Nicole Daedone: "Orgazmu możesz się nauczyć, jeśli zrezygnujesz z poczucia kontroli" [WYWIAD]
Nicole Daedone - nauczycielka orgazmicznej medytacji (fot. Nicole Daedone) Nicole Daedone - nauczycielka orgazmicznej medytacji (fot. Nicole Daedone)
Nicole Daedone - nauczycielka orgazmicznej medytacji (fot. Nicole Daedone)
Jesteś przekonana, że zajmowanie się przez 10 lat tematem orgazmu nie jest czasem zmarnowanym?
NICOLE DAEDONE : Absolutnie nie jest. Kiedy ludziom udaje się podłączyć do tego niewyczerpalnego źródła energii i bliskości, zaczynają się zmieniać. To pomaga im odnaleźć siebie i swoje miejsce w świecie, zgodne z ich pierwotnymi pragnieniami. Nasza kultura odeszła od naturalnych "wartości odżywczych", takich jak bliskość, miłość i spełnienie seksualne. Zamiast tego kobiety skierowały się w stronę kompulsywnych zakupów czy innych pułapek, które - jak fast food - są jedynie substytutami tego, co ważne, wartościowe i może zaspokoić nasz głód.
Wierzę, że doświadczanie orgazmu, zwłaszcza manifestującego się w kobiecej formie, jest tym, czego brakuje w doświadczaniu seksualności, związkach i ogólnie w naszych doświadczeniach życiowych.
Szczęśliwe życie to takie, w którym nie brakuje seksu?
- To uproszczenie. Zacznę od wyjaśnienia, czym jest orgazmiczna medytacja. To umiejętność, która zmienia życie z dobrego na lepsze. Problem (z osiąganiem orgazmu czy - ogólnie - w związku), nie jest tu zatem warunkiem koniecznym. Praktyka sprawia, że to, w jaki sposób zaczynamy traktować orgazm, wpływa na podejście do naszego ciała, komunikację z partnerem, więź. Jest wartością bez względu na to, gdzie w swoim życiu jesteśmy.
Kiedy odkryłam praktykę medytacji orgazmicznej, stało się dla mnie oczywiste, że muszę podzielić się nią ze światem. Łączyła ona to, co do tej pory studiowałam z wewnętrznym, fizycznym światem, który tak wiele z nas zupełnie omija w swoim ciele. Poczułam, że w końcu mogę zastosować swoją wiedzę teoretyczną w praktyce, ucząc moich studentów doświadczania orgazmicznej medytacji.
Możesz opisać swój pierwszy kontakt z tym rodzajem medytacji?
- Poznałam pewnego specjalistę od medytacji i zostałam zaproszona do jego gabinetu. Przyznam, że początkowo miałam kłopoty z przyzwoleniem sobie na tego rodzaju doświadczenia, gdyż byłam przecież porządną panią profesor. Jak wyglądały pierwsze zajęcia? On był oczywiście ubrany, zapalił lampkę, skierował jej światło między moje rozłożone nogi i zaczął spokojnie i z uwagą opisywać to, co widzi "tam na dole". Następnie położył swój wskazujący palec na mojej łechtaczce i bardzo delikatnie zaczął głaskać jej prawy górny róg. Chwilę później cały chaos w mojej głowie ucichł. Myśli rozpłynęły się i teraz mogłam już tylko czuć.
Tak wygląda uczenie medytacji w praktyce?
- To praktyka, której uczą się od nas, profesjonalnych coachów, pary. Chciałabym zaznaczyć, że my nikogo w trakcie nie dotykamy. Jest to praktyka, którą można rozwijać i pogłębiać. Tak, jak w jodze, możemy korzystać z umiejętności zdobytych na każdym nowym poziomie. Cały program zbudowany jest wokół doskonalenia sztuki orgazmu, a nawet życia opartego na orgazmach. Współpracujemy, bawimy się i sprawiamy, że świat orgazmu staje się bardziej dostępny, otwarty i produktywny.
Podczas zajęć nikt nie jest dotykany (fot. Nicole Deadone) Podczas zajęć nikt nie jest dotykany (fot. Nicole Deadone)
Podczas zajęć prowadzący nie mają bezpośredniego kontaktu z uczestnikami (fot. Nicole Deadone)
Dlaczego jest to praktyka zarezerwowana dla kobiet?
- Na poziomach zaawansowanych istnieje również OM dla mężczyzn. Zaczynamy jednak wyłącznie z kobietami, ponieważ to często właśnie one są w relacji seksualnej bardziej skłonne do działania i dawania. Zauważyliśmy, że kobiety mają dużo większy problem z przyjmowaniem lub pozwalaniem sobie na przyjemność. Wiemy też, że kobieta która poddała się praktyce OM i jest w stanie w pełni otrzymywać i przyjmować przyjemność, równie naturalnie przelewa to doświadczenie na wszystkich wokół. Nagle mężczyzna (czy kobieta) w jej życiu zaczynają zauważać różnicę i korzystać z jej dobrostanu.
Czym różni się OM od "zwykłego" orgazmu?
- Nie sądzę, żeby istniało coś takiego jak "zwykły orgazm". Za każdym razem kiedy ktoś przeżywa orgazm (szczytuje), może się czegoś nauczyć, czegoś nowego doświadczyć i dowiedzieć o sobie. OM pozwala na dostrojenie się do wewnętrznego rytmu, pozwalając na uczenie się wszystkiego w naturalny i niewymuszony sposób.
Orgazm jest bardzo intymnym doświadczeniem. Jak przekonałabyś mniej otwarte kobiety, aby spróbowały OM? Gdzie jest granica między seksem a medytacją?
- OM praktykujesz z kimś kogo znasz, lubisz i komu ufasz. Nasi przeszkoleni coachowie OM nie pracują z kobietami bezpośrednio. Ich zadaniem jest nauczyć twojego partnera/partnerkę, kochanka, chłopaka, męża czy przyjaciela, jak z tobą ćwiczyć. Powtórzę, że praktyka jest seksualna, ale nie jest to seks - taki, jak go sobie zwykle wyobrażamy. To całkowite skupienie na kobiecie, jej ciele i jej przyjemności. W rzeczywistym seksie to często mężczyzna i jego orgazm są w centrum uwagi.
Obecnie istnieje dwanaście ośrodków OM na świecie. Jak twoja praca przyjmowana jest w poza Ameryką? Czy zauważyłaś jakieś znaczące różnice?
- Oczywiście, że tak. W każdym z krajów, w których wprowadzamy OM są pewnie niuanse kulturowe, ale jest też zawsze jeden wspólny mianownik. Ludzie mają głód poznania tego, co wiemy i instynktownie czują, że to, co mamy im do zaoferowania, może być tym, czego potrzebują.
Ludzie zapomnieli, jak budować bliskość, jak być prawdziwym sobą w relacji, jak dawać i brać w taki sposób, aby obie strony w związku czuły się z tym dobrze. To nie sam akt seksualny wymaga uwagi, ale więź, którą budujemy, energia, która między nami przepływa i orgazm - taki który przeżywamy wtedy kiedy się kompletnie otworzymy i bez kontroli poddamy czemuś większemu od nas samych.
W wielu, zwłaszcza mniej rozwiniętych krajach, gdzie nie ma rzetelnej edukacji seksualnej, jedyną "szkołą" stała się pornografia.
- Moim zdaniem taki rodzaj seksu pozbawia nas bliskości i jakości, którą może dać nam jedynie uważność i skupienie. Miejsce eksploracji pełni i głębi zajmuje wtedy powierzchowność, która mocno dewaluuje doznania.
Jesteś twórczynią ruchu "Slow sex" oraz autorką książki "Slow sex: Sztuka i rzemiosło kobiecego orgazmu". Dlaczego wolniej jest lepiej?
- Nie do końca chodzi o to, że wolniej jest lepiej niż szybciej. Po prostu mam przeświadczenie, że wiele osób podejmuje różnego rodzaju działania z pozycji deficytu. Ponieważ wiecznie się śpieszymy, nie dajemy sobie szansy na dostrzeżenie i doświadczenie w pełni tego, co nas otacza, bez względu na to, czy jest to seks, rozmowa z naszym partnerem, czy czas spędzony z naszymi dziećmi. W umiejętności głębokiego odczuwania i kultywowania wartości momentu leży ogromne bogactwo i intensywność, z których często nie umiemy czerpać.
Rzeczywiście przyjemność jest aż tak ważna?
- Tak, bo otworzenie się na nią, to droga do bycia szczęśliwym, "rozciągnięcia" się do granic swoich możliwości i odkrycia, kim naprawdę jesteśmy. Nie przepisuję ludziom przyjemności, tak jak przepisuje się manicure czy wakacje na Tahiti. Uczę przyjemności na poziomie spełnienia i głębokiej satysfakcji, którą możemy osiągnąć wyłącznie przez całkowite oddanie, pogłębioną uwagę, bliskość, więź i intymność.
Z jakimi najbardziej szkodliwymi przekonaniami i barierami, które szkodzą życiu seksualnemu najczęściej się spotykasz?
- Potrzeba kontroli siebie, partnera czy sytuacji, lęk przed szczerością, brak odwagi na prowadzenie życia seksualnego i ogólnie doświadczania tego, co jest wyrazem naszych pragnień. Żadne z powyższych nie jest możliwe do wprowadzenia na stałe w życie, dopóki nie otworzymy się na orgazm - taki, jakiego uczy OM. W przeciwnym razie pozostaje nam ślizganie się po powierzchni, bez wyciskania całego soku, który pełne doświadczenie może zaoferować.
A jak OM i "slow seks" wpłynęły na twoje życie emocjonalne i seksualne?
- Zmieniły każdy aspekt tego, kim myślałam, że jestem. Przeorganizowały one moje wartości tak, że kobieta, którą widzisz przed sobą to ta, którą zawsze chciałam być, a nie ta, którą inny chcieliby żebym była.
Gdybyś miała dać jedną radę naszym czytelniczkom, co by to było?
- Mów prawdę, zwolnij i pozwól sobie na bycie obecną ze swoim partnerem / swoją partnerką. No i oczywiście naucz się OM!
* Nicole Daedone charyzmatyczna mówczyni, mentorka, autorka słynnej książki "Slow seks" oraz założycielka OneTaste , organizacji dedykowanej badaniom i nauce praktyki Medytacji Orgazmicznej (OM).
-
Zapomnij o szortach, teraz nosimy jortsy. Jak wyglądają najmodniejsze spodenki na lato 2023?
-
Salma Hayek bez makijażu i w samym szlafroku. Fani w szoku: "O mój Boże"
-
Stosy zabawek i modne ubrania to nie wszystko. Ważne jest coś zupełnie innego SPONSOR: TOYOTA
-
Kiedy przycinać piwonie? Termin jest kluczową kwestią, aby pięknie kwitły
-
"Pogromca zmarszczek" na wyciągnięcie ręki! Wystarczy ci 10 złotych
- Jak podkręcić stylizację latem? Ten dodatek dodaje paryskiego szyku! Nosi go sama Jennifer Lopez
- Zdradził 5 produktów, które wcale nie są zdrowe. Wzburzył widzów
- Te 3 bluzki warto mieć latem w szafie. Model we francuskim stylu już za 19,99. Ten detal i szyk!
- Jak przycinać pomidory? Zrób jedną rzecz, by bujniej owocowały
- Kolejne powroty do mody lat 90. Te ubrania miały odejść w niepamięć... a zachwycają na nowo!