Nie idź na randkę z facetem, który komplementuje tylko twój wygląd!

Uwaga - będzie nieprzyjemnie, niezabawnie, momentami przygnębiająco. Może od razu powiem o co mi chodzi: jeśli właśnie wybierasz się na randkę z facetem, który komplementuje twój wygląd, a słowem nie wspomina, że jesteś oczytana, inteligentna, itd. - błagam cię, zostań w domu! Nie idź tą drogą!

Na nieudane randki szkoda życia. Solo może też być przyjemnie (fot. Pexels.com CC0)Na nieudane randki szkoda życia. Solo może też być przyjemnie (fot. Pexels.com CC0) Na nieudane randki szkoda życia. Solo może też być przyjemnie (fot. Pexels.com CC0) Na nieudane randki szkoda życia. Solo może też być przyjemnie (fot. Pexels.com CC0)

Skąd mi się wzięła ta refleksja? Otóż zgrzeszyłam, co mi się często zdarza. Podsłuchiwałam. Ale trudno byłoby nie podsłuchiwać, bo siedziałam w miejscu publicznym, zresztą bardzo przyjemnym. Dla opisania sytuacji i żeby uniknąć kryptoreklamy wystarczy jeśli napiszę, że raczyłam się doskonałym piwem na świeżym powietrzu i uprawiałam mój ulubiony sport, czyli "chwilą-się-delektowanie". Przy stoliku obok młodzi chłopcy również się delektowali - i piwem i jedzeniem i opowieściami o fajnych "dupach", które znają (określenia cytuję z podsłuchu). Wszystkie dziewczyny z opowieści były zgrabne, wysportowane, "zrobione", któraś miała na brzuchu "kaloryfer". Za to żadna nie miała nic ciekawego do powiedzenia, nie miała żadnych zainteresowań, pasji, przeczytanych książek, obejrzanych filmów, a przynajmniej chłopcy nic o tym nie wspominali. Cały ich tymi dziewczynami zachwyt dotyczył wyglądu zewnętrznego. Padło nawet pytanie na temat jednej z koleżanek:

- A czy ona mądra jest?

Na co zapytany rezolutnie odpowiedział:

- A po co mądra? A co to, żona ma być?!

Wszyscy zarechotali.

I to właśnie jedno pytanie skłoniło mnie do zastanowienia - czy to znaczy, że ich koleżanki nie muszą być mądre, tylko muszą być ładne, bo nie mają być żonami , więc zabawkami? Ładnymi, takimi na chwilę, plastikowymi lalami, co to szybko się nudzą? Bez wielu opcji, a właściwie z jedną tylko funkcją?

To, co oni by sobie chcieli to jedno. Ale bardziej nurtującą mnie kwestią jest - dlaczego te dziewczyny godzą się na taką rolę ? Dlaczego wkładają mnóstwo wysiłku i pieniędzy (sport, ciuchy, makijaż, botoks i lans) po to, żeby być potraktowane jednorazowo? Myślę, że nikt świadomie nie chciałby takiej roli pełnić. Czyli, że nie wiedzą? Trochę się boję, że niektóre naprawdę nie wiedzą, bo w młodym wieku rozbieżności w oczekiwaniach są ogromne - chłopcy chcą jednego i zakładają, że dziewczyny też, a dziewczyny chcą wielu aspektów znajomości, ale udają twardzielki i godzą się na układy jednorazowe, bo dla nich to jakaś forma miłości. Efekt uboczny - poczucie porzucenia i upokorzenia, ale to przyjdzie dopiero później. I nie dadzą po sobie niczego poznać. Twardzielki nie płaczą.

'Jednorazowe' dziewczyny wchodzą w takie układy świadomie? Nie jestem pewna (fot. Pexels.com CC0)"Jednorazowe" dziewczyny wchodzą w takie układy świadomie? Nie jestem pewna (fot. Pexels.com CC0) Jednorazowe dziewczyny wchodzą w takie układy świadomie? Nie jestem pewna (fot. Pexels.com CC0) Jednorazowe dziewczyny wchodzą w takie układy świadomie? Nie jestem pewna (fot. Pexels.com CC0)

Powiecie - co to za głupie podejście znowu? Biedne, niewinne kobietki i niedobrzy chłopcy. Otóż doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że dziewczyny również w niewybredny sposób komentują swoich kolegów, np: "ale ciacho". Ale śmiem twierdzić, że przeniosły model przedmiotowego traktowania ludzi ze świata męskiego , właśnie po to, żeby się bronić. Bo chcą być harde i nie chcą być ofiarami. Ale to przecież droga donikąd. Nie traktujmy się nawzajem jak przedmioty, bo przecież to nie walka o to kto jest silniejszy, tylko wzajemny szacunek spowoduje, że świat będzie lepszy.

A że tego szacunku brakuje potwierdzają przykłady z życia.

Pierwszy. Na studiach kolega zaśmiewając się opowiadał historyjkę z biwaku. Oto on z kolegami grał w jednym namiocie w karty, a w drugim, tuż obok, jego brat odbywał intymne spotkanie ze swoją dziewczyną. Koledzy nieco znudzeni kartami ochoczo przysłuchiwali się dźwiękom z sąsiadującego namiotu. A ten miłosny dialog, rzekomo, brzmiał mniej więcej tak (informacje mam z drugiej ręki):

Ona: Kochasz mnie?

On: Nie.

Ona: No kochasz mnie?

On: No nie!

Ona: No powiedz, że mnie kochasz

On: No mówię ci k***a, że nie!

Przygnębiające prawda? Minęło wiele lat, a ja z jakiegoś powodu zapamiętałam tę opowieść, ale mam nadzieję, że tamta dziewczyna dawno o wszystkim zapomniała: zarówno o dialogu, o biwaku i przede wszystkim o tamtym chłopaku, któremu się oddawała licząc na miłosne wyznanie.

Drugi przykład, również przygnębiający, chociaż (niczym piekło), dobrymi chęciami wybrukowany. Moja dobra znajoma (swoją drogą głupie określenie, czy ktoś ma "niedobre znajome"?) spotykała się z facetem. Znajoma piękna i wysportowana, a on mądry. Celowo to podkreślam, bo i ona nie była głupia, a on nie był brzydki. No i tworzyli coś w rodzaju "luźnego związku", czyli każdy miał drogę otwartą. Chodzili ze sobą w różne miejsca, w tym do łóżka , spędzali miło czas, ale podczas gdy ona angażowała się mimo woli coraz bardziej, on podkreślał, że nie jest w niej zakochany i jeśli kogoś pozna to odejdzie. Czysta sytuacja prawda? Przecież wiedziała, to po co się angażowała no, ale serce nie sługa. A dumnej kobiecie nie wypada się przyznać do słabości, czyli do uczuć. A on jak zapowiedział tak zrobił - poznał inną, w której się zakochał i wkrótce się z nią ożenił. Wszystko przecież bardzo jawnie i uczciwie.

Jakie są pierwsze reakcje gdy się myśli o tych dwóch przypadkach? Głupie gęsi, po co się pakowały w takie układy? Myślę, że za wszelką cenę szukając tego, czego nie znalazły gdzieś indziej - uczucia i akceptacji.

Wracając do chłopców przeze mnie podsłuchiwanych - nie przejęłam się ze względu na siebie. Dzięki Bogu nie jestem ich targetem - mam trochę więcej niż 21 lat, zamiast kaloryfera mam brzuch i jestem inteligentna, co zresztą bardzo sobie cenię. Przejęłam się, bo mam córkę w wieku 11 lat, co oznacza, że ona za chwilę będzie miała lat 16, a za kolejną chwilę 21. I bardzo nie chciałabym, żeby uważała, że jej głównym albo co gorsza jedynym atutem jest uroda. I będę jej wciąż powtarzać, jaka jest bystra, mądra, zaradna i samodzielna, żeby ją wyposażyć w silne poczucie własnej wartości . Ale co świat jej na ten temat mówi? Bądź ładna, uśmiechaj się, nie miej zmarszczek, skóra gładka jak jedwab, lśniące włosy, delikatność, kobiecość. A co świat mówi jej kolegom: bądź męski, prawdziwy twardziel, ognisty macho, musisz mieć ten samochód, musisz ją mieć...

Przechodząc do puenty wracam do początku. Świata nie zmienię, ale jeśli chociaż jedna kobieta, która czyta ten felieton i która jest umówiona z facetem, który podkreśla jak ona dobrze wygląda, się prezentuje, ma długie nogi i piękny biust, a słowem nie wspomni, że jest inteligentna i dobrze się z nią rozmawia, to jeśli ta jedna kobieta odwoła to spotkanie, to będzie to dla nas powód do dumy. Dla niej, dla mnie i w ogóle dla nas - mądrych kobiet.

* Anna Kapczyńska - PoznaniANKA od urodzenia, JeżycjANKA z wyboru. Miłośniczka absurdu i czarnego humoru. Autorka sztuk teatralnych, m.in.: "Strzelić Focha" wystawianej na deskach Teatru MplusM. Autorka tekstów do "Wuja Niechluja" - blogowej niemoralnej i politycznie niepoprawnej bajki dla dorosłych w odcinkach.

Więcej o: