Halo? Tu ptasie radio! Prosimy wyregulować odbiorniki, będzie audycja!

"Co zechcesz niesie ci z oddali na niewidzialnej szybkiej fali - radio to w domu cały świat? - śpiewa Ewa Bem w nieco staroświeckiej, ale uroczej piosence dla dzieci opowiadającej właśnie o magii gadającej skrzynki. Ja radio lubiłam najbardziej za słuchowiska.

Nie ukrywam, że choć nie mam stu lat, ani nawet sześćdziesięciu, ba do czterdziestki mi jeszcze trochę brakuje, to bardziej niż do pokolenia MTV należę do pokolenia radia. Czas wczesnej młodości bardziej kojarzy mi się z nasłuchiwaniem audycji, niż godzinami przed kineskopem. Może niesłusznie, może to tylko wrażenie i przekłamanie wyobraźni. Może do dźwięków mam po prostu lepszą pamięć niż do obrazów. prawda jest taka, że pamiętam większość radiowych dżingli, konkretne frazy z audycji, głosy i melodie. Jedną zaś z najfajniejszych rzeczy, jakie zdarzały się w radiu były słuchowiska. Niezwykłe twory łączące elementy dramy z dźwiękowymi efektami, stanowiły niesamowitą pożywkę dla wyobraźni. Działały na mnie w zupełnie inny sposób, niż książki, choć często forma prezentacji niewiele odbiegała od czytania tekstu znanych już opowieści z podziałem na głosy.

Kiedy zagadnęłam męża jakie słuchowiska sam pamięta z młodości zadumał się i zamilkł. Nie wiem czy to wynika z faktu, że oddryfował w swoim Raku na Łabędzia i dopiero Dr Quin z jego metodami mógłby go przywrócić do naszego świata, a może po prostu nie pamiętał Za to kiedy usiedliśmy ze znajomymi do rozmów przy wirtualnym stoliczku, okazało się, że każdy z nas ma w pamięci wielki skarbiec radiowych wspomnień.

Trupy, duchy i szeptuchy

Jednym z klasycznych słuchowisk, które w mojej pamięci funkcjonuje raczej jako widmo, zjawa, przedziwna efemeryczna istota sprowadzona do jednej melodii jest "W Jezioranach" . Najpewniej nawet ta melodia nie ma nic wspólnego z audycją, ale taki już urok duchologicznych doświadczeń. Samo słuchowisko, a właściwie prawdziwa saga radiowa emitowana na radiowej antenie od 1960 roku oparta jest na fenomenalnym pomyśle, by przy minimum dodatkowych środków przenosić słuchacza w świat społeczności zamieszkującej zupełnie zmyśloną wieś Jeziorany. Okno do ich świata otwiera się zazwyczaj niezauważenie, bez określonej czołówki i zbędnych ceregieli, po prostu nie było nas u Jabłońskich , Potapczuków , Kajfaszów i innych mieszkańców tej cudownej wioski - i już jesteśmy! I to w samym środku akcji, krzesła stukają o podłogę, talerze dzwonią, drzwi skrzypią, a dialogi iskrzą. Nie tak mocno jak u Poszepszyńskich .

Dlaczego przeskakuję od razu do nich, zamiast rozpisać się o fenomenalnych i długowiecznych, obecnych na antenie radiowej od 1956 roku "Matysiakach" , którzy byli poważnym pierwowzorem dla prześmiewczych Poszepszyńskich? Jakoś tak wyszło, że miejscy Matysiakowie i wiejskie "W Jezioranach " nie odcisnęły na mnie samej takiego piętna jak Poszepszyńscy. Słuchowisko pisane przez Macieja Zembatego i Jacka Janczarskiego ukształtowało moje poczucie humoru (Szampan z kartofli! kto pamięta szampan z kartofli?!), może nawet bardziej było tak, że ukształtowało poczucie humoru mojej mamy, a na mnie już przeszło samo.

"Pan Sułek" pisany już przez samego Janczarskiego, zawsze przydarzał się nam w samochodzie, a przynajmniej przeplatające się w zabawnych scenkach charakterystyczne głosyMarty "Kocham Pana, Panie Sułku" Lipińskiej i Krzysztofa "Cicho, wiem" Kowalewskiego kojarzą mi sie właśnie z tymi chwilami, kiedy jechaliśmy gdzieś autem. Co innego taki " Teatrzyk Zielone Oko " .

Nazwa dośc niepoważna, ale sprawy poruszane w słuchowiskach dość ważkie. Raz to były śledztwa bystrego mistrza dedukcji Sherlocka Holmesa , zabójcze miniatury pióra Agaty Christie , innym razem wizje międzygwiezdnej przyszłości kreślone przez fenomenalnego Janusza A. Zajdla i futurystyczne nowele Issaaka Asimova . Niesamowicie odegrane przez śmietankę aktorstwa, ludzi obdarzonych barwnymi, głębokimi i charakterystycznymi głosami, a jednocześnie udźwiękowione przez fenomenalna ekipę pracująca w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia.

ninateka.plninateka.pl ninateka.pl ninateka.pl

Radio dzieciom

Najlepsze co zostało mi w pamięci i to już nie w krótkich fragmentach, a niejednokrotnie w postaci całych, powracających historii gotowych do odegrania na wewnętrznym gramofonie mojej wyobraźni to słuchowiska dla dzieci. Tu też zachodziła genialna synergia między tymi, którzy użyczali swych głosów bohaterom baśni, bajek i opowieści przygodowych, a tymi, którzy ożywiali dźwiękiem cały wszechświat. Do dziś pamiętam jak bardzo potrafiłam się bać słuchając "Kwiatków z Kwiateczkowa" czy "Baśni o Stalowym Jeżu" , jak niesamowicie podobały mi się wszystkie te niezwykłe odgłosy - od szumu deszczu, chlupotu morskich fal, przez dźwięki syren, opowiadane za pomocą manipulacji taśmą magnetyczną historie o podróżach i spotkaniach z przybyszami z odległych planet. Nie tylko na mnie tak działały te słuchowiska. Kolega Radek wspomina, że o 19:30 obowiązkowo meldował się przed radioodbiornikiem. "Przesłuchałem tysiące tych słuchowisk" - przyznaje. Ewa, przedstawicielka starszego pokolenia rzuciła na to:

"Teraz was wszystkich zakasuję. Kto pamięta "Przygody koziołka Rududu" ? Słuchowisko, którego słuchałam z siostrami w niedzielne poranki z uwaga! Głośnika wiszącego na ścianie przezywanego "kołchoźnikiem". Do dziś pamiętam początek piosenki: na szeleczkach ma majtaski koziołeczek Rududu, a z majtasków w białe paski kozi ogon sterczy mu. Było jeszcze jedno niesamowite słuchowisko, właściwie to radiowy teatr na podstawie powieści Edith Nesbit - "Pięcioro dzieci i coś" .

Wiele osób pamięta te dziecięce słuchowiska także dlatego, że sporo z nich trafiało do szerszej dystrybucji w formie wydawnictw winylowych. O nich już się rozpisywałam. Późniejsze słuchowiska trafiały tez na kasety, jak choćby "Przygody Pimpusia Sadełko" , "Dzieci pana astronoma" , albo na przykład "Dziwne przygody Pana Zająca" . Jeden z kolegów wspomniał w rozmowie też przedziwną instytucję bajki na telefon Ja osobiście nie pamiętam, ale może ktoś z was wyłowi z odmętów pamięci takie zjawisko.

 

Kto z was zaś myśli, że słuchowiska odeszły do lamusa ten jest w błędzie. Ja jestem świeżo po zredagowaniu materiałów do mojego Kwartalnika Muzycznego M/I (chamski product placement, a jak!) - jeden z dość obszernych artykułów poświęcony jest właśnie zupełnie nowym słuchowiskom, które muzycy z polskiej sceny alternatywnej nagrywają sami. Są wśród tych nagrań bajki dla dzieci i postapokaliptyczne historie dla dorosłych, słuchowiska czysto dźwiękowe oraz takie, w których więcej jest słów. Masową wyobraźnią rządzą dziś nie słuchowiska a audiobooki. Rzadko po nie sięgam, ale przyznam, że jeśli już to robię, wybieram prawdziwe superprodukcje. Najmocniej w pamięci utkwił mi "Niezwyciężony" Stanisława Lema z muzyką Ścianki . Fantastyczna uczta dźwiękowo - duchowa. Na samo wspomnienie mam ochotę rzucić wszystko i iść posłuchać raz jeszcze. No, to kończymy audycję. Do usłyszenia.

PS. Jeśli porwała was ta fala nostalgii to dziś na falach radiowej Trójki o godz. 21.00 będzie można posłuchać słuchowiska odegranego na żywo. "Audiobooki - dobrze opowiedziane historie" z udziałem Krzysztofa Banaszyka, Magdaleny Cieleckiej, Andrzeja Chyry, Miłogosta Reczka, Marii Seweryn, Łukasza Simlata, Borysa Szyca, Roberta Więckiewicza to wydarzenie towarzyszące obchodom 6.urodzin Audioteki - dystrybutora i producenta audiobooków oraz słuchowisk.

Więcej o: