Zmartwychwstanie bogini - o upadku i powrocie do życia Nigelli Lawson
Nigella Lawson nigdy nie była moją idolką. Jedynym "telewizyjnym" kucharzem, którego uwielbiam jest Rick Stein , może dlatego, że jego kulinarne opowieści nasycone są wtrętami o literaturze, historii i sztuce - związanymi z odwiedzanymi przez niego miejscami i przyrządzanymi potrawami. A może dlatego, że w podróżach po Wielkiej Brytanii i Irlandii towarzyszył mu zawsze wierny kompan - pies Chalky - Jack Russell terrier o wielkim ego, goniący szczury, koty i króliki, warczący na mikrofon dźwiękowca i rzucający się na operatorów. Chalky ma swój wpis na Wikipedii , podbił serca milionów widzów i, jak żartował sam Rick Stein, dostawał więcej listów od fanów niż jego pan.
Nigella Lawson z kolei (może niesłusznie, ale to w końcu prywatna opinia), kojarzyła mi się z barokową oprawą programów i barokowymi przepisami na potrawy tłuste, słodkie, a czasami - tłuste i słodkie jak baton smażony w głębokim tłuszczu. Tak. Baton. W głębokim tłuszczu.
Wysokie Obcasy Extra Wysokie Obcasy Extra
Wysokie Obcasy Extra
Niemniej, z zainteresowaniem przeczytałam artykuł o niej w "Wysokich Obcasach Extra", bo odsłania kulisy nie tyle skandalicznego rozwodu, co samej historii życia "bogini" i jej ekscentrycznego męża. Nigdy nie dziwiłam się ludziom zachwycającym się zarówno jej programami jak i nią - piękną kobietą, która stała się symbolem kobiecości stojącej w kontrze do lansowanego przez media "ideału" wychudzonej, wiecznie młodej, żyjącej na sałacie dziewczynki-kobiety. Nigella była krągła, zajadała z rozkoszą słodkie desery i tłuste mięsiwa, oblizując przy tym palce i flirtując z widzem. Poza tym, pracowała z pasji i dla przyjemności. Jako żona milionera, Charlesa Saatchiego, założyciela słynnej agencji reklamowej, mogła "leżeć i pachnieć", szczególnie, że sama nie była kopciuszkiem wybranym przez księcia. Jej ojciec był wpływowym politykiem, kanclerzem skarbu w rządzie Margaret Thatcher, matka - dziedziczką herbacianej fortuny.
Wydawało się, że ma wszystko - pieniądze, sławę, udane życie rodzinne. Aż nagle świat obiegły zdjęcia, na których Charles Saatchi trzyma swoją słynną żonę za gardło.
Nawet paparazzi, który zrobił zdjęcia, wyznał "Vanity Fair" , że to, co sfotografował, było wyjątkowo brutalne. - Nie wiemy, jaka była przyczyna sprzeczki, i szczerze mówiąc, to kompletnie nie ma znaczenia. Jeśli Saatchi tak się zachowuje w miejscu publicznym, to co się dzieje za zamkniętymi drzwiami? - pytał brytyjski dziennik "The Guardian" .
Przyczyną sprzeczki mógł być toczący się proces byłych asystentek, pracujących dla Lawson przez ponad dekadę. Siostry Grillo miały wyprowadzić z kont swoich pracodawców (w tym z karty kredytowej Charlesa) 685 tys. funtów. Za sprawą tego jednego zdjęcia Nigella z figlarnej pulchnej ulubienicy milionów stała się symbolem ofiary przemocy domowej. Te same miliony bez wątpienia zadawały sobie pytanie "Jak to możliwe?" , a wielu pewnie zadumało się nad tym, że przemoc domowa nie jest zjawiskiem zarezerwowanym dla domostw patologicznych z nizin społecznych. Może spotkać każdego.
Wkrótce po incydencie nastąpił błyskawiczny rozwód (orzeczony w nieco ponad minutę), ale problemy Nigelli się nie skończyły. W procesie, w którym miała być świadkiem, legła w gruzach jej reputacja. Były mąż wytoczył ciężkie działa: jednym z dowodów był mail, w którym pisze do żony, że asystentki się wywiną, bo Lawson wraz z dziećmi (z których jedno było w tym czasie nieletnie) "byli tak odurzeni, że pozwalali siostrom wydawać co chciały" . Sztab Saatchiego wypuścił do mediów informację, że Lawson jest narkomanką od dziesięciu lat uzależnianą od kokainy i marihuany. Ale przesłuchanie Nigelli sprawiło, że opinia publiczna stanęła za nią murem, mimo zeznań sióstr Grillo, które powiedziały, że Lawson pozwalała dzieciom palić marihuanę w domu. Asystentki zostały uznane za niewinne. Wydawało się, że plan Saatchiego - zniszczenia byłej żony - został zrealizowany. Ale nie. Nigella wyszła z sytuacji z twarzą, a Brytyjczycy nie przestali jej kochać. Nie wywlekała brudów ze wspólnego życia z byłym mężem, choć miałaby bez wątpienia wiele historii do opowiedzenia. Skupiła się na pracy, a we wrześniu poinformowała fanów na Facebooku, że w przyszłym roku do księgarń trafi jej nowa książka kucharska.
Okazała się lepszym graczem niż jej były mąż, mistrz sprzedawania ludziom tego, na co przyjdzie mu ochota - wygrała, nie sprzedając niczego z ich wspólnego życia.
Więcej o historii Nigelli Lawson i jej ekscentrycznego byłego męża, Charlesa Saatchiego, przeczytacie w najnowszych "Wysokich Obcasach Extra". Namawiam. Szczególnie, że to historia pokazująca - w tym wypadku także mnie samej, bo miałam Nigellę za beztroską i wesołą kobietę, która osiągnęła w życiu wszystko, czego pragnęła - jak bardzo możemy mylić się w ocenie. I o innych "banałach" - że pieniądze szczęścia nie dają, romantyczne historie miłosne kończą się tragicznie i gwałtownie, a piękny uśmiech kogoś, kto "przecież nie może mieć trosk", często skrywa niepewność lub pożerający od środka smutek.
-
Spójrzcie na Grażynę Torbicką! Jej spodnie "to szał sezonu"
-
Zalej wodą i po 2 tygodniach podlej hortensje. Zakwitną jak nigdy
-
Ta kobieta ma nietypową pasję. "To jest bardzo wciągająca dyscyplina"MATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Wsyp do miski, zalej wodą i zanurz stopy. Domowa pielęgnacja za 3 zł
-
Yuli i Mateo miesięcznie zarabiają nawet 20 tys. zł na kręceniu porno. "Pierwsze nagranie trwało 30 sekund"
- Chciała zrobić jajko w koszulce. Oparzyła sobie pół twarzy
- Co wypłukuje blond? Unikaj 4 błędów podczas pielęgnacji
- Dla trzech znaków zodiaku czerwiec będzie wymagający. Czekają wyzwania
- Przygotuj napar i spryskaj pościel. Zapewnisz sobie lepszy sen
- Zrób jedną rzecz po wejściu do hotelu. Unikniesz nieprzyjemności