"Chcemy demokratyzować modę" - wywiad z Anną Piętą, współzałożycielką targów HUSH Warsaw

Jedwabne sukienki Ani Kuczyńskiej, koronkowa bielizna Le Petit Trou, torebki Mumu z delikatnej skóry. Na targach HUSH Warsaw na Stadionie Narodowym będzie można kupić tylko to, co najlepsze w polskiej modzie.

Już w weekend na Stadionie Narodowym odbędą się największe w Polsce targi mody. Na HUSH Warsaw pokażą się m.in. Ania Kuczyńska, Justyna Chrabelska i Michał Szulc. Z Anną Piętą, współzałożycielką targów, spotykam się w warszawskiej kawiarni Między nami, gdzie bywa cała branża mody. Ania mówi, że porusza się na jej obrzeżach. Nie chce być posądzona o kumoterstwo, bo dla niej najważniejszy jest klient. I to dla niego wybiera najlepsze produkty starannie wyselekcjonowanych polskich marek. W wywiadzie opowiada o tym, że nie ma biznesu bez odpowiedzialności i sukcesu bez edukacji. Czy polska moda wkroczyła już w dojrzałą fazę?

Fot. HUSHFot. HUSH Fot. HUSH Fot. HUSH

Jakimi kryteriami kierujecie się, wybierając marki na targi?

Chciałybyśmy podpisywać się pod wszystkimi 120 markami, które się u nas wystawiają, dlatego nasze kryteria potrafię powtórzyć jak pacierz. Marka musi mieć aktualną kolekcję, look book, packshoty. Musimy widzieć, że się rozwija, idzie w dobrym kierunku, wyznacza sobie spójny target. Jeśli ktoś po raz dziesiąty z rzędu pisze mi, że nie działa mu strona internetowa, trudno potraktować go poważnie. Czujemy się odpowiedzialne za klienta. Jeśli bluzka, którą kupi na Hushu, rozpadnie się po dwóch dniach, musi wiedzieć, do kogo się zgłosić.

Celujecie w wyższą półkę?

Nie jesteśmy dla wszystkich, bo "dla wszystkich" oznacza: dla nikogo. Naszym celem jest demokratyzowanie mody autorskiej, oswajanie klientów z polskimi projektantami. To odbywa się małymi kroczkami. Nie trzeba od razu kupować sukienki Ani Kuczyńskiej za 2000 zł. Wystarczy jej torebka za 160 zł. W Polsce dobra jakość zawsze kojarzy się z wysoką ceną. Wcale nie musi tak być! Hush to targi bez rollupów i śmietnika, więc od razu dostałyśmy etykietkę: "ekskluzywne". A potem dzięki klientom odkryłyśmy, że zdarzały się marki, które na Hushu podwyższały cenę nawet o 30 procent. Już z nimi nie pracujemy.

Co warto kupić na HUSH-u?

Oglądając kolekcje wiem już, że black is the new black . Piękną kolekcję opartą na czerni ma Wearso. Większe przestrzenie do indywidualnego zagospodarowania dostaną Ania Kuczyńska, Justyna Chrabelska, bielizna Le Petit Trou i Michał Szulc Sold. Mocne będą także marki męskie: Janusz Bielenia z szyciem na miarę i Macaroni Tomato. Warto też zajrzeć na stoiska z torbami Mumu, Slava, Zosi Chylak i Rozwadowskiej.

Po edycji w Arkadach Kubickiego wracacie na Stadion. Co się zmieniło?

W ciągu dwóch lat stworzyłyśmy ekipę HUSH-a i zgromadziłyśmy wokół siebie marki związane z nami na stałe. Najpierw pokazywałyśmy te marki, które nie miały butików, a teraz te, które butiki już mają, bo myślą o swoim biznesie profesjonalnie, chcą produkować ilości na kontraktacje, rozwijać się z sezonu na sezon. Ufamy sprawdzonym partnerom, więc możemy wziąć pod skrzydła totalnych debiutantów. Zestawiając ze sobą marki uznane na rynku i te na początku drogi, pokazujemy cały rynek i pozwalamy im się sobie nawzajem przyglądać: debiutom zainspirować się biznesową strategią doświadczonych marek, a starym wyjadaczom poznać młode, świeże talenty. Z jednej strony mamy więc Anię Kuczyńską, a z drugiej Domi Grzybek.

Jesteście już rozpoznawalną marką, jako targi?

