Nasiona chia, jagody goji i inne "superfoods" testowane na żywym (moim) organizmie

Dość regularnie, podobnie jak nowe cudowne diety, pojawiają się "nowe", cudowne produkty. Jako że jestem osobnikiem ciekawym świata, jeżeli coś brzmi sensownie - testuję. Tak było z nasionami chia, jagodami goji i innymi "superpokarmami".

Nie próbowałam nigdy drogich, importowanych jagód Acai, choć zachwalały je wszystkie modelki, aktorki i blogerki amerykańskie. Skusiłam się natomiast na jagody goji , bo nie trzeba ich było kupować w internecie - akurat wpadły mi w ręce w dziale ze zdrową żywnością w najzwyklejszym supermarkecie. Stały tuż obok "winogron suszonych" (za moich czasów to się nazywało rodzynki!) i kusiły ładnym czerwonym kolorem. Było to kilka miesięcy temu - kupiłam paczkę i jak nie zapomnę, to dosypuję sobie do owsianki, uprzednio namoczywszy na noc, bo suche to to jest dla mnie niejadalne (i, jak podają niektóre źródła - suszone jagody goji tracą sporo wartości odżywczych).

Goji - ładne, ale smakowo (i cenowo!) nie zachwycają (Fot. Natalia Sosin)Goji - ładne, ale smakowo (i cenowo!) nie zachwycają (Fot. Natalia Sosin) Goji - ładne, ale smakowo (i cenowo!) nie zachwycają (Fot. Natalia Sosin) Goji - ładne, ale smakowo (i cenowo!) nie zachwycają (Fot. Natalia Sosin)

W międzyczasie przeczytałam , że jagody wcale nie są jakieś superwyjątkowe, mimo że wielu nazywa je najzdrowszymi owocami na świecie: "witaminy C jest w owocach ok. 20mg/100g. (...) Według wiarygodnych tabel (np. Instytutu Żywności i Żywienia) i badań zgodnych z obowiązującą naukową metodologią (np. Instytutu Warzywnictwa im. Emila Chroboczka w Skierniewicach) każda papryka ma co najmniej 90 mg tej witaminy w 100g, a czerwona nawet 150 mg, przy przeciętnym zapotrzebowaniu dobowym ok. 60 mg".

"Podobno cynku mają zawierać 2mg/100g, czyli "znacznie więcej niż soja". Problem w tym, że soja nie jest czołowym dostarczycielem cynku w diecie, a według tabel zawartości składników odżywczych zwykle i tak ma go więcej (ok. 3,5 mg/100 g). Marchewka, liderka w zakresie zawartości prowitaminy A, według niektórych serwisów została zdetronizowana przez owoce goji, które mają jej mieć ok. 7 mg/100 g. Tymczasem świeża marchew, sprawdzona przez specjalistów, ma jej dwa razy tyle..."

I tak dalej, i tak dalej.

Żeby nie było - jagody goji nie są złe i nie odradzam kupowania, w końcu każdy je na co ma ochotę i co uważa za dobre dla niego. Ja nie uważam, by był to hit wart ceny, jaką sobie śpiewają producenci.

Nasiona chia - kolejny hit blogów o gotowaniu i zdrowym odżywianiu. Nie będę ukrywać, do zakupu owych nasion energii, mocy i czego tam jeszcze skłoniły mnie piękne zdjęcia na blogach. Wygląda to apetycznie, a ja mam zawsze takie problemy ze śniadaniami (żeby szybko, smacznie, zdrowo i nie była to bułka z czymś). W końcu ileż można jeść nudną owsiankę? Prostota przygotowania też do mnie przemawia - nasiona zalewasz mlekiem (polecają roślinne ale nie widzę powodu, żeby nie mogło to być mleko krowie, nasiona chia mają zdolność żelowania wszelkich płynów, można je dodawać do zup, wsypać do jogurtu - dowolność pełna), bełtasz, odstawiasz, po piętnastu minutach znowu bełtasz, wstawiasz do lodówki i rano wyjmujesz gotowy budyń. Można do tego dodać owoce, miód, orzechy, jakieś sosy, co tam kto lubi - i zjadać jako śniadanie czy deser. W sumie nawet konsystencja, przypominająca żabi skrzek, nie przeszkadza jakoś strasznie. No i na zdjęciach jakoś wyjątkowo ładnie owe deserki wychodzą, faktycznie.

Fotogeniczny deser (Fot. Natalia Sosin)Fotogeniczny deser (Fot. Natalia Sosin) Fotogeniczny deser (Fot. Natalia Sosin) Fotogeniczny deser (Fot. Natalia Sosin)

Poza tym, żadne szaleństwo. Magiczne nasionka, wielbione ponoć przez Azteków i nazywane na wielu stronach internetowych "złotem Azteków" (tak jak wcześniej amarantus i quinoa, czyli komosa ryżowa. Swoją drogą, cokolwiek pochodzi z tamtych okolic zostanie chyba nazwane w celach marketingowych złotem Azteków - takie mam wrażenie) mają być kolejnym "superjedzeniem" - napakowanym dobroczynnymi pierwiastkami, błonnikami i innymi takimi, doskonałymi dla człowieka.

Czy jest aż tak SUPER? Równie dobrze "żelująco" działa nasze, polskie, pospolite siemię lniane , też jest bezglutenowe (co akurat dla mnie jest kompletnie nieistotne, ale nadmieniam), też ma w sobie mnóstwo kwasów omega, błonnika i innych dobrodziejstw dzięki którym zachwalane są nasiona chia, a kosztuje o wieeeele mniej. Chia natomiast mają dużo więcej wapnia, co dla mnie akurat nie ma znaczenia, bo nie mam żadnych alergii i jem wszystko, więc wapń z bardziej standardowych źródeł - też.

No i siemienia lnianego też można zrobić bardzo dobry i zdrowy pudding, a raczej budyń.

Postępujemy z nim tak samo jak z supermocarnymi nasionami chia, czyli: dwie łyżki siemienia zalewamy szklanką mleka lub wody (ja lubię z mlekiem sojowym, migdałowe i kokosowe też ponoć pasują wspaniale), miksujemy i zostawiamy - na noc albo i na dobę. I tyle. Do tego deseru/śniadania też można dodać suszone owoce, orzechy, płatki migdałowe, banany i inne owoce, syrop, co tam wam w duszy gra. Nie mogę obiecać, że będzie wam smakowało, ale na pewno nie będzie gorsze niż superziarna Azteków.

Bardzo dobry i zdrowy oraz polecany jako idealne śniadanie biegacza jest też budyń jaglany.

Robi się go tak:

- 1 i 1/2 szklanki mleka

- 1/2 szklanki kaszy jaglanej

- banan

- dowolne owoce, suszki, orzechy, migdały - co lubisz

Gotujesz prawie całe mleko, kiedy się zagotuje wsypujesz kaszę i dalej gotujesz na malutkim ogniu, aż kasza wchłonie całe mleko. Jeżeli nie jest miękka - dolewasz więcej mleka i dalej gotujesz, aż do miękkości. Może się nawet rozgotować, to nie zaszkodzi, bo i tak trzeba ją zmiksować z bananem i pozostałym zimnym mlekiem. Na to wybrane owoce lub orzechy - i gotowe.

Budyń jaglany - samo zdrowie i pyszność wielka (Fot. Natalia Sosin)Budyń jaglany - samo zdrowie i pyszność wielka (Fot. Natalia Sosin) Budyń jaglany - samo zdrowie i pyszność wielka (Fot. Natalia Sosin) Budyń jaglany - samo zdrowie i pyszność wielka (Fot. Natalia Sosin)

Generalnie, mam wrażenie że dając się porwać fit i dietowym modom można się nieźle przejechać. Przy okazji czytania o dobrodziejstwach chia naczytałam się też o innych "super" produktach, które wcale niekoniecznie muszą być takie super - jak syrop z agawy czy ksylitol. W założeniu - oczywiście, są świetne i zdrowsze niż biały cukier ale zdrowsze nie znaczy wcale zdrowe .

Po pierwsze, nikt nie każe jeść cukru. Po drugie, często skład na przykład syropu z agawy jest niejasny i nie wiemy, czego tam dosypali podczas produkcji gdzieś w odległym Meksyku, a ksylitol powstaje w procesie chemicznym, który nie ma nic wspólnego z naturalnością, jaką by sugerowała linia marketingowa (nie żebym się na tym znała, jestem kompletnym laikiem, przeczytałam tutaj i wierzę na słowo). Po trzecie - zdrowiej i taniej wyjdzie posłodzić na przykład miodem, choć - znów - nie każdy musi miód lubić, weganie nie jedzą go z powodów przekonań, itd.

Reasumując: dobrze jest próbować nowych rzeczy, choćby po to, że można się bez nich doskonale obejść (i że owsianka, jaglanka oraz płatki orkiszowe i płaskurkowe są niekwestionowanymi królami i królowymi mego serca, żołądka i portfela).

Więcej o: