Szczepanie Twardochu, jak mogłeś tak wyjechać tym Mercedesem?!

Ciężko jest być dziś polskim pisarzem, niezależnie od płci. Nieważne co zrobisz, zawsze będzie źle, zwłaszcza jeśli usiłujesz utrzymywać kontakt z czytelnikami. Przekonał się o tym ostatnio autor ?Morfiny?, a wszystko przez cholerny samochód.

Nie od dziś wiemy o tym, że twórcy są denerwujący. Te cholerne lekkoduchy, parszywe darmozjady, które zamiast podbijać kartę w zakładzie o 7:30 rano, to cholera wie, co robią całymi dniami, a potem tylko brylują w mediach i straszą nazwiskiem z okładek w tych mrocznych przybytkach zła zwanych księgarniami. Właściwie to powinni dziękować, że zechcieliśmy wyrazić na ich temat jakąkolwiek opinię. Wiadomo przecież, że przeciętnego Polaka czytanie książek obchodzi dokładnie tyle, co DMC samochodów osobowych na drogach krajowych w Turkmenistanie. A skoro czytanie nie obchodzi, to z jakiej racji mieliby interesować nas ci, co produkują ciągi liter zamknięte między okładkami kolejnych książek? Po co w ogóle pisać nowe książki, skoro mamy już całkiem dużo starych? To już temat na inną dyskusję, wróćmy do autorów.

Jakiś czas temu jedna pani strasznie narzekała , że za mało zarabia, a pisze książki. Po co zajmuje się takimi pierdołami, zostałaby sklepową, a nie, że powieści, opowiadania, wizyty w zakładach pracy... Poszłaby na stanowisko telemarketerki, to może z czasem zaczęłaby zarabiać więcej niż 1600 zł miesięcznie na rękę, wiadomo.

Szczepan od Mercedesa to inny przypadek. Jeszcze dekadę temu wyglądał jak Mściwój z Podgrodzia, o czym nie omieszkały przypomnieć serwisy plotkarskie. A dziś? Zadbany, elegancki, przystojny i poczytny. Co prawda zdaniem komentatorów z serwisów plotkarskich to wciąż postać niszowa, ale jednak kojarzy się z kulturą wysoką, prawda? Niestety, image nie uchronił autora przed upadkiem. Twardoch skrewił na maksa i zaliczył tak zwany epic fail . Nie z powodu poglądów na kobiety, czy sprawę polsko-śląską. Autor po prostu wyjechał w miasto nie tym samochodem co trzeba. W ogóle odważył się wyjechać samochodem. Naruszył święty kodeks pisarza. Pisarz płodny, gdy głodny, a ten Twardoch wyglądał na całkiem najedzonego, kiedy opuszczał salon Mercedesa pięciodrzwiowym granatowym kombiakiem z automatyczną skrzynią biegów (dla fanów cyferek i literek: model CLS400 4MATIC), czym zbulwersował nie tylko czytelników, ale i kolegów po fachu.

Szczepan Twardoch wyjechał z salonu tym autemSzczepan Twardoch wyjechał z salonu tym autem fot. Radosław Kaźmierczak Szczepan Twardoch z Mercedesem (fot. Radosław Kaźmierczak)

Paweł Dunin-Wąsowicz (niszomierz czytelników portali plotkarskich niebezpiecznie drga przy krawędzi) deklaruje butnie, że to zaprzedanie etosu, że od chwili opuszczenia przez Twardocha salonu tym granatowym monstrum posiadającym 326KM (koni mechanicznych), sześciocylindrowy silnik i inne takie cuda, on, Paweł Dunin-Wąsowicz zaprzestaje czytania książek Szczepana Twardocha. I teraz ja mam zgryz, bo wiem już z komentarzy, że Twardoch zrobił źle, że wyjechał, ale zastanawiam się dlaczego?

Czy źle, bo został Ambasadorem marki Mercedes? Pisarzom nie przystoi taka fucha, pisarze powinni być co najwyżej ambasadorami wódki, bo wiadomo, że dobry pisarz ma nałogi, jest zniszczony przez życie, dużo pali, żona go rzuciła dla młodszego, dzieci wyklęły, nazwisko wykreślono ze spisu powszechnego. Pisarze powinni dawać w wieku lat pięćdziesięciu czterech szczere wywiady o tym, jak zbłądzili i nie doceniali życia, o tym, jak odbudowują wszystko to, co spalił niegdyś ogień ich twórczego szału.

Czy źle, że w ogóle się z tym autem pokazuje? Że taki zadowolon i wyelegancon? Że ani krztyny pokory i skruchy w nim nie ma? Pisarz to powinien raczej powiedzieć "Nienawidzę samochodów, brzydzę się luksusem, rzeczy ładne wprawiają mnie w zakłopotanie i stupor, a po wszystkim mam mdłości i odczuwam do siebie głęboką niechęć. Zazwyczaj wloką mnie po chodniku, gdy bełkocę, a kiedy już jestem trzeźwy to wolę pojechać rowerem, bo kocham naturę. Dlatego z przykrością i wstydem ogłaszam, że niestety zostałem ambasadorem marki Mercedes ".

A może chodzi o tę automatyczną skrzynię biegów? Ja bym obstawiała właśnie to. Przyznam, że też odczuwam pogardę do ludzi, którzy jeżdżą samochodami z automatyczną skrzynią biegów. Nie zna życia, kto nie wciska sprzęgła. Ale rozumiem też, że "bez gwiazdy nie ma jazdy ", oraz "darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby ". Świat jest zaś podły i niegodziwy niezależnie od tego, co zrobisz, więc lepiej dostać auto, któremu wystarczy ledwie 5,4 sekundy, by ruszyć od zera do setki, niż dostać w zęby w nocnym autobusie.

A może źle, że sam nie wydał ani grosza na to auto pozbawione charakteru? Może go nie stać, taki z niego pisarz? Hę? A gdyby sam kupił? Byłoby jeszcze gorzej! Podejrzewam masowe palenie książek Twardocha (albo przynajmniej stworzenie takiego eventu na Facebooku) i bojkot konsumencki. Niekupowanie - bo strach, na co ten cholerny pisarz wyda kolejne 350 000 zł (czy ile tam potrzeba teraz, aaaaby nabyć takiego Mercedesa?).

Mam wrażenie, że czego by nie zrobił polski pisarz (obecnie), to będzie mu to wypomniane. Jak nic nie zrobi, to tez będzie fatalnie. Dlatego najlepiej porzucić myśl choćby już o zaczynaniu pisania, być zwykłym Sebą, jeździć starym VW Golfem i martwić się tylko o to, czy Aga dorzuciła nam ulubiony browar do lodówki, bo gorąc dziś straszny.

[Od Redakcji: a jeśli chcecie dać człowiekowi zarobić na książkach, to może po prostu je kupcie , hę? Polecamy!]

Więcej o: