Zanim pójdę (na dietę)... Zjem wszystko! Rytuały pożegnalne z niezdrowym żarciem
Temat diet, odchudzania, zdrowego stylu życia, towarzyszy mi na co dzień. Pracuję z pacjentami, piszę o zdrowym odżywianiu się rozmawiam o tym ze znajomymi, którzy często szukają swojego sposobu na zdrowie. Bardzo często tematyka oscyluje wokół odchudzania. Bo - co by nie mówić, jak by nie przekonywać siebie, innych, świata, że jedzenie ma stać się przyjacielem, a nie wciąż być wrogiem, że waga nie jest najważniejsza, że trzeba siebie zaakceptować - wiele osób ma z tym bardzo duży problem.
Już od jutra witaminki, a jeszcze dziś może jakieś piwko... / fot. pexels.com Już od jutra witaminki, a jeszcze dziś może jakieś piwko... / fot. pexels.com
Już od jutra witaminki, a jeszcze dziś może jakieś piwko... / fot. pexels.com
Nie umieją schudnąć, nie umieją nie tyć, nie umieją poradzić sobie z problemami żywieniowymi. Rozmawiamy zatem o tym, co i jak robić, jakie demony pokonać i jak nauczyć się zdrowo żyć. Rozmawiam o tym z osobami, które stają się moimi pacjentami, przychodząc do gabinetu i z tymi, które zostają nimi przy filiżance kawy ( o, przepraszam, ostatnio zielonej herbaty ). Prawie wszystkich moich rozmówców łączy jedno - mimo że w pewnym momencie świadomie podejmują decyzję o zmianie, wciąż postrzegają rezygnację ze starych, niekorzystnych nawyków jako stratę . Mimo że chcą dla siebie nowego, lepszego zdrowszego życia, czują, że coś oddają. Fakt, że decydują się nie jadać raz w tygodniu kebaba, uprzednio wypiwszy pięć pobudzających apetyt piw, postrzegają jako wyrzeczenie. Bo przecież tak to lubią! Nie mówiąc już o strachu przed wieczornym głodem - co jeść skoro nie można zamówić pizzy albo skoczyć do chińczyka za rogiem?!
Być może tak jest ze wszystkim? Może każda, nawet świadomie nadana samu sobie dyscyplina, niezależnie czego dotyczy, postrzegana jest jako coś złego, godzącego w naszą wolność? Trudno powiedzieć. Z moich obserwacji wynika, że jeśli chodzi o zmianę sposobu odżywiania się to często tak właśnie jest. Przechodzenie na "dietę" często wiąże się z rytuałem pożegnania . W objęciach starych nawyków rozkoszują się jedzeniem z czarnej listy. Często tak jakby naprawdę niezdrowe jedzenie miało na zawsze zniknąć z powierzchni. A przecież to trochę tak, jakby przed remontem wymazać markerami wszystkie ściany - malowanie będzie znacznie trudniejsze!
Nooo, jeszcze tylko połóweczkę. Albo 10 połóweczek / fot. pexels.com Nooo, jeszcze tylko połóweczkę. Albo 10 połóweczek / fot. pexels.com
Nooo, jeszcze tylko połóweczkę. Albo 10 połóweczek / fot. pexels.com
Zagubione jutro
Szczególnie niebezpiecznie robi się kiedy ktoś codziennie rozpoczyna dietę od jutra. Znacie to? Człowiek każdego dnia postanawia, że od jutra już będzie dla siebie dobry, zadba o siebie... Oczami wyobraźni już widzi to pożywne zdrowe śniadanie, już przygotowuje w nierealnym świecie jedzenie do pracy i pakuje je w pudełeczka... A tymczasem jeszcze dziś, jeszcze raz obje się w ramach wspomnianego rytuału pożegnania. Bo czemu nie? Przecież ten dzień jest już ostatnim dniem starego życia. Od jutra będzie już lepiej, lżej, piękniej, a obraz wymarzonego, zdrowego ciała będzie w zasadzie na wyciągnięcie ręki. To będzie już jutro, ale jeszcze dziś na wyciągnięcie ręki jest lodówka. Mam taką koleżankę, która w ten sposób funkcjonuje od paru ładnych lat. Nigdy nie jest dobra pora na zmianę, bo albo wesele, albo urodziny, imieniny, wyjazd, goście, dół albo radość. Od kiedy się znamy, przytyła pięć kilogramów, będąc ciągle o krok od diety.
Trzy na cztery
Słabo sprawa wygląda też u tych, którym determinacji do zmiany nawyków wystarcza na chwilę. Każde złamanie narzuconych sobie zasad traktują jak klęskę, koniec zmian, powrót do punktu wyjścia. Trochę mi to przypomina przepisywanie notatek w szkole podstawowej. Na początku roku, ledwo się wyjechało za linię, a już wewnętrzny głos młodego purysty estetycznego, mówił - wyrywaj kartkę i od nowa! Po jakimś czasie tego przepisywania i wyrywania następowała rezygnacja i już nawet pokreślone strony przestawały być problemem.
I od nowa... / fot. pexels.com I od nowa... / fot. pexels.com
I od nowa... / fot. pexels.com
Podobnie z dietą - jeśli jedno ciasteczko wydaje ci się powodem do zakończenia diety, zaraz okazuje się, że lądujesz z hamburgerem w dłoni. A skoro tak - to już przecież wszystko jedno czy popijesz go colą, a na deser zjesz lody, prawda? Złamałeś się - trzeba zacząć od nowa. Tylko za każdym razem do przepisania to znaczy zrzucenia kilogramów - będzie coraz więcej. Lepiej nie wyrywać pierwszej kartki, zaakceptować swoje małe słabości. Każdy z nas je ma. Najlepiej jak ma je pod kontrolą.
Final countdown
Większość znanych mi osób, wraz z postanowieniem, że chciałyby coś zmienić, zacząć się lepiej odżywiać - postanawia zrobić sobie jeden dzień totalnego jedzeniowego szaleństwa . Jedzą wszystko, co kojarzy im się z "zakazaną" (nie lubię tego słowa w kontekście jedzenia) listą. Moja przyjaciółka na przykład zjadła dwie paczki pringelsów, a jej narzeczony kilka hamburgerów. Moi pacjenci często opuszczając gabinet, na odchodne oznajmiają, że do następnego spotkania jeszcze sobie pojedzą. Jedna z pacjentek zapowiedziała niedawno, że zanim wprowadzi zmiany, będzie się żywić głównie lodami, bo przecież musi się z nimi pożegnać. Co ciekawe, nawet osoby, które ze względów zdrowotnych nie powinny jeść niektórych produktów, robią podobnie. Wielu cukrzyków mówiło mi, że zanim podjęli decyzję, że chcą pomóc sobie dietą, zanim przyszli do gabinetu, zajadali się słodyczami, fast foodami i innymi tego typu przysmakami. Rzecz jasna czuli się po tym fatalnie, ale jednak - chęć zjedzenia okazywała się silniejsza. To niesamowite jak dużą pokusą może być jedzenie . Choć z drugiej strony, przecież gdyby nie było, statystyki dotyczące otyłości w Polsce nie rosłyby z roku na rok.
Magiczna karta - as w rękawie
Zakup karty multisport, karnetu na siłownię, abonamentu na aerobik, to przecież już o jeden mały krok od faktycznego pojawienia się na sali ćwiczeń. Sama możliwości wykonania wysiłku fizycznego zdaje się czasami zachęcać do objadania się - przecież wieczorem można będzie to wypocić w rytm muzyki, prawda? Niestety na snuciu planów o wysiłku fizycznym często się kończy. Karta na siłownię staje się winna w sprawie o pojawianie się kolejnych nadprogramowych kilogramów. Czasem mija wiele miesięcy zanim karta przestanie jedynie pogrubiać portfel (i nas - pośrednio), a zostanie użyta zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Koniec końców: lepiej późno niż wcale, ale pamiętajcie - ćwiczenia bez odpowiedniego żywienia mogą nie wystarczyć. Tłuszcz trzeba atakować z wielu storn.
Do urzygu! Do urzygu!
Do urzygu!
Na szczęście dla samych zainteresowanych, z ich zaangażowaniem, po rozmowach i przyjrzeniu się problemowi często udaje się przerwać zaklęty krąg żegnania się ze starymi nawykami, które sprowadza się do pochłaniania imponujących porcji niezdrowego jedzenia. Udaje się przestawić myślenie o jedzeniu i znaleźć satysfakcję i przyjemność w jedzeniu zdrowo. Podobno zmiana nawyków zajmuje sześć tygodni . Skoro tylko tyle trzeba, żeby na dobre wejść na tory zdrowego odżywania się, chyba warto, prawda? A drobne grzeszki to nic złego, o ile popełniane są niezbyt często.
Muszę przyznać, że niedawno poczułam jak to jest być osobą, która musi przeorganizować swoje żywieniowe życie. I choć odżywiam się zdrowo, to przejście na dietę zgodną z medycyną chińską też rozpoczęłam rytuałem pożegnania. Jako że zgodnie z zaleceniami nie wolno mi ani słodyczy, ani alkoholu, dzień przed rozpoczęciem kuracji jadłam z przyjaciółką michaszki popijając je białym winem. Nie jest więc tak, że nie rozumiem osób, które mają potrzebę pofolgowania sobie jeszcze ten jeden raz. Ważne jednak, żeby ten raz nie przeciągał się na całe tygodnie i żeby nie powtarzał się co kilka dni. Nie zapominajmy też, że wszystko jest dla ludzi i jeśli będziecie się odżywiać zdrowo czasem pozwalając sobie na małe odstępstwo, nic się nie stanie. Jeśli pójdziecie do dietetyka po poradę, a ten nie zapyta, czy są rzeczy, bez których nie chcielibyście żyć na dłuższą metę i nie uwzględni ich w zaleceniach dla was, wyjdźcie i poszukajcie kogoś innego. W końcu nic tak nie zachęca do porzucenia postanowień niż całkowite zakazy.
-
Co podnieca Polki, a co studzi pożądanie? Jedna rzecz od lat hamuje ochotę na pieszczoty
-
Ojciec Rydzyk ma kłopoty. Chodzi o darowizny i TV Trwam
-
Back to school, back to jesień, back to chandra i zmęczenie. Powrót stresu czas start!MATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Ta pikowana kurtka 4F wyprzedaje się ekspresowo! Ciepły i lekki klasyk za 99,99. Hity też w Medicine, Monnari
-
Kolor tego swetra to hit sezonu 2023/4. Tani, a modny model KIK robi furorę. Podobne w Sinsay i Lidl
- Nałóż kisiel na włosy. Kuracja za 2 zł wyeliminuje prostownicę i nawilży
- Trzy pary zodiakalnych przyjaciół. Są jak jedna dusza w dwóch ciałach
- Ponadczasowe perfumy idealne (nie tylko) na jesień. Teraz dostępne w supercenach w Douglas
- Wyjątkowa nowość na polskim rynku. Omyu pomoże Ci odnaleźć równowagę
- Tak będziemy nosić się jesienią. Ubrania w tym kolorze nigdy nie wyjdą z mody. Małgorzata Rozenek już je nosi