Rok temu Ania Wendzikowska prowadziła "Dzień dobry TVN" z HUSH-a. Mówiła, że rok wcześniej kupiła "u nas" płaszcz. Nie pamiętała jego marki, bo dla mniej ważne było, że to z HUSH-a. HUSH stał się atestem jakości, bo stawiamy na marki, które konsekwentnie się rozwijają. Wybieramy tylko takie, które mają spójną nie tylko estetykę, ale i strategię marketingową i sprzedażową. Chciałabym mieć wkład w ich sukces.

Fot. HUSHFot. HUSH Fot. HUSH Fot. HUSH

Spotykacie się z jakimiś przeciwnościami?

Przez urząd miasta moda jest wciąż traktowana jak fanaberia. Dwa razy zwracałam się o patronat Warszawy tylko po to, by po dwóch miesiącach na kredowym papierze otrzymać odmowę. Bo impreza jest biletowana, więc nie mieści się w "merytorycznych przesłankach", czyli po prostu pani w urzędzie nie ma dla nas rubryczki. Ale nie mogę narzekać, bo w tym roku otrzymałyśmy wsparcie w postaci reklamy w autobusach i tramwajach.

Jest problem, bo HUSH jest komercyjny?

W Polsce rozmowa o pieniądzach wciąż jest uważana za krępującą. Wszystko odbywa się pod stołem. A przecież można pogodzić biznes z misją! Tak jak robi się to Maison de mode we francuskich Lille i Roubaix, pofabrycznych miastach podobnych do Łodzi. Działa tam klaster modowy, dotowany przez miasto, z dziesięcioletnim programem dofinansowania, edukacji i promocji młodych marek. Dzięki temu otwarto tam 28 butików.

Fot. HUSHFot. HUSH Fot. HUSH

Fot. HUSH

Jak byś opisała wasze klientki?

Interesuje się modą lub chce się nią zainteresować, niezależnie od zawartości portfela. Jedna potrafi wydać siedem tysięcy i skompletować całą garderobę, inna kupi jedną rzecz, o której marzyła od roku. Ale nie pyta, dlaczego sukienka z dzianiny kosztuje 300 złotych. Bardziej niż cena interesuje ją, kto, gdzie i jak wyprodukował tę sukienkę. To przedstawicielka klasy średniej, świadoma mody, ale rozsądna. Dlatego trzymamy się górnej granicy ceny.

A jak wyznaczacie grupę wiekową?

Nasze marki często zmieniają target po doświadczeniach na targach. Do tej pory celowały w młodych, a teraz widzą, że matki, przyprowadzone przez córki, też dają się namówić na zakupy. Kas Kryst powiedziała, że po targach zaczęła szyć dla zupełnie innych kobiet, bo okazało się, że ma stałe klientki, które mają po 60 lat. Gosia z Est by Es mówiła, że klientki przyjeżdżają do niej z krakowskiego MOCAK-u i muzeum w Toruniu.

Fot. HUSHFot. HUSH Fot. HUSH Fot. HUSH

Na Stadionie było 20 tysięcy osób. Ile z nich coś kupiło?

Więcej niż na innych targach! Rekordowy zysk jednego stoiska to 35 tysięcy w dwa dni.

A nie jest tak, że kupuje się głównie szary dres?

No cóż, dres to nasz narodowy mundur. Chapeau bas dla Riska, że w dwa lata potrafiły z dresu zrobić silną markę. U nas ubrania w dresowym stylu, ale podparte ideą eko można kupić też m.in. u Dream Nation, Mamapiki, Wearso. Marki nie konkurują ze sobą, tylko nawzajem nakręcają sobie koniunkturę.

Bańka polskiej mody pęka?

To, co prawdziwe, pozostanie. Wiadomo, że jak zamiatasz brudy pod dywan, to się przez nie kiedyś potkniesz. Dlatego nadmuchane marki wykonują nerwowe ruchy, robiąc dresy. Coraz gorzej się sprzedają, więc muszą sięgnąć po innego klienta. Mam dosyć słuchania o wielkich polskich projektantach, którzy się pokazali w Bułgarii albo Rumunii, bo przecież za granicą zawsze lepiej.

Z czego polska moda może być naprawdę dumna?

Z doskonałego, sprawdzonego, tradycyjnego rzemiosła. I z energii twórczej, która już się pewnie w tej skali, co teraz, nie powtórzy.

HUSH Warsaw - Stadion Narodowy, 13-14 grudnia, Stadion Narodowy

Więcej o: