Giewont Kto nie stał w kolejce na Giewont, ten nie zna życia /fot. Magda Acer
Kto nie stał w kolejce na Giewont, ten nie zna życia /fot. Magda Acer
Moi znajomi dzielą się na tych, którzy podobnie jak ja pałają do Zakopanego miłością namiętną oraz takich, którzy tego miejsca nie znoszą. I tam nie pojadą. Nie pojadą z powodu tłumów "jak na Marszałkowskiej" albo jeszcze większych, "bo na tych Krupówkach pół Polski się grupuje" , z powodu korków na Zakopiance - fakt - dojazd jest dramatyczny i szczerze współczuję mieszkańcom powiatu nowotarskiego, którzy muszą na co dzień korzystać z tej zatłoczonej arterii.
Krupówki Krupówki /fot. Magda Acer
Krupówki /fot. Magda Acer
Na Krupówkach spotkacie też kobiety z psami na ramionach Na Krupówkach spotkacie też kobiety z psami na ramionach /fot. Magda Acer
Na Krupówkach spotkacie też kobiety z psami na ramionach /fot. Magda Acer
Przeciwników tego pięknego miasta razi też kicz góralskich pamiątek, niepewna pogoda (w górach jak wiadomo leje bardziej niż gdzie indziej). Oraz ceny, wygórowane, z kosmosu, niedorzeczne. Zniechęca ich też przekonanie, że Krupówkowi biznesmeni, chcą obedrzeć do gołej skóry naiwnych turystów. No cóż, możecie się zdziwić, ale noclegi w Zakopanem są często tańsze od tych w nadmorskich kurortach. To raczej naturalne, że dobre lokalizacje są w cenie i trudno, żeby oddawać turystom pokoje za grosze. Lepiej za góry złota.
7 wymiar kina 7 wymiar kina /fot. Magda Acer
7 wymiar kina /fot. Magda Acer
Nawet Biedronka taka bardziej góralska Nawet Biedronka taka bardziej góralska /fot. Magda Acer
Nawet Biedronka taka bardziej góralska /fot. Magda Acer
Nie wyobrażam sobie wakacji bez Zakopanego. Nie przeszkadzają mi tłumy na ulicach, ani w krytej gontem Biedronce. Wszystko to ma dla mnie jakiś urok. Ta ludzka masa tworzy klimat tego miasta. Poza tym, gdy tam przyjeżdżam to i tak 10-12 godzin spędzam w górach. Bo jadę tam właśnie dla gór. Dla ich różnorodności. Zachodnie Tatry są łagodniejsze i zbudowane ze skał metamorficznych i osadowych, Tatry wysokie są dzikie, granitowe i ostre.
Widok z Krzesanicy na Tatry Wysokie Widok z Krzesanicy na Tatry Wysokie /fot. Magda Acer
Widok z Krzesanicy na Tatry Wysokie /fot. Magda Acer
Jadę tam dla bajecznej przyrody, której nie odda najdoskonalsza fotografia. Dla świeżego powietrza, dla zapachu nagrzanej słońcem granitowej skały. Zapachu, który ma dla mnie jakąś pierwotną moc. Jadę tam po to, żeby się nieprzytomnie zmęczyć i dla podrapanych i posiniaczonych kolan. Bo każdy siniak zdobyty na Orlej Perci to mój medal za odwagę. W wyższych partiach gór nie ma wielu turystów, a ci których się tam spotyka okazują się superludźmi. Zaproponują coś do picia i coś do zjedzenia albo chociaż plaster na zabezpieczenie zranionej ręki. Klimat, na górskich szczytach jest niezwykły. Nie umiem powiedzieć, czy to piękno surowego krajobrazu zbliża ludzi, czy wspólne doświadczenie wysiłku przy zdobywaniu szczytów, czy może po prostu miłość do gór.
To ja tu sobie jeszcze posiedzę To ja tu sobie jeszcze posiedzę /fot. mąż
To ja tu sobie jeszcze posiedzę /fot. mąż
Niemniej od dawna nurtowało mnie, gdzie też kumulują się ci wszyscy ludzie przelewający się wieczorem miedzy stoiskami z goframi i lodami o smaku oscypka z żurawiną, a straganami oferującymi pamiątki w stylu góralskim, wyprodukowanymi przez drobne chińskie rączki. Odkryłam to, gdy pojechaliśmy w góry z dwuletnią wówczas córką i wybraliśmy się na lekką przechadzkę po Dolinie Kościeliskiej. Otóż japonkowi turyści mają swoje ulubione kierunki: Morskie Oko, wszelkie doliny, gdzie bez bólu i obawy można paradować w klapeczkach i na koturnach oraz Giewont. Święta góra Polaków, gdzie również co odważniejsze damy wdrapują się w wyjściowym obuwiu. Giewont musi zaliczyć każdy szanujący się Polak. Mam wrażenie, że staje się to patriotycznym obowiązkiem zakopiańskiego turysty. To nic, że postoi dwie godziny w kolejce do wejścia na szczyt. Zaliczy górę z krzyżem.
Tymczasem do Doliny Kościelskiej podjechał kolejny autokar Tymczasem do Doliny Kościelskiej podjechał kolejny autokar /fot. Magda Acer
Tymczasem do Doliny Kościelskiej podjechał kolejny autokar /fot. Magda Acer
Lubię Zakopane za oczywiste przyzwolenie na sportowy styl, który jest mi bardzo bliski. Nie muszę zakładać tu szpilek, malować się. Lubię niezobowiązującą atmosferę regionalnego baru mlecznego przy przystanku Watra, gdzie za 15 zł. można zjeść pyszny i pożywny zestaw obiadowy. Akurat tam zatrzymują się busiki z Kuźnic. Nic tylko wysiąść i zajadać.
Podoba mi się bardzo drewniana architektura i to, że w mieście jest dużo zieleni oraz to, że w upalne dni jest dużo chłodniej i da się oddychać. Przyznam, że w Zakopanem podoba mi się również góralska muzyka, której normalnie nie słucham, ale tam zyskuje sens.
W ramach pozdrowień z wakacji wysłałam dziewczynom z redakcji swoje zdjęcie z Koziego Wierchu, na którym jestem zmęczona, spocona, nieźle podrapana i pewnie trochę śmierdzę, ale uśmiech nie schodzi mi z twarzy, ponieważ patrzę na Czarny Staw z wysokości 2191 metrów, a za plecami mam Dolinę Pięciu Stawów. I to jest taka chwila, kiedy człowiek czuje się absolutnie szczęśliwy. Nie napiszę, że chodzenie po górach jest lepsze niż seks, bo jednak nie jest, ale niewiele mu brakuje.
Orla Perć Widoki z Orlej Perci są po prostu najlepsze /fot. Magda Acer
Widoki z Orlej Perci są po prostu najlepsze /fot. Magda Acer
Zakopane jest fantastyczne, miliony Polaków nie mogą się mylić.
Magda Acer