Dlaczego akurat ten konkurs wywołuje taki szał? Ponieważ jest rzeczywiście demokratyczny, o randze igrzysk olimpijskich dla blogosfery. To porównanie autorstwa Jakuba Paska z Oczekując.pl uważam za niezwykle trafne. Rywalizacja na ogólnopolską skalę, w kilku dyscyplinach, przy olbrzymiej publice. W tym roku odbywa się 10. edycja konkursu. Bierze w niej udział 2665 blogów, a od początku konkursu było ich aż 155 455, jak donosi magazyn Brief.
Wyobraźcie sobie zasięgi, jakie ta impreza generuje. Jest się o co bić, przejście do finału to nie tylko nagrody, ale też splendor, błysk fleszy i ciekawe propozycje. Dla wielu blogerów to ukoronowanie często lat ciężkiej pracy. Jak w sporcie. Długi trening, a raz na jakiś czas igrzyska.
Blogosfera w Polsce to miliony osób. Oczywiście, cała masa pozostaje anonimowa. Powiedziałabym, że zgodnie z pierwotnym zamysłem blogowania, czyli pisania internetowego pamiętnika. O konkursie słyszeli, ale nie są nim zainteresowani. Jeśli jednak mieliby ochotę, mogą wziąć w nim udział. Na tym demokratyczność tej imprezy polega. Na inne środowiskowe wydarzenie trudniej się dostać. Na Blog Forum Gdańsk jeździ od lat wybrana grupa, która wyznacza trendy, na See Bloggers trzeba mieć refleks, itd. Blog Roku nie stawia ograniczeń. Każdy może, jednak zainteresowani konkursem są głównie ci, dla których blogowanie to nie tylko poboczna pasja, niewinne hobby ale sposób na życie, realizowanie siebie, a często i zarabianie. W tej właśnie grupie konkurs wywołuje największe emocje. Tu są zawodowcy i ci, którzy do zawodowstwa aspirują. Są też tacy, którzy liczą na łatwą i szybką karierę. Wszyscy mogą się na igrzyskach sprawdzić.
Tylko czy ta rywalizacja jest zawsze czysta i zawodnicy potrafią zaakceptować reguły fair play? Na sportowych igrzyskach wypracowano cały system reguł, który zabezpiecza przed nieuczciwością. A i tak nadal zdarzają się dyskwalifikacje i skandale. W przypadku konkursu na blog roku nieprawidłowości jest bardzo wiele. Kupowanie głosów na Allegro , niesmaczne nagabywanie. Daj smsa, no daj. To przykre, że ci, którym naprawdę zależy, muszą mierzyć się z często nieuczciwymi "karierowiczami". Organizatorzy powinni wziąć to pod uwagę, by negatywne opinie jednak nie przesłoniły wartości konkursu. Na razie tego nie robią. Zapewne dlatego, że nikt nic lepszego poza takim mechanizmem nie wymyślił. Co więcej, nie to jest w konkursie na blog roku najważniejsze! Istotne jest to, by impreza wywołała gigantyczny ruch w sieci.
Chcesz, czy nie, przez twój newsfeed przynajmniej raz dziennie przewinie się jakiś wpis, który będzie dotyczył konkursu. To ważne dla sponsorów i organizatorów, którzy stworzyli to swoiste marketingowe perpetuum mobile. W końcu zajrzysz na jego stronę i zawiesisz wzrok na logotypach. Blogosfera to doskonałe miejsce dla sponsorów i reklamodawców. Trzeba się z tym pogodzić. Tradycyjny sposób reklamowania produktów odchodzi do lamusa. Telewizji mogłoby już nie być. Jest YouTube, Facebook i inne kanały, w których wideo aż furczy. Gazet mogłoby nie być, bo są blogi, Facebook i inne kanały, za pomocą których dociera do nas mnóstwo treści. Dzisiejsze media to internet i jego twórcy, między innymi blogerzy. Kto tego nie widzi, ten trąba. Rozpędzonej machiny nakręcania zasięgów nie da się zatrzymać. Kciuk w górę, kciuk w dół. Tłum głosuje, również w takim konkursie.
Fot. Facebook.com/kasia.ogorek Fot. Facebook.com/kasia.ogorek
Fot. Facebook.com/kasia.ogorek
A jak tłum zobaczy dupę i cycki, to szaleje. Ponieważ, niestety, miernoty potrafią angażować. Są bezczelne, nie mają wstydu i zahamowań, by korzystać również z nieuczciwych mechanizmów zdobywania głosów. Dlaczego o tym piszę? Bo wielu blogerów wycofuje się z konkursu albo traci do niego przekonanie, gdy przychodzi im zmierzyć się z tymi nieuczciwymi.
Jednak sport to sport, jak już się jedzie na zawody, to nie ma co tchórzyć przed metą. Kibice są zawiedzeni, bo głos się zmarnował. Nieważne, że dochód z niego poszedł na cele charytatywne, ktoś nas zawiódł. Igrzyska nie są dla mięczaków. Jak uważasz, że ktoś gra nieczysto, zgłoś to do organizatora i graj dalej. Wtedy masz szansę na finał, w którym jurorzy ocenią wartość bloga. Tylko, żeby mieli z czego wybierać. Bo nawet najlepszy skład sędziowski z g. nie uczyni marmolady, gdy ci lepsi albo się wycofali, albo dali pobić tym bezczelnym.
Tylko że może ci bezczelni są właśnie lepsi? Tu nie ma prostych odpowiedzi. Blogowanie dzisiaj to również umiejętność angażowania publiki. Jak blog ma przynosić pieniądze, musi mieć fanów. Jak angażuje fanów, to znaczy, że się podoba. Trafia do finału, a że jest o niczym? Cóż, takie czasy? Oj nie, nie idźmy tą drogą! Inaczej konkurs jednak straci sens. Nagradzajmy naprawdę dobre treści.
W drugim etapie konkursu do gry wchodzi jury. Niby zacne grono, ale czy któryś z sędziów nie okaże się kaloszem? Oni też wywołują w tym konkursie emocje. Nie są nieomylni. Uczestnicy nie muszą wierzyć w słuszność ich decyzji, bo patrzą przez pryzmat osobistych urazów i opinii na temat poszczególnych osób. Tylko że organizatorzy nie tworzą kapituły Orderu Orła Białego, w której moralność i zasługi dla kraju mają znaczenie. Tworzą grono ekspertów w konkretnych dziadzinach. Pewnie, że byłoby lepiej, gdyby cieszyli się nieposzlakowaną opinią i zaufaniem uczestników, bo igrzyskom nie potrzeba aż tylu skandali. Zobaczcie do czego piję: "Wycofuję się, bo skład sędziowski mi nie pasuje", napisała wczoraj wieczorem jedna z blogerek . Jeden z sędziów nie grzeszy dobrą sławą. Ale czy to wina organizatorów, czy to oznacza, że igrzyska są złe? Skład sędziowski był od dawna znany. W sporcie trzeba mieć twardy tyłek. Nie bronię jurora, dopóki jednak nikt go za rękę nie złapie, pozostanie ekspertem. Być może wątpliwym moralnie, który niektórym przeszkadza, ale dobrym w swojej dziedzinie. Przyciąga innych do konkursu, napędza statystyki.
Ogłoszenie z bloga Lumpiata o rezygnacji z udziału w konkursie Blog Roku Ogłoszenie z bloga Lumpiata o rezygnacji z udziału w konkursie Blog Roku
Ogłoszenie z bloga Lumpiata o rezygnacji z udziału w konkursie Blog Roku
W igrzyskach nie zawsze chodzi o moralność i zadowolenie wszystkich. Możemy ubolewać, że tak jest, ot niesprawiedliwe życie. Ale albo grasz, albo się przyglądasz. Wszyscy patrzą na rozgrywkę i podium. I to się liczy.