Nie boisz się bólu? Dawaj na rurę!

We wszelkich ćwiczeniach zawsze najbardziej pociągał mnie aspekt siłowy, więc nawet wybierając zajęcia taneczne zdecydowałam się na te wymagające sporej siły mięśni. Spodziewałam się, że będzie trudno. Ale nie, że aż tak.

Niektóre moje koleżanki nie rozumieją, dlaczego zawsze chciałam iść na rurę. Bo rura kojarzy się źle - prostytutki, macanki, kluby go-go, pieniądze za stringami, striptiz. Tani seksapil, machanie włosami, lizanie "metalowego pręta". Może. Mi rura kojarzy się z czymś innym. Trudnym. Z mięśniami. Z silnym brzuchem i silnymi ramionami. A siła zawsze była czymś, co mnie interesuje przy okazji ćwiczeń. Dlatego dla mnie rura zawsze była wyzwaniem i zawsze chciałam spróbować. A jak zobaczyłam wygibasy Kamili Szczawińskiej, tak, tej polskiej modelki, to już w ogóle. Tu taki przedsmak:

 

"Kiedy przyszłam pierwszy raz, myślałam że wyzionę ducha już po samej rozgrzewce" - powiedziała mi przed zajęciami jedna z kursantek. Rozgrzewka jak rozgrzewka - 15 bardzo intensywnych minut uruchamiających wszystkie stawy i większość grup mięśniowych. Jeśli ktoś nigdy specjalnie się nie ruszał, z pewnością będzie mu ciężko (ale w takiej sytuacji zawsze będzie mu ciężko), dla mnie to po prostu rozgrzewka. Pompki, brzuszki, pajacyki, rozciąganie. A potem?

Potem się zaczyna. Na początku po prostu zwykły obrót na rurze. Taki trochę banał, pani robi to od niechcenia. Jedna rączka trzyma rurę, druga rączka też trzyma, jedna noga się o rurę zaczepia i druga też. I "się kręcimy". Fajnie, choć oczywiście ja w lustrze nie wyglądam tak, jak pani (przeklęte lustra!). Bo pani to jakoś tak daleko jest od rury, a ja dziwnie do niej przyklejona. Pani oczywiście jest połową mnie. Malutka, drobniutka. Spodenki ledwo zakrywają jej pośladki, na górze sportowy stanik. Dlaczego taka roznegliżowana? Bo na rurze można się utrzymać dzięki ciału, a nie trykotom. Trzyma się rękami, udami, ale w trudniejszych pozycjach również poniekąd talią, pachą, brzuchem i czym się da. I, niestety, bardzo mi przykro, ale to boli. W każdym razie na początku.

To nie ja, ale wkrótce - kto wie? / fot. materiały promocyjne Egurrola Dance StudioTo nie ja, ale wkrótce - kto wie? / fot. materiały promocyjne Egurrola Dance Studio To nie ja, ale wkrótce - kto wie? / fot. materiały promocyjne Egurrola Dance Studio To nie ja, ale wkrótce - kto wie? / fot. materiały promocyjne Egurrola Dance Studio

I to jest moje główne wspomnienie po pierwszym treningu. Ból. Bolą dłonie, którymi trzyma się rurę (po kilku takich "uchwytach" i zjazdach, rura robi się gorąca, skóra się wręcz ściera). Bolą przedramiona, obtarte o rurę. Bolą piszczele i ramiona o rurę poobijane. Na ciele pojawia się wiele nieoczekiwanych sinaków. Na górnych częściach stóp mogą pojawić się bąble, takie same jak te od niewygodnych butów (tym razem jednak - od rury). Bolą mięśnie na plecach, których do tej pory raczej nie miałam okazji używać. A robiłam tylko najprostsze piruety.

Kiedy bardziej zaawansowana koleżanka poszła po którymś treningu do ginekologa (z zupełnie innym problemem), ten zapytał, czy aby na pewno wszystko u niej w porządku. Dlaczego? Wewnetrzną stronę ud miała w siniakach i mocno obtartą. Od rury. Także jeśli masz małą wyporność na ból i siniaki, ten sport może nie być dla ciebie. Niestety. Co się przyda? Mocne ręce, ale nad tym w sumie łatwo popracować. No i twarda skóra. Nie w przenośni.

PS. Poszłam na trening, a tam właściwie same młode laski. W większości chyba studentki zaliczające WF. Smutne, blade, chude. Oklapłe. Muszę przyznać, że chociaż dwa razy starsza, wcale nie czułam się zawstydzona prze ich młodość. I jeszcze pani trenerka, która po rozgrzewce podeszła do mnie z pytaniem: "Co ćwiczysz?" Co? Wszystko. Albo co się tylko da. I lubię, że to widać.

Jest prosty plan - jeszcze parę zajęć i zatańczę tak:

 

OD REDAKCJI: Redakcja Focha chadza na zajęcia tańca dedykowane dziewczynom do śródmiejskiego oddziału Egurrola Dance Studio . Jest tam sporo fajnych zajęć, na których można - jak Rączka - poćwiczyć mięśnie - albo, jak Gosia czy Agata - po prostu oswoić się z własną koordynacją ruchową. Abstrahując od tego, że zawsze lepiej jest wyskoczyć z koleżanką na tańce niż na ciastko (tak mówią szczupłe dziewczyny). Jeśli nie wiecie, czy przypadnie wam do gustu taniec na rurze, czy może jednak Latino Solo czy taniec na wysokich obcasach - wybierzcie się 9 maja na warsztaty - można sobie popróbować. Kuszące, bo za darmo! Trzeba się tylko zapisać TUTAJ .

O naszych postępach nie omieszkamy was informować. A któregoś dnia - kto wie - może po prostu zatańczymy. I bądźcie czujni, bo już niebawem konkurs, w którym można będzie wygrać wejściówki na lekcje tańca.

Więcej o: