Krótki przewodnik po sztuce striptizu

Twój partner nie potrafi cię sprawnie rozebrać? Zaplątane elementy garderoby sprawiają ci kłopot podczas seksu? Weź sprawy w swoje ręce i zamiast szamotać się z odzieniem wykonaj porządny striptiz!

Pewnie zdarzyło ci się to nie raz. Za mały dekolt, który przy zdejmowaniu zakleszcza się na głowie, golf, który nie daje się zdjąć jednym sprawnym ruchem, tylko utyka wpół drogi oblekając cię niczym wór, haftki stanika, które za cholerę nie chcą puścić, rurki, które nie dają się zsunąć z kolan, majtki, które zaplątują się wokół kostek jak kajdany i te nieszczęsne skarpetki, które nie sprawiały kłopotów przy zdejmowaniu tylko dlatego, że zapomniałaś je zdjąć (a przecież każdą część garderoby można zostawić podczas uprawiania seksu, tylko nie skarpetki!). Jest jednak rada na kłopoty ze zrzucaniem z siebie części garderoby - zacznij seks od striptizu!

Partnerka idealna (Rys. Magda Danaj)Partnerka idealna (Rys. Magda Danaj) Partnerka idealna (Rys. Magda Danaj) Partnerka idealna (Rys. Magda Danaj)

Striptiz jest fantastyczny. Nie tylko dlatego, że pomaga ci pozbyć się w atrakcyjny sposób garderoby (o rozpaleniu żądz partnera chyba wspominać nie muszę), ale przede wszystkim dlatego, że jest świetną zabawą. Nie pomyl jednak striptizu z rozbieraniem w rytm muzyki. O nie, striptiz jest przedstawieniem. Stajesz przed partnerem jako gwiazda i od tej pory zaczynasz sterować jego emocjami i pożądaniem. Dokładnie tak, przejmujesz nad nim kontrolę. Ty decydujesz, kiedy i co mu pokażesz. Stopniujesz napięcie, a w zasadzie - budujesz je. Ty także decydujesz, kiedy będzie mu wolno dotknąć twojego ciała (bo podczas przedstawienia, wiadomo - łapy precz od striptizerki).

Wydaje ci się, że wykonie striptizu jest ponad twoje siły? Nie wierzę. Striptiz to nic trudnego. Oczywiście, musisz się trochę do niego przygotować. Zacznij od... ubrania się. No bo przecież z czegoś trzeba się rozebrać. Im więcej, tym lepiej. Nie namawiam do zawijania się w dziesięć warstw z futrem na wierzchu (szczególnie na to futro nie namawiam, chyba że sztuczne, wiadomo). Ale już trzy, cztery będą akurat.

Na początek bielizna. Oczywiście taka, żebyś ubrana w nią patrząc na swoje odbicie w lustrze miała ochotę... sama z sobą pójść do łóżka. Nie zastanawiaj się zbyt długo, jaka bielizna spodoba się twojemu partnerowi, ponieważ prawdopodobnie bardziej będzie go interesowało to, żeby WRESZCIE zobaczyć kawałek twojego nagiego ciała. Koneserzy i koneserki uważają, że nieodzownym elementem stroju podczas striptizu są pończochy i pas. Faktycznie, to rekwizyty, które są bardzo pomocne w układaniu choreografii występu. Pończochy można odpinać, rolować, ściągać zdecydowanym ruchem. A spróbuj ściągnąć zdecydowanym ruchem rajstopy. Bez rozdzierania. No właśnie!

Kolejną warstwą mogłaby być właściwie sukienka, o ile masz sukienkę rozpinaną z przodu. No, chyba że jesteś kobietą-gumą, to może być rozpinana z tyłu. Nierozpinana odpada. Nierozpinaną zdejmuje się mało efektownie. Trudno przy manewrze przeciągania jej przez głowę stopniować napięcie. Uniwersalnym zestawem jest koszula ze spódnicą. A ideałem spódnicy jest spódnica kopertowa, która pozwala od czasu do czasu podejrzeć to, co znajduje się pod spodem. Nie próbuj zastępować spódnicy spodniami. Spodni nie da się zdjąć w atrakcyjny sposób. Początki, tak do wysokości kolan, mogą być nawet dość obiecujące i intrygujące, ale w okolicach łydek i kostek rozpoczyna się dramat.

Na wierzch narzuć płaszcz lub żakiet. Płaszcz lepszy. Zgodnie z zasadą, że ubranie striptizerki powinno zasłaniać jak najwięcej. Buty na obcasie. Koniecznie.

Kiedy masz już skomponowany strój, pomyśl o muzyce. Klasycznymi utworami do striptizu są "Feelin' Good" Niny Simone, "Purple Wail" Red Prysock, "The Stormy Blues" Billie Holiday, "Deshabillez-Moi" Juliette Greco, "You Can Live Your Hat On" Cockera. Wybierz taki utwór, do którego będzie ci wygodnie dostosować kroki i ruchy. Jeśli nie masz zbyt dobrej pamięci ruchowej, nie próbuj wymyślać wcześniej całego układu. To, że nie pamiętasz "co powinno być dalej" może cię tylko niepotrzebnie zestresować. Improwizuj. Nie martw się, że wypadniesz z rytmu. Przecież kiedy zaczniesz się zmysłowo poruszać i rozbierać z kolejnych warstw, on i tak nie będzie wiedział, co leci w tle... I nie spiesz się. Rozbieraj się powoli. Stopniowo zsuwaj z ramion płaszcz, wolno rozpinaj guziki, rób przerwy w rozbieraniu, aby zanurzyć zmysłowo rękę we włosach, czy usiąść na krześle rozchylając perwersyjnie uda. Po czym powróć do przerwanej czynności. I jeszcze raz, i jeszcze.

Paradoksalnie ważniejsze od muzyki przy striptizie jest... światło. Szczególnie, jeśli krępują cię niedoskonałości twojego ciała. Najlepiej zapal oświetlenie boczne lub nocną lampkę. Nie polecam świec, bo wrzucając w nie nieopatrznie części garderoby, łatwo wzniecić pożar. Bynajmniej nie miłosny.

A, widz. Widza posadź wygodnie na kanapie, fotelu albo krześle. Tańcząc, zachowaj bezpieczny dystans. Niech nie kusi go, żeby cię dotknąć. To znaczy - niech kusi, ale niech nie dotyka. A jeśli jest niespokojny i świerzbią go łapki - zwiąż rozpustnika. Najlepiej zdjętą wcześniej pończochą.

Pamiętaj, że to ty układasz scenariusz striptizu. Ty decydujesz, czy zakończysz pokaz całkiem naga, czy zostaniesz w jakiś elementach garderoby. I również ty decydujesz, co stanie się po striptizie. Bo striptiz wcale nie musi zakończyć się seksem. Istnieje spora szansa, że wykonywanie pokazu spodoba ci się tak bardzo, że kiedy tylko zakończysz, będziesz chciała zrobić to od nowa. Zresztą, kto powiedział, że musisz latać na zumbę, skoro możesz sobie poćwiczyć we własnych czterech kątach przy oczarowanej tobą widowni?

Jeśli jeszcze się wahasz, czy striptiz to propozycja właśnie dla ciebie, zobacz, jak wykonała go Kim Basinger w "9 i 1/2 tygodnia".

 

I co, dasz radę (zrobić to lepiej), prawda?

Więcej o: