RAJ(stopy) - prosto z cmentarza! Kolejny przejaw kunsztu rodzimej reklamy

Niezbadane są ścieżki, którymi biegną myśli copywriterów. Niektóre potrafią dobiec nawet na cmentarz. Oj śpieszmy się, śpieszmy... zatrudniać ludzi, którzy mają wyczucie.

Były już sesje nagrobne i, jeśli pamięć nas nie myli - nie cieszyły się szczególnym uznaniem gawiedzi. Chyba że chodzi tu o starą dobrą (sic!) zasadę marketingu: nieważne co mówią, ważne, by mówili. Gdy więc wokalistka Justyna S. pokładała się w czarnych stylizacjach na nagrobkach, tuż po śmierci swojego ojca - dostało się i jej, i pomysłodawcom tej, jakże subtelnej sesji zdjęciowej.

Kalendarz z trumnami (a też są pończochy!)  / Fot. Lindner / smartfotos.pl za: deser.plKalendarz z trumnami (a też są pończochy!) / Fot. Lindner / smartfotos.pl za: deser.pl Kalendarz z trumnami (a też są pończochy!) / Fot. Lindner / smartfotos.pl za: deser.pl Kalendarz z trumnami (a też są pończochy!) / Fot. Lindner / smartfotos.pl

Reklamowanie trumien (niemal) gołą babą można jeszcze zrozumieć. Przecież już na pierwszych zajęciach wieczorowych na kierunku "Reklama w miesiąc - studia dla każdego, kto nie wie, co ze sobą zrobić" mówią, że kobitą w bieliźnie można sprzedać i śrubkę, i jogurcik, a nawet płyn na pchły. Proste więc - zestaw nagą laskę z trumną, rozejdą ci się jak świeże bułeczki.

fot. screen z Facebook.comfot. screen z Facebook.com fot. screen z Facebook.com źródło: Facebook.com/slabareklama

Oceniając zupełnie na chłodno tę kampanię: ładna, czarno-biała fotografia - dobry kadr, tylko nieznacznie popłynął grafik, modelując pani nogi, co tłumaczy, że pani leży, nie stoi - na takich patykach niechybnie upadłaby twarzą na trumnę. Plus dziesięć za odwołanie się do duchownego i poety, którego większość Polaków kojarzy. Dodatkowe punkty należą się za powstrzymanie się od wciśnięcia na plakat cytatu z Jana Pawła II o ziemi - tej ziemi, na której pani leży (choć to by mogło powiększyć zasięg).

Ponieważ cmentarz to miejsce oddania się zadumie - to i my się teraz zadumamy nad smutnym losem polskiej reklamy. Czy naprawdę musimy być zaskakiwani takimi niedoróbkami? Ze zdjęciem przesiąkniętym śmiercią ostatnio miał problem pewien browar. Czy właśnie to - fakt, że o tamtej sytuacji mówili WSZYSCY - jest powodem, by w reklamie RAJSTOP pojawił się motyw ostatecznych spraw? A może to jakiś deal z firmą od trumien?

I czy tylko my mamy wrażenie, że umarł tu jakiś Adrian i czas zapłakać nad jego duszą, jak to niewątpliwie robi odziana w pończoszki modelka?

Miejmy nadzieję, że ta reklama to tylko prowokacja lub "fake" (na co wskazują zawsze czujni ludzie internetów, bo jest spacja przed wielokropkiem, a taki ewidentny byk na billboardzie, by chyba nie przeszedł...), bo żal nam tej pani co tak gołym tyłkiem na zimnej ziemi siedzi.

Zobacz wideo
Więcej o: