: Boys like a little more booty to hold at night. You know I won't be no stick figure silicone Barbie doll. So if that's what you're into then go ahead and move along" ("Mama mówiła mi, żebym nie przejmowała się rozmiarem, bo chłopcy lubią w nocy złapać sobie za okrągły tyłeczek. Nigdy nie będę patyczakiem, silikonową lalką Barbie, a jeśli to cię kręci, to spadaj"), śpiewa Meghan Trainor , 20-latka z Nantucket, która okupuje pierwsze miejsca list przebojów piosenką "All About That Bass" .
Jest odrobinę okrąglejsza od Britney czy Christiny, ale pewnie z powodzeniem mieści się w rozmiar 42. W teledysku swój "booty" przykryła retro sukieneczką, a na nogi założyła białe rajstopki (oto spełniony sen reformowanego pedofila). Wszystko jest tu do wyrzygania pastelowe, milusie i słodkie. A najsłodsza jest biała jak śnieg Meghan, która z irytującą pewnością siebie odsyła do lamusa wszystkie chudsze od niej dziewczyny, które w liceum zapewne wyśmiewały ją, że nie mieści się w dżinsowe rurki, a teraz (jak opowiada sama Meghan) przychodzą do niej po koncertach i mówią: "jestem chuda, musisz mnie nienawidzić" . Nie ma to jak lukrowanym jak muffinek głosem wzniecić nowomowę nienawiści.
Feministyczna blogerka Jenny Trout , która sama siebie nazywa "grubą", też jest oburzona. Po pierwsze: Meghan nie tylko krzewi nietolerancję dla chudzielców, ale także propaguje przekaz mocno rasistowski: ciemnoskóre tancerki z jej teledysku są nie tylko grubsze od niej, ale służą za podnóżek jak w dobrym filmie o niewolnictwie na amerykańskim Południu. Po drugie: gdzie tu feminizm, jeśli Meghan kręci tyłeczkiem tylko po to, żeby przypodobać się tym, którzy w tych tyłeczkach gustują? Czy tyłeczek nie może rządzić się własnymi prawami? Czy jedynym sensem jego istnienia jest układać się dobrze w męskiej dłoni? Po trzecie: Meghan wcale nie jest gruba, a definiując się w taki sposób zabiera tożsamość wszystkim "prawdziwym" grubasom. Jeśli rozmiar 42 to plus size, gdzie jest miejsce dla dziewczyn, które naprawdę walczą z nadwagą? I wreszcie po czwarte: dlaczego znowu same się podkładamy? Dlaczego śpiewamy o swoim wyglądzie po to, żeby inni czuli się usprawiedliwieni, że na jego podstawie nas oceniają?
Inni krytycy są łagodniejsi: co prawda "All About That Bass" to nie nowy manifest feministyczny, ale przynajmniej dowala chudym laskom, które od dobrych kilkudziesięciu lat rządziły w popowych teledyskach.
Biały tyłek Meghan to czubek góry lodowej. Zdecydowanie głośniej i bardziej goło emancypują się pupy JLo i Nicki Minaj .
"Mesmerized by the size of it. You can fight it if you like take your time I can guarantee you'll have the time of your life. Throw up your hands if you love a big booty" ("Jesteś oczarowany jego wielkością. Możesz z tym walczyć, ale gwarantuję ci, że będziesz się świetnie bawił. Ręka do góry, kto kocha wielki tyłeczek"). To Jennifer Lopez , posiadaczka tyłeczka ubezpieczonego na miliony dolarów i jej prosty w przekazie hołd dla kobiecych kształtów. W teledysku wije się razem z Iggy Azaleą po podłodze, parkiecie, dywanie i innych powierzchniach zdatnych do wicia.
Twarze dziewczyn widać na ekranie dwa razy krócej niż główne bohaterki filmiki: pupy. Ubrane w kuse majteczki, naoliwione, gotowe do... tańca (czytaj: do czynności za zamkniętymi drzwiami sypialni). Sam seks. I jasne, to one - silne i wyzwolone kobiety XXI wieku, dają facetom przyzwolenie, żeby gapić się na ich tyłki. To one decydują o tym, komu ten tyłek ofiarują. Nie mówcie mi, że same nie robią z siebie obiektów seksualnych. Robią to ochoczo i z radością. Ale czy to jest emancypacja?
A co ważniejsze, ich "big booty" wciąż jest "big" w odniesieniu do funkcjonującego kanonu, a nie przekrojowej wielkości tyłków w społeczeństwie. Dlaczego nie może być "normalny" ani "zgrabny" ani "kochany"? Czy JLo nie może po prostu lubić swojego tyłka, niezależnie od jego rozmiaru? (Podpowiedź: nie, bo to on przynosi jej miliony dolarów).
"This one is for my bitches with a fat ass in the fucking club I said, where my fat ass big bitches in the club? Fuck the skinny bitches in the club" ("To dla moich lasek z wielkimi tylłkami. Pieprzę chudę zdziry!), całkiem już agresywnie i wulgarnie dissuje chudzielce Nicki Minaj w "Anacondzie". I wywija przed męskimi oczami sztucznie napompowanymi pośladkami (w końcu implanty w pupie to nowy silikon!).
Wkurzają mnie Meghan, JLo i Nicki. Zamiast budować wspólnotę wszystkich kobiet: grubych i chudych, suk i świętoszek, czarnych i białych, posiadaczki "fat ass" czują się teraz lepsze niż "skinny bitches". Po latach uciemiężenia przez ideał rozmiaru zero, nie mają wcale zamiaru walczyć o równość tylko o pierwszeństwo i powodzenie u facetów.
Jeszcze bardziej wkurza mnie jawny rasizm teledysków z tyłkiem. Za każdym razem, gdy pisze się o pełnych kształtach Beyonce, JLo czy Kim Kardashian, wpadać należy w zachwyt nad ich "prawdziwą" kobiecością. Ale gdy rozłożystym tyłkiem dysponują białe dziewczyny, szybko sprowadza się je na ziemię, pokazując zdjęcie Taylor Swift. Wzorce plus są okej póki dotyczą Afroamerykanek i Latynosek? Niezależnie od naturalnych predyspozycji, śmierdzi to na kilometr dyskryminacją (która na dodatek działa w obie strony!).
Sama mam wielki tyłek. Nieźle wygląda w ołówkowych spódnicach, gorzej w "boyfriends jeans". Całe życie marzyłam, żeby cudownie się zmniejszył. Diety na nic się tu nie zdają. Taka budowa. Zawsze czułam się gorsza od chudszych koleżanek, bo od swojego tyłka i tego, jak reagują na niego faceci, nie ucieknę. Mam się cieszyć, bo teraz jest modny?
Co najwyżej mam szczęście, że zebrani przy stole konferencyjnym w szklanym biurowcu specjaliści od marketingu stwierdzili, że w tym sezonie zmodyfikują lekko kanon. Dlatego, że im się nudziło? Dlatego, że odbiorcami popkultury stali się w dużej mierze Afroamerykanie i Latynosi? Dlatego, że Beyonce i JLo mają girl power, który się sprzedaje? A może dlatego, że trzeba wytłumaczyć się z tego, że Kim zdetronizowała Kate Middleton w roli królowej ludzkich serc. Nie dajmy się zwieść. To nie kanon się zmienia, tylko widzimisię popkultury, a wiadomo, że ono na pstrym koniu jeździ.
Jest gdzieś nadzieja na lepsze? Przyjemną (choć muzycznie banalną i przewidywalną) odtrutką na machające tyłkami pseudofeministki jest Colbie Caillat . Pochwałą ciała: pełnego i szczupłego, młodego i starego, zakompleksionego i pełnego siebie jest jej teledysk "Try", do złudzenia przypominający kampanie reklamowe Dove Natural Beauty. "Take your make up off Let your hair down Take a breath Look into the mirror at yourself Don't you like you? Cause I like you" ("Zmyj makijaż, rozpuść włosy, weź głęboki oddech i spójrz w lustro. Nie lubisz siebie? Ja Cię lubię!"). Ja, czyli inna kobieta. Ja, która według wzorców Nicki Minaj powinnam wydrapać Ci oczy, bo to na Ciebie spojrzał facet, który mi się podoba. Ja, która mam tyłek mniejszy/większy/taki sam jak Ty (niepotrzebne skreślić). Ja, której nie chce się wciąż oceniać siebie i innych po dupie.
-
Najgorsza w numerologii. Przynosi liczne rozczarowania
-
Wychodzą z lasu, podchodzą do pierwszej chałupy, prosząc o wodę. Od razu widzą, czy uciekać, czy zostać
-
Tam, gdzie muzyka łączy się z wolnością. Idą za głosem serca i talentuMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Przyklej folię bąbelkową na okna. Zimą już zawsze będziesz tak robić
-
Gwiazda "M jak miłość" poszła do "The Voice". Żaden juror się nie odwrócił
- Ta torebka z Mohito sprawi, że zapomnisz o innych modelach. Namiastka luksusu za 59,99 zł. Też w CCC i eobuwie
- Renata Gabryjelska ambasadorką Sense Dubai by Nina Kowalewska - Motlik
- Czarna końcówka banana. Ludzie wyrzucają ją ze strachu przed pasożytami
- Koszule Medicine to obłęd. Niezwykłe wzory, kultowe kroje i mocno obniżone ceny. Ciekawie też w Mohito i HM
- Chce, by hotele zwiększyły korytarze dla osób plus size. Wcześniej apelowała o dodatkowe miejsca w samolocie