Nie wiem, czy nie zostanę zrugana za używanie takich strasznych słów jak masturbacja, ale zaryzykuję. Po raz pierwszy ów deser miałam przyjemność skosztować u pewnych Francuzów w najprawdziwszej Francji i od tego czasu pałam do niego wielkim pożądaniem. I nie jest to beza Pawłowej, chociaż desery te wydają się blisko spokrewnione. Zresztą, kocham wszystko co francuskie - francuską kuchnię, miłość francuską, samochody i język, który brzmi dla mnie jak poezja. Tylko wina wolę włoskie i hiszpańskie.
A teraz krótko i szybko przedstawię Państwu jak poprzez połączenie słodkiego smaku bezy, aksamitu bitej śmietany, kwaskowatości leśnych owoców i świeżości mięty doprowadzić się na sam szczyt kulinarnej ekstazy.
Beza z kwaśnymi owocami (Fot. Agnieszka Haponiuk) Beza z kwaśnymi owocami (Fot. Agnieszka Haponiuk)
Beza z kwaśnymi owocami (Fot. Agnieszka Haponiuk)
DESER MASTURBANTKI dla jednej spragnionej mocnych wrażeń istoty:
- 100 g bezy (takie małe na wagę z dobrej cukierni)
- śmietana 36% lub 30% (wybór należy do Was) - pół opakowania na podaną ilość bezy
- listki mięty (kilka)
- mieszanka owoców leśnych (jeżyny, maliny, porzeczka czerwona i czarna, jagody) - ja użyłam mrożonych.
Beza z kwaśnymi owocami (Fot. Agnieszka Haponiuk) Beza z kwaśnymi owocami (Fot. Agnieszka Haponiuk)
Beza z kwaśnymi owocami (Fot. Agnieszka Haponiuk)
PRZYGOTOWANIE:
Schłodzoną śmietanę ubijamy na sztywno. Bezy kruszymy (nie bardzo drobno) do pucharka i delikatnie mieszamy z bitą śmietaną. Wsypujemy leśne owoce i mieszamy ostrożnie, żeby nie zrobić zupełnej paćki. Posypujemy porwanymi listkami mięty. Siadamy wygodnie w ulubionym miejscu, zamykamy oczy. Kosztujemy i czekamy na naszą kulinarną la petite mort. Ostrzegam: jedna porcja może Was nie zaspokoić...
PS. Polecam ten deser na tak zwanego doła. Oczywiście zawsze z czarną kawą!