Wakacyjny dyżur w przedszkolu? Nie, dziękuję
Niby wszystko super, przecież przedszkole to nie szkoła zamknięta w wakacje na głucho, organizuje dla dzieci dyżury. Elegancko, co dwa tygodnie, w kolejnych pobliskich placówkach. Do tej pory w mojej dzielnicy z dostaniem się na dyżury były problemy (jak ze wszystkim, co dotyczyło przedszkoli). W tym roku pan burmistrz uniósł się honorem i zapewnił, że każde dziecko, którego rodzice wyrażą taką chęć, dostanie się na dyżur. Wspaniale, pomyślałam. Nareszcie, się ucieszyłam. Ktoś pomyślał o tych, którzy nie mają w przedszkolach znajomych dyrektorek ani wystarczająco dużo szczęścia, żeby się dostać na elitarne zajęcia. Zapisaliśmy więc córkę, prawie wszędzie się dostała, a tam gdzie się nie dostała na początku, dostała się za chwilę po tym, jak uruchomiono dodatkową placówkę. Tak zabezpieczeni spokojnie pojechaliśmy na wakacje (po uiszczeniu wszystkich niezbędnych opłat - coś koło 80 złotych za każde dwa tygodnie). Po powrocie z wakacji córka natychmiast udała się do pobliskiej placówki opiekuńczo-wychowawczej, zwanej również przedszkolem.
Na początku nie było tak źle, bo zadbaliśmy, żeby umieszczono ją w grupie z dwiema koleżankami z jej "rodzimego" przedszkola i grupy, żeby nie czuła się samotna. Niby nie było tak źle, choć kiedy pierwszego dnia pokazała nam, jak ją powitała "koleżanka" z nowej grupy, to wydało mi się to co najmniej dziwne. Potem z każdym dniem było coraz gorzej. Płacz przy rozstaniu. Płacz wieczorem. Płacz rano po obudzeniu. Gdy w piątek dowiedziałam się, że płakała w przedszkolu cały dzień, a jak zasnęła na leżakowaniu, to przez sen zanosiła się szlochem, zrezygnowałam. Nie, tak naprawdę nie wtedy. Dwa dni później, kiedy zaczęła płakać w niedzielę wieczorem i w poniedziałek zaraz po otworzeniu oczu. Miękka jestem? Pewnie tak. Miała przed sobą jeszcze jeden tydzień w tym przedszkolu. A potem hop, do następnego. Gdzie już nie spotka się z żadnymi koleżankami. I po co to wszystko? Po co ten cały stres? Żeby jakoś przetrwać te dwa tygodnie, a potem kolejne? Nie, nie wydaje mi się, żeby działa jej się jakaś specjalna krzywda, ktoś ją bił czy poniżał. Wydaje mi się, że wystarczył sam stres związany z taką zmianą.
"To tylko dwa tygodnie". A potem następne dwa. I jeszcze dwa. I kolejne. Nowe miejsca, nowe panie, nowe dzieci. Nowe jedzenie, nowe zwyczaje, nowe wszystko. Przypomnę - na dwa tygodnie. Panie są, ale też jakby w takim wakacyjnym nastroju. Jaki to? "Byle tylko przeżyć te dwa tygodnie i za bardzo się nie zmęczyć". Zajęć specjalnie nie ma, bo wakacje. Szczerze? Wydaje mi się, że ktoś, kto wymyślił wakacyjne dyżury przedszkoli nie wziął pod uwagę psychiki dziecka. Ile czasu aklimatyzuje się w przedszkolu? Ile czasu potrzeba, żeby zaczęło się tam czuć pewne i bezpieczne? Ile zajęć trzeba dziennie wymyślić, żeby dzieciom się nie nudziło (bo jak się zaczynają nudzić, zaczynają tęsknić, wie o tym każdy rodzic, któremu zdarzyło się wysłać dziecko na kiepskie i dobre kolonie).
Nie słuchałam, kiedy rodzice mówili mi, że nie korzystają z tych dyżurów, bo uważają, że to takie "przechowalnie". Wolałam słuchać tych, którzy mówili, że ich dzieci to lubią - bo ciągle coś nowego, nowe dzieci, nowe zabawki, otoczenie. Wydawało mi się, że moja córka jest otwarta, dosyć przebojowa, łatwo się "zakolegowuje". Najwyraźniej jednak nie tak łatwo, by przeżyć wakacyjny dyżur. A właściwie cztery.
Ja wiem, że panie muszą mieć wakacje, tak, jak wszyscy inni ludzie. Wiem, że ich praca jest ciężka i nisko płatna. Ale czy nie można organizować dyżurów w obrębie przedszkola, do którego chodzi dziecko? To pewnie też wcale nie byłoby najłatwiejsze, ale przynajmniej dziecko przebywałoby w znanym sobie miejscu. Spotykałoby się z dziećmi i paniami, które przynajmniej "zna z widzenia". Jadłoby jedzenie z tej samej kuchni. Obowiązywałyby je podobne zasady. Tak sobie tylko cichutko myślę, ciesząc się, że córka wciąż ma dwie babcie, które wciąż mają siłę na "wakacyjny dyżur".
-
Dodatki do emerytury po 60. roku życia. Mogą zyskać nawet 1500 zł
-
On ciągle wyjeżdża, ona zostaje w domu. "Nie znamy innego życia"
-
7 przepisów dla zdrowych jelit, czyli jak zadbać o spokój brzuchaMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Koniec marynarek? Gwiazdy stawiają lżejszy zamiennik. Wakacyjną perełkę noszą już Kożuchowska i Sykut-Jeżyna
-
Sprytny trik na mszyce. Sięgnij po popularny napój
- Sezon na paragony grozy rozpoczęty. Cena za filet z sandacza zwala z nóg. "Tak jest wszędzie"
- 5 najczęstszych błędów, które wpływają na sprawy łóżkowe
- Przewiewne i oddychające. Idealne na upały. To absolutny HIT dla 50-tek! Fałdki i boczki będą niewidoczne
- Wsyp do wody i zanurz stopy. Będą gładkie jak u niemowlaka
- Anna Popek zachwyca figurą w romantycznej sukience z głębokim dekoltem. Podobne modele znajdziesz w sieciówkach