Tajszczyzna inaczej - relacja z otwarcia my'o'tai i przepis z pozdrowieniami od szefa kuchni

W zeszłą sobotę wybrałyśmy się z redaktor Sosin na otwarcie my'o'tai, orientalnej siostrzycy prosperującej od kilku lat kawiarni my'o'my. Knajpka działa już kilka miesięcy, ale po buforowym okresie jadłospisowych prób i błędów nadszedł czas na oficjalne wejście smoka w kulinarny światek Warszawy. Z tej okazji objadłyśmy się jak świnie i zdobyłyśmy przepis na nasze ulubione danie z menu. Smacznego!

Jako osoba interesująca się i amatorsko zajmująca kuchnią, ale nieposiadająca tematycznego bloga, trochę się obawiałam tego eventu. Wyobrażałam sobie poważnych znawców wyjmujących na hurra iPhone'y i wyrywających sobie talerze celem jak najatrakcyjniejszego uwiecznienia uczty, szukając odpowiedniego kąta i oświetlenia, a potem ostrożnie odgryzających kolejne kęsy, z namaszczeniemi i brwi zmarszczeniem domyślając się składników i poetycko opisując kulinarne doznania. To wszystko owszem, miało miejsce, ale w o wiele luźniejszej niż w mojej wizji atmosferze wzajemnego zrozumienia, wśród żartów typu "kto zrobi fotę największej ilości osób robiących foty ogromnej ilości jedzenia".

 Tajski stół obfitości, widok z kąta Tajski stół obfitości, widok z kąta foto: Natalia Sosin foto: Natalia Sosin

A było co fotografować. I jeść. Do tego paluchami, bez sztućców i pałeczek, więc nabożny nastrój szybko się ulotnił na rzecz radosnego ducha współpracy. Sukienki zostały splamione sosami, rozmowy plotkami. Co jedliśmy? Jejku, czego nie jedliśmy.

Liście betelu z limonką, prażonym kokosem i orzeszkami ziemnymi, suszonymi krewetkami, chili, imbirem i tak dalej, z sosem z wyżej wspomnianych orzeszków ziemnych. Układanka do samodzielnego złożenia z grillowanej w całości ryby, sałaty, makaronu i dodatków. Sałatka rybna, młode kraby, skrzydełka kurczaka, pieczony boczek z dwoma sosami, kiełbasa sai oua z jednym, za to piekielnie ostrym sosem, świeże ostrygi, ukochany - zwłaszcza przez jednego uczestnika uczty (zjadł 4 porcje) -deser z kontrowersyjnego w smaku i zapachu owocu duriana. Wyglądało to wszystko zabójczo, a smakowało jeszcze lepiej, świeżo i lekko.

Co ciekawe, w menu my'o'tai nie ma co szukać ukochanych przez polską - i światową - publiczność klasyków typu pad thai, tom kha czy różnokolorowych curry. Pochodzący z Singapuru szef kuchni Trisno Hamid , znany wcześniej z krakowskiego Yellow Doga , mówi, że skupia się na kuchni z północnej części Tajlandii, która bardzo się różni od tej najlepiej znanej i najbardziej eksploatowanej turystycznie, centralnej części kraju. Jako osoba, która nigdy nie wyjechała poza Europę, nie mam narzędzi do oceny autentyczności kuchni my'o'tai , ale, szczerze mówiąc, mam autentyczność w głębokim poważaniu, niech się nią zajmą specjaliści. A myślę, że prawdziwi specjaliści zgodzą się ze mną, że w kuchni nie chodzi o niewolnicze trzymanie się tradycyjnych przepisów, tylko o twórcze i smaczne ich przetwarzanie.

Tego w my'o'tai nie brakuje, więc z serca polecam wizytę w lokalu na Szpitalnej, który nawet w swym okresie larwalnym i mimo niestniejącej aż do teraz wentylacji, uwiódł stołecznych smakoszy z Maciejem Nowakiem na czele . A potem odtworzenie serwowanych tam smaków we własnej kuchni: udało nam się bowiem wyżebrać od szefa kuchni przepis na nasze ulubione, choć może najmniej wyrafinowane ze wszystkich prezentowanych, danie na bazie jajek . Rześkie i proste. Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy.

Tajskie, choć polskie, smażone jajka z sosem z tamaryndowca. Foto: Eliza KrakówkaTajskie, choć polskie, smażone jajka z sosem z tamaryndowca. Foto: Eliza Krakówka Tajskie, choć polskie, smażone jajka z sosem z tamaryndowca. Foto: Eliza Krakówka Tajskie, choć polskie, smażone jajka z sosem z tamaryndowca. Foto: Eliza Krakówka

Smażone jaja z sosem z tamaryndowca i ziołami

2-4 jajka;

Sos:

50 g sosu z tamaryndowca;

100 ml sosu rybnego;

140 ml wody;

140 ml cukru;

100 ml soku z limonki;

1 łyżeczka pasty krewetkowej;

1 łyżeczka blendowanego czosnku;

2 małe, posiekane chili;

10 g posiekanej kolendry;

szczypta chili w proszku.

Gotuj jajka przez 7 minut. Ostudź je w wodzie z lodem (terapia szokowa, zatrzymuje dalsze gotowanie). Obierz pod wodą. Po ostudzeniu smaż jajka przez minutę, aż będą chrupkie, w głębokim tłuszczu. Przekrój na pół. Dodaj sos. Do dekoracji użyj usmażone w głębokim tłuszczu szalotki, świeżą kolendrę i dymkę.

my'o'tai

ul. Szpitalna 8 (wejście od ul. Górskiego)

Więcej o: