Czym zamartwiają się współczesne i wykształcone kobiety? Kartka z pamiętnika pesymistki

Martwi mnie wszystko. Praca, dzieci, życie. Jutrzejszy obiad. Zbytnie zmęczenie. Dziurawy but. Deszcz, który za często pada. Globalne ocieplenie. Bieda. Naprawdę, martwić się można o wszystko. Tylko po co? No właśnie.

Zamartwianie się, takie wciągające (fot. Morguefile.com CC0))

Czym konkretnie martwi się kobieta taka, jak ja - typ martwiący?

1. Że jego dziecko nie urośnie, bo nie je. To znaczy coś tam je, ale to są ilości, które pozwalają tylko i wyłącznie przeżyć. Nie ma pojęcia, czy pozwalają one również normalnie rosnąć i rozwijać się. Typ martwiący ma wrażenie, że wszyscy koledzy / koleżanki dziecka są od niego większe co najmniej o pół głowy, co oczywiście nie musi nic znaczyć. Mają również te małe, miękkie paluszki-poduszeczki z dziurkami w miejscach kostek, które zazwyczaj mają dzieci. Zazwyczaj. Bo niektóre nie mają.

2. Że jego dziecko nic nie pamięta (albo tylko udaje, tego nikt nie wie). Nie pamięta, co robiło trzy godziny temu, nie pamięta, co było na obiad w przedszkolu, nie pamięta, jakie były zajęcia i czy było ok. Mnie pamięta, ale na wakacjach powiedziało z płaczem "nie pamiętam, jak wygląda tataaaaa".

3. Że nie dba wystarczająco o rozwój swoich dziatek, wzorem do naśladowania jest dla mnie Ania Oka . Uwierzcie mi, straszny typ, nie chcecie jej znać i wiedzieć tego, co ja wiem, bo wpadniecie w kompleksy (no dobra, polecam Zabawkator ).

4. Że nigdy nie uda mu się zrobić czegoś, co naprawdę ma znaczenie. Że nigdy nie zaistnieje i świat się o mnie nie dowie. Typ martwiący chciałby się już tym zająć, tylko ciągle nie wymyślił, co by to miało być. Ciężko mu więc się temu poświęcić

5. Że nie robi planów, szczególnie nie planuje kariery. A skoro nie planuje, to jej nie zrobi, to jasne. Bo skoro nie wie, dokąd chce dojść, to tam nie dojdzie. Płynie z prądem, ale martwi się, że to za mało, że to nie wystarczy, że w życiu trzeba więcej, trzeba gdzieś dojść, coś osiągnąć. Samo życie to za mało (może dlatego zaczął robić przetwory na zimę?)

Och, ta zima będzie rozkoszna. Chyba. Nie. Na pewno nie (fot. Rączka)Och, ta zima będzie rozkoszna. Chyba. Nie. Na pewno nie (fot. Rączka) Och, ta zima będzie rozkoszna. Chyba. Nie. Na pewno nie (fot. Rączka) Och, ta zima będzie rozkoszna. Chyba. Nie. Na pewno nie (fot. Rączka)

6. Że przestał się rozwijać. Że kiedyś tak strasznie dużo się wokół niego działo, a teraz tak jakoś ucichło. I nie wie, co z tym fantem zrobić, przeczytać jeszcze jedną książkę, czy może jeszcze jeden serial obejrzeć? A może coś bardziej ą i ę, jakąś sztukę w teatrze? Nowy Warlikowski? Nowy Sorrentino?

7. Dzieckiem nastolatkiem. Czy znajdzie coś dla siebie, jakieś hobby, jakiś fun, czy będzie zadowolone w życiu, czy będzie mu dobrze? Tych zmartwień i lęków w przypadku nastolatka jest naprawdę wiele, ale niestety, nie może się z wami nimi podzielić, bo dotyczą nastolatka i jeśli wam je zdradzi, to dopiero będę się miał czym martwić.

8. Że rodzice w końcu nie dadzą rady. Że któreś w końcu umrze (to jest w sumie pewne), a tym drugim trzeba będzie się zająć. I nie chodzi o to, że nie ma chęci, tylko warunków w domu nie ma. I czy da radę? (bo to nie jest łatwe)

Typ martwiący spotyka na swojej drodze inne podobne typy. I te martwią się o:

1. Pieniądze. Bo zostały same, bo sytuacja się zmieniła, bo partner stracił pracę i tak mu się zrobiło dobrze, że nie kwapi się, żeby podjąć kolejną, bo kredyt we frankach, bo kupił (ten typ) za drogie buty, ale takie były ładne, trudno było się oprzeć i teraz już na pewno nie starczy do pierwszego.

2. Że umrą. Że zostawią dzieci same albo po prostu, że umrą i już nie będą żyć. Martwią się też, że nie wierzą w Boga i przez to - w życie wieczne, więc po śmierci nic ich już nie czeka. A bardzo chciałyby się po śmierci spotkać z tymi, których kochali.

3. Że już nigdy nie schudną. A przecież chciałyby, to normalne. Martwią się też, że przytyją, a to byłoby nie do zniesienia, bo przecież i tak powinny schudnąć.

4. Że już się nigdy nie zakochają. A chciałyby, bo kto by nie chciał. Chciałyby się zakochać, oszaleć, pobyć troszkę na tym haju (często się od niego chudnie, to dodatkowy walor). I żeby ten drugi też się zakochał, bo w jedną stronę to żadna przyjemność.

5. Że nie uda im się dogadać z mężem. Nie wiedzą, kiedy to się stało, ale tak się stało, że bardziej wkurza niż kocha. I co z tym zrobić?

Typ nie ma siły się martwić:

Polityką. Trudno, cholera jasna, co będzie, to będzie, jakoś przeżyjemy, cofniemy się, ale potem nadrobimy. Jak zwykle.

Wojną. Może jednak jej nie będzie?

Frankiem. Ciągle jeszcze daje radę spłacać ten cholerny kredyt.

Emeryturą. A może nie dożyje i te zmartwienia kompletnie po nic?

Czy zwierzęta są zdrowe, czy nie są za grube, czy nie za smutne. Naprawdę, nie ma na to siły. Liczy na to, że dają radę.

Uchodźcami. Bo się ich nie boi. Poza tym nie ma się czym martwić. I tak do nas nie przyjadą, nic ich tu dobrego nie czeka.

Stanem zdrowia. Ale to stan przejściowy. Do pierwszego bólu / złego samopoczucia.

A wy? Macie swoje obsesyjnie powracające zmartwienia?

Więcej o: