Czy cieszyć się z tego, że jesteśmy o rok starsi?

Ależ ten czas leci! Już za chwileczkę, już za momencik przywitamy nowy, 2015 rok. No i co z tego wynika?

Starzejemy się. Taka jest prawda i nic tego nie zmieni. Możemy być młodzi duchem, ale ciało i tak będzie miało swoje zdanie na ten temat. Do wieku babciowo-dziadkowego mamy jeszcze kilka dekad, ale ja już (czasami) zastanawiam się, co to będzie w przyszłości?

Kilka tygodni temu wraz z tatą odwiedziłam babcię, która z racji swojego stanu zdrowia wymaga całodobowej opieki. Opiekę zapewnia jej moja ciocia i robi to naprawdę dobrze. Patrząc na ciocię, nie zastanawiam się nad tym, ile ona ma lat, ale prawda jest taka, że sama jest już w wieku emerytalnym i za jakiś czas (mam nadzieje, że dłuuuugi) ona też może wymagać opieki.

Babcia jest w złym stanie i oglądanie jej takiej sprawia mi ból. A może to pewien rodzaj szoku? W mojej głowie babcia tak nie wygląda. Nie jest zasuszoną chudzinką, której zmienił się nawet głos. Moja babcia ma siłę siedzieć z nami przy stole, ma siłę żartować, albo opowiedzieć jakąś anegdotę z przeszłości.

Mam w sobie pewną blokadę wieku, nie wiem jak to inaczej nazwać. Rodzice, brat, babcie, czy reszta rodziny w moich oczach nie starzeją się, chociaż kalendarz się zmienia. Widzę, że przybywa im siwych włosów, zmienia się postura, ale nie dopuszczam do siebie ich prawdziwego wieku. Nie chcę tego po prostu przyjąć do wiadomości.

Sama mam 35 lat, ale w sumie nie wiem, co to znaczy. Czy ja jestem już w wieku średnim, czy nadal jestem młoda? Czy powinnam się jakoś specjalnie zachowywać, biorąc pod uwagę ten wiek? Nie mam zielonego pojęcia.

Pamiętam jak czekałam na osiemnaste urodziny. To miał być taki przełom, takie COŚ!

Doskonale pamiętam ten dzień. Miałam wtedy klasówkę z historii, angielskiego i biologii. Po szkole byłam tak wymęczona, że jedyne co chciałam, to iść spać. Kompletnie nie odczułam tej zmiany w dorosłą. Później przez wiele lat wszystkie urodziny zlewały się w jedno. Nie było żadnych spektakularnych wydarzeń, aż do trzydziestej rocznicy. Tego dnia siedziałam w pracy do piątej nad ranem zamykając projekt strony internetowej, która musiała wystartować następnego dnia. Cały projekt od początku był skazany na nie wyrobienie się w terminie, ale chyba łudziłam się, że może nastąpi cud. Nie nastąpił, a ja zamiast celebrować urodziny, zastanawiałam się nad tym, co robię ze swoim życiem i czy tego na pewno chciałam. Odpowiedź przyszła dopiero po kilku latach i brzmiała: nie, nie chcę wykonywać tej pracy przez całe życie, ja chcę żyć.

Zbliża się Nowy Rok. Kolejna zmiana w kalendarzu, która przybliży nas do babciowo-dziadkowego wieku. Nawet nie umiem określić jaki to dokładnie ma być wiek. Czy jest na to jakaś specjalna liczba?

Pytanie, czy ten przyszły rok będzie dla nas jakimś przełomem? Czy zrobimy coś dla siebie, co pozwoli nam go zapamiętać inaczej, niż ostatnich kilka lat? Czy kiedy już osiągniemy babciowo-dziadkowy wiek będziemy miło wspominać 2014?

Ja mam bardzo miłe wspomnienia związane z obecnym rokiem. Dużo dobrych rzeczy mnie spotkało i ciężko chyba będzie 2015 to przebić, ale niech się stara! Niech pokaże mi, że warto czekać na kolejne lata, że warto mieć w sobie wewnętrzną siłę na zmaganie się z przeciwnościami losu.

PS. Może w ciut smutną nutę na początku uderzyłam, ale to po prostu refleksja na otaczającą mnie aktualnie rzeczywistością. Głowy do góry Foszanie i piszcie, czy macie jakieś specjalne plany związane z 2015? A jeżeli nie, to jaki był dla was 2014?

Więcej o: