W pokoleniu moich rodziców o raku mówiło się ściszonym głosem. "Ma raka" - wypowiadane szeptem, z naciskiem, znaczyło tyle samo co: "właściwie już nie żyje" . Pewnie nawet wtedy nie była to prawda - przecież nie każdy nowotwór jest terminalny i jakieś remisje oraz ozdrowienia musiały się zdarzać nawet w strasznych czasach PRL. Dziś - przy postępie medycyny i wzroście świadomości pacjentów, którzy wiedzą że mogą (i chcą!) się leczyć - tym bardziej. W swoim bliskim kręgu rodziny i przyjaciół mam trzy osoby, które miały raka. MIAŁY. Czas przeszły, były, miniony i oby nigdy nie wrócił.
A ile takich osób, które zachorowały, leczyły się i wyzdrowiały jest wokół mnie, a ja nawet o tym nie wiem? Nie wiem, bo to jednak wciąż jakoś skrywane, nieobecne w rozmowach - bo też i trudno do konwersacji o tzw. dupie Maryni wtrącić znienacka "A bo ja wiesz mam raka, leczę się". Dlatego korzystamy z okazji współpracy z towarzystwem ubezpieczeniowym AXA Życie i chcemy tego raka może nie tyle oswoić - bo dość to paskudne bydlę i do głaskania się nie nadaje - co trochę mu się przyjrzeć z takiej ludzkiej perspektywy.
Porozmawiamy z tymi, którzy mają tę chorobę za sobą, zobaczymy też, że jest to coraz bardziej NASZ problem, bo na choroby nowotworowe zapadają też młodzi ludzie. To znaczy NAWET młodsi niż my. Reakcja masowej niezgodny na śmierć Anny Przybylskiej pokazała, że w społecznej świadomości jednak nowotwór nie powinien dotyczyć osób w tzw. sile wieku. Że to budzi sprzeciw i lęk. Niestety - dotyczy, a dotknąć potrafi boleśnie.
Bo jeszcze niestety nie jest tak fajnie, że nikt już na raka nie umiera. Umiera - i to też jest to temat ważny, wart przyswojenia w formie zbiorowej lekcji. Stąd tematyka raka jest obecna w filmach, książkach czy serialach. Temu też się przyjrzymy - jak ten temat jest przetrawiany przez popkulturę i czego możemy się zeń nauczyć.
Bo od tego nie da się uciec tak całkiem. Lepiej więc być przygotowanym - choćby (i oby "tylko") na rozmowę z kimś znajomym, kto przechodzi terapię.