Rodzicu, ciesz się chwilą i zapomnij o gniewie, frustracji i zmęczeniu

Hej, młodzi rodzice! Padacie na pysk? O przepraszam, chwilowo zaniemogliście fizycznie? To przejściowe! Słodkie zmęczenie szybko minie. Siły zregenerujecie wtulając się w miękkie ciałka waszych pociech, tymczasem cieszcie się chwilą. NO DALEJ! Jak to się nie cieszycie? Jak to macie dość?!

Przecież wasze dziecko tylko raz w życiu ząbkuje przy mleczakach! Potem już tego nie ma. Tylko raz w życiu ma te swoje nocne budzenia, że "hej, halo, sam jestem!" , czasem trwa to kilka miesięcy, czasem kilka lat, ale potem ani się obejrzycie i już jest ten wasz smyk, ten maluszek, ta kruszynka, fasolka, wisienka, aniołek, dziubeczek najukochańszy wyfruwa z gniazdka.

Natychmiast ciesz się każą wspólną chwilą! źródło: MorgueFile, CCONatychmiast ciesz się każą wspólną chwilą! źródło: MorgueFile, CCO Natychmiast ciesz się każą wspólną chwilą! źródło: MorgueFile, CCO Natychmiast ciesz się każą wspólną chwilą! źródło: MorgueFile, CCO

Więc dbajcie o te chwile, gdy nie dosypiacie i niedojadacie, dbajcie o te momenty frustracji, kiedy dociekacie, czemu toto tak płacze. Jak wreszcie się nauczy mówić, to dopiero będzie, a wtedy delektujcie się momentami pyskówek, spijajcie każde słodkie zbuntowane słówko skapujące z sinych od wściekłości usteczek. Spieszcie się kochać maluszki, bo tak szybko dorastają!I całe szczęście... >

Tymczasem jeden z najbardziej intrygujących paradoksów znanych już prasłowiańskim kosmonautom dotyczy właśnie rodzicielstwa i świadomości przemijania. Dopóki te słodkie zgryzoty nie dorosną, nie czujecie zupełnie, że czas płynie zbyt szybko. Kiedy kolejną noc sypiacie w piętnastominutowych interwałach, gdy momenty ataków kolki układają się w ciąg Fibonacciego, gdy odkrywacie, że bunt dwulatka przechodzi płynnie w bunt trzylatka, czterolatka, pięciolatka, itd - każda minuta staje się wiecznością.

Ja wiem, zaraz usłyszę kolejną piękną opowieść spod znaku "a moje dziecko" , oraz "a ja wcale tak nie miałam" . Dziękuję, ale sio, sio, idźcie się wdzięczyć gdzie indziej. Ja tu tworzę małą enklawę rodziców udręczonych. Wiecie, lata mijają, moje dzieci są już prawie dorosłe, bo przecież jedno za chwilę zostanie nastolatkiem a drugie za kilkanaście miesięcy zostanie objęte obowiązkowym zaciągiem szkolnym, to tak, jakby już szły na emeryturę, nie? Tymczasem ja (tak samo zrzędliwa jak dekadę temu) spotykam kolejnych znajomych debiutujących w roli rodziców niemowlaka, potem debiutujących w roli poskramiaczy dwulatka, oraz pierwszy raz próbujących swych sił jako treserzy pięciolatków, trafiają do mnie także śmiałkowie, którzy rzucają się na głębokie wody interakcji z domowym reprezentantem gimbazy. I wszyscy oni czasem mają ochotę wrzasnąć, że chwilowo dość, basta, bo są zmęczeni.

Każdy ma prawo się do tego przyznać. Kiszenie w sobie rodzicielskiego wykończu może wywołać jedynie falę świetlną, cieplną i uderzeniową, a czasem nawet radioaktywny opad i potem trzeba jeszcze się urobić po łokcie, żeby wszystko posprzątać. Nie dziwię się też, że ci przeczołgani przez poligon wychowawczy ludzie dostają piany na ustach, kiedy pojawi się jakiś "ą, ę, bardziej doświadczony" oraz reprezentujący lożę rodziców pozytywnie zakręconych osobnik i powie "Ciesz się tą chwilą"!

Hej młodzi rodzice! Smutek zwalczcie i strach, przecież na tym piachu za trzydzieści lat będą stały przed wami wasze dzieci równie bezradne, zmęczone i przeczołgane przez życie, jak wy, a może nawet bardziej? Wtedy poczujecie, że wasz trud skończony, a właściwie przekazany jest.

Tymczasem teraz, tutaj, kiedy tak lecicie z nóg i chcecie powiedzieć, że wam chwilowo jest ciężko, ale nie lękacie się o atak sekty "cieszących się" byle gównem świrów, policzcie sobie do dziesięciu po fińsku. I wiedzcie dwie przeczy. Po pierwsze - wszystko mija. Może ostatnich pięć lat było męczących, ale następnych pięć da wam w kość zupełnie inaczej. A może wcale nie da? Może będzie już tylko lepiej? Nawet jeśli nie, to zawsze można się spróbować zabarykadować na minutę w kiblu i powrzeszczeć do odpływu ściekowego brzydkie słowa w jakimś obcym języku.

Taki słodki maluszek, a ty masz dość? źródło: MorgueFile, CCOTaki słodki maluszek, a ty masz dość? źródło: MorgueFile, CCO Taki słodki maluszek, a ty masz dość? źródło: MorgueFile, CCO Taki słodki maluszek, a ty masz dość? źródło: MorgueFile, CCO

Jedną z najtrudniejszych sztuk magicznych związanych z byciem młodym rodzicem jest osiągnięcie stanu totalnego wywalenia na te słodko-gorzkie gadki. W sytuacjach pełnego wkurwodoła możecie zawsze napisać "a mówił ci ktoś już: spierdalaj?". Może to niemiłe, ale sama myśl, że wolno wam czasem tak napisać, bo to wasze zmęczenie, wasza utrata cierpliwości i to wam musi to wszystko minąć, byście mogli Z CZYSTYM SUMIENIEM i na serio-serio cieszyć się z bycia rodzicem (i nie tylko nim) - może dać dużo radości.

Więcej o: