Starannie planowana wyprawa czy spontaniczny wypad na weekend? Różne tryby wakacyjne
Co roku w to samo miejsce
Byliśmy tam w '98, było fajnie, przez kolejne naście lat też nam się tam podobało, więc nie ma sensu specjalnie kombinować - jedziemy tam i w tym roku! To dobra opcja dla tych, których jara obserwowanie jak ząb czasu nadgryza to i owo. Drzewa rosną, jezioro zarasta, ledwo da się wejść do wody w miejscu, gdzie 15 lat temu, jak okiem sięgnąć - nie było trzcin. Pani w spożywczaku ta sama, tylko w międzyczasie urodziła czwórkę dzieci, więc dziś ciężko uwierzyć, że starszy brat się w niej kochał na zabój całe trzy sezony. Niektóre miejsca się nie zmieniają - można czuć się więc tak, jakby wciąż był '98. Czyli takie wakacje odmładzające.
Odhaczanie punktów z listy
Już jako dziecko czy pryszczaty małolat stworzyłeś listę miejsc, które musisz zobaczyć. Z czasem dorosłeś i przestała cię jarać perspektywa szukania na mapie Nibylandii, za to na liście są różne konkretne kierunki: coś w Azji, coś w Ameryce Południowej, jakaś afrykańska miejscówka. To na lepsze czasy i zarobki. Odhaczasz powoli: stolice europejskie, warte zwiedzenia miasta. Masz mapę (na fejsie, na ścianie czy w formie globusa), na której kropeczkami zaznaczasz, gdzie byłeś i będziesz. Z czasem wyglądać to będzie zaiste imponująco. A ty czujesz, że poznałeś kawał świata, choć z każdym kolejnym wyjazdem dociera do ciebie, że by naprawdę poznać jakieś miejsce, trzeba tam spędzić więcej niż trzy tygodnie.
Brzmi jak dobry plan Brzmi jak dobry plan
Brzmi jak dobry plan
Olinkluziwowo
Nie po to ciężko pracujesz, by na urlopie (czy przed nim) się jeszcze męczyć - planować, szukać, guglować i załatwiać. Jedziesz na wakacje po to, by wszystko zostało dookoła ciebie zamiecione, elegancko pod ciebie skrojone, by nie wymagało jakiegokolwiek wysiłku. Kupujesz wycieczkę, w której już wszystko w cenie: śniadanie, obiad, kolacja, a w międzyczasie mnóstwo drinków. Muza nad basenem i wyprawa na wielbłądy. We wtorek piramidy, w czwartek wieczorek tematyczny. Ty tylko idziesz tam, gdzie każe rozpiska. Wszystko w pakiecie. Też to, że niczego spoza rozpiski nie należy tykać.
Każdy kolejny lepszy od poprzedniego (i od innych)
Innych ludzi, oczywiście. Apetyt rośnie, świat nęci tyloma miejscami. Ale niekonieczne ważne jest miejsce, ważne też, by zadziało się coś SUPER. Jeśli więc Tajlandia i słonie w zeszłym sezonie zostały odfajkowane przez Tomka i Elę, a Kowalscy planują w najbliższym czasie zjechać Toskanię wzdłuż i wszerz - ty na pewno się tam nie wybierasz. Jeśli już zaniesie cię do Tajlandii, to skoczysz tam ze spadochronem i weźmiesz udział w trzydniowej orgii ze szmejlami. Jeśli już koniecznie ta nudziarska Toskania, to szlakiem najdroższych win (obowiązkowe foty z opróżnioną do połowy butelką). Pływanie z delfinami, kite, nurkowanie - to nuda. Zawsze musi być ekstremalnie. I lepiej niż ostatnio (a tam było grubo, masz na poparcie tego dziewięć i pół tysiąca fotek, z czego miłosiernie odfiltrowanych 587 trafiło na fejsa).
Wiem gdzie, nie wiem jak
Mamy cel: kraj czy wyspa X. Mamy też trzy tygodnie urlopu. Można je przeleżeć na jednej z plaż w X, ale można trochę pozwiedzać, trochę poleniuchować, poznać lokalsów i inną kulturę, pozwolić się nieść z miejsca w miejsce. Są takie destynacje, do których kosztowny jest przelot, ale już na miejscu można żyć za 5 zł dziennie. Takie miejsca warto zwiedzać z plecakiem i oddawać się spontanicznych decyzjom: jednak jedziemy tam, a potem jeszcze indziej. Jest to jednak sposób spędzania wakacji dla osób o zdrowych żołądkach i minimum średnim stopniu wyluzowania.
Urlop szarpany - czyli kilkanaście przedłużonych weekendów
Takie życie i taka praca, że człowiek się nie wyrwie na tydzień, nie mówiąc już o dwóch. Więc tu się uszczknie piątek, a tam czasem poniedziałek. I dzięki temu ma człowiek aż dwanaście udanych urlopów w roku, tyle że trzydniowych. Ale jak się dobrze upoluje bilety, to można być i w Barcelonie, i w Londynie, a jak fantazja człowieka poniesie - to i wyskoczy na piwo do czeskiej Pragi, a potem na modlitwę do Rzymu. Poza tym - jedno SPA za miastem, dwa razy Kraków, bo tam znajoma mieszka. No i do Sopotu, obowiązkowo. W jeden weekend tyle fot nad morzem natrzaskać, by potem znajomi na fejsie myśleli, żeśmy tam trzy tygodnie tyłek grzali.
Urlop w domu
Nie stać mnie na wyjazd, to choć sobie poleżę. Może coś zgrilluje na balkonie, a w wannie zrobię sobie basen łamany na SPA. Drin z palemką - szklanka z wódką z sokiem i fantazyjnie zaczepioną o krawędź pomarańczą. Nadrabianie zaległości serialowych, filmowych, towarzyskich i alkoholowych.
Urlop wyciągany
Nie mam z kim, nie mam gdzie, więc nie jeżdżę. Na szczęście szwagierka miłościwie zaprasza na ich wypad z dzieciakami nad jezioro. Mają tam domek, znajdzie się trochę miejsca. Dajesz się wyciągnąć i leżysz sobie plackiem na pomoście, a wieczorem pijesz dużo alkoholu, w końcu są wakacje. Dajesz się nawet wyciągnąć na ognisko, na którym dochodzi do swatów z bratem przyjaciółki siostry szwagierki. Po alkoholu jest nawet sympatyczny, może będzie to dość udany wyjazd.
Większość z nas, oczywiście, plasuje się gdzieś pomiędzy. Ja, tak uczciwie - jestem mieszanką każdego trybu. W dzieciństwie jeździłam z rodzicami wiele razy w to samo miejsce (kto był nad Wigrami, ten wie, że tamtejsze lasy i jeziora się NIGDY nie znudzą), zaliczyłam i Grecję za tysiaka w ofercie all inclusive, i wyprawę "nie wiem jak, ale wiem, że do Indii". Parę razy dałam się wyciągnąć spontanicznie na działkę, przeleżałam kilka dni na własnej kanapie. Miałam i rok bez urlopu dłuższego niż weekendowe wypady. Coś tam sobie kiedyś pozakładałam, że zwiedzę i cieszę się, że się powoli udaje. Nie mam może ciśnienia na bicie własnych rekordów, ale może to dlatego, że do każdego urlopu podchodzę jak do święta - celebruję jeszcze nim nadejdzie, ale i nie nastawiam się na niestworzone wydarzenia. Dzięki temu zawsze jestem zadowolona.
A wy? W jakim trybie się urlopujecie?
-
Cleo od lat nosi doczepy na głowie i mocny makijaż. A jak wygląda bez? Fani: "Boże"
-
Zasadź w ogrodzie, a zrobi wrażenie. Teraz jest najlepszy termin
-
Dzień dziecka powinien być każdego dnia. Jak okazywać wsparcie dzieciom na co dzień, nie tylko od święta?MATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Steczkowska opublikowała synów z partnerkami. "Co to ma być"
-
Czarne sandały na platformie. Dziś nosi je nawet Dorota Chotecka
- Umieść na balkonie ten uroczy przedmiot, a zapewnisz szczęście wszystkim domownikom
- Brutalne morderstwo 22-letniej Joanny. Sprawcą okazał się sąsiad
- Jak pić siemię lniane? Zapanujesz nad apetytem i wspomożesz odchudzanie
- Poznali się 22 lata temu. Zadzwonił do niej po wypadku i chciał pomóc
- Domowy sposób na nieprzyjemny zapach papierosowy. Czego potrzebujesz?