Kinderbale - nowa moda, kosztowna fanaberia czy jednak przyjemność dla dzieci?
Jakoś tak, mniej więcej (fot. scren Youtube) Jakoś tak, mniej więcej (fot. scren YouTube)
Jakoś tak, mniej więcej (fot. screen YouTube)
Przyznam szczerze, że kolejne zaproszenia na kinderbale nieco mnie przytłaczają. Nie tylko dlatego, że ci rodzice dzieci z klasy są tacy i owacy, i że wspólnego języka czasem z nimi brak, a konieczność przebywania przez dwie godziny w ich gronie bywa frustrująca. To się da przeżyć, zęby zacisnąć, minę przybrać, napić się przed wyjściem, zasłonić migreną, odstawić samo dziecko. Serio, można znaleźć sposób, jak się nie lubi. Gorzej, że coraz trudniej znaleźć sposób, jak przez takie zaproszenia nie nadszarpnąć porządnie budżetu. Każde to minimum 50 zł. Dlaczego tyle? "Bo, mamo, inni za tyle kupują! X dostał takie klocki, Y takie klocki i taki pistolet, a zobacz, to jest za 59, to za 60, a tamto za 65 zł". Możesz dziecka nie słuchać, ale...
Za ile prezent na urodziny?
Myślicie, że przesadzam? Ani trochę. Zapytaj dziecko, co przynoszą jego koledzy do szkoły, żeby się pobawić. PSP, najnowsze iPhony czy tablety są na porządku dziennym. Liczy się marka. Gadżety stały się sposobem na zawieranie znajomości i pozycję w grupie. Tak było zawsze, kto miał lepsze, ten rządził, ale dziś przybrało to karykaturalny wymiar. Niekoniecznie tylko w największych miastach, gdzie zarobki są wyższe. Redakcyjna koleżanka napisała: "Moja znajoma mieszka w małym mieście. Rodzice dzieci z klasy jej syna wymyślili, że zamiast kupować tony zabawek na kinderbale, będą się składali. To niby fajny pomysł, ale składka wynosiła 60 zł! W ciągu roku jej syn dostaje ok. 12 zaproszeń. 12 razy 60 - dzieciaki z tych pieniędzy będą dostawały najnowsze smartfony, czy co?"
Gorszy prezent, który dziecko zaniesie na urodziny, może więc być powodem wstydu i trudności z odnalezieniem się w grupie. Inne dzieci mogą twojemu dziecku wytykać, że "daje kiepskie upominki". Dzieci są szczere do bólu, a presja grupy bywa nie do zniesienia dla kilkulatka. Chcesz tego? W życiu! Dlatego kupujesz coś za te 50-60 zł razy każde zaproszenie. I razy dwa albo trzy, jak masz więcej dzieci. Budżet domowy - minus 1200 zł w skali roku. Bo niewiele jest fajnych rzeczy za przystępne 20-30 zł.
Co kupić w prezencie na kinderbal?
Oczywiście, w przyjaznej cenie znajdziesz książki. Płyty i niegłupie planszówki to już niestety wyższa kwota. Ty i rodzice jubilata będziecie zadowoleni, bo spełniłaś obowiązek mądrze i nie zagracisz pokoju kolejnym zestawem bądź co bądź obcym ludziom. Twoje dziecko oraz jubilat prawdopodobnie jednak nie trysną entuzjazmem. Bo książki nie są interesujące dla wszystkich dzieci. W przypadku maluchów, to jeszcze nie takie ważne, ale gdy masz prawie nastolatka, słuchaj go przy wyborze upominku. I zapłać bez szemrania za kolejny zestaw popularnych klocków albo plastikowy pistolet. Przecież o szczęście dziecka tu idzie.
A uszczęśliwienie dziecka, które wszystko już miało, polega na porzuceniu marzenia, że odkryjesz przed nim zabawową Amerykę i wywołasz efekt WOW. Pogódź się z dziecięcymi must have'ami. Po prostu podpytaj, co jest trendy w szkole i to kup, a nie lataj po sklepach jak dureń i wyszukuj rzeczy, których jeszcze inne dzieci nie miały. Ewentualnie sprawdź repertuar kin i program popularnych kanałów telewizyjnych, nie będzie wtopy ani dysonansu u obdarowywanego.
Kiedyś to były kinderbale
Dotychczasowe wnioski nie napawają optymizmem. Kinderbale to swoista celebracja masowych gustów za spore pieniądze. Na tym jednak nie przerywamy marudzenia. Skoro już tak dobrze idzie wylewanie żalu na współczesne dziecięce imprezy, idźmy dalej. Chlipnijmy tylko za swoimi wspomnieniami z dziecięcych domówek. Pamiętam jak rarytasem były tzw. koziołki z parówek u jednej z koleżanek oraz gra w kalambury, flirt, butelkę i inne takie. No, ale wtedy tylko nieliczni mieli telefony stacjonarne. Wtedy się ze sobą bawiło i gadało. Podkreślam - ze sobą. Teraz na domówkach dziecięcych gra się z urządzeniem elektronicznym i to jest hit. A jak matka próbuje zachęcić dziatwę do jakiegoś konkursu, to może narazić siebie i jubilata na tzw. obciach. Nie warto. Obciach, sucks.
Jeśli nie umiesz piec, zamów w cukierni. Szczerze polecam! (fot. Agnieszka Durska) Jeśli nie umiesz piec, zamów w cukierni. Szczerze polecam! (fot. Agnieszka Durska)
Jeśli nie umiesz piec, zamów w cukierni. Szczerze polecam! (fot. Agnieszka Durska)
Po co w takim razie te imprezy dla dzieci?
To druga strona medalu. Jak twoje dziecko bywa, to w końcu też chce zaprosić. Z raz należałoby zrobić w ciągu przedszkolnej lub szkolnej kariery potomstwa. I wtedy dopiero zaczynają się schody. Bo teraz są modne opcje full wypas, z wodzirejem, "outfitami" na zmianę i tematycznie. Oczywiście, możesz ryzykować wpuszczenie tzw. szarańczy do domu. Osobiście radzę wykupić naprawdę dobre OC. Bo po prostu z dziećmi nigdy nic nie wiadomo. Powyżej trójki, to już się ich robi tłum i włączają się instynkty stadne, a nad stadem, które może być rozjuszone, trudno zapanować. Poza tym, żeby było fajnie, to musisz mieć najnowsze konsole do gier, a najlepiej też hełmy VR dla wszystkich uczestników zabawy. A jak nie masz, to może lepiej gdzieś na zewnątrz?
Sale zabaw na dwie godziny plus poczęstunek to średnio 700-800 zł. Podaję ceny warszawskie. Jak masz starszą dziatwę, to sala zabaw już hitem nie jest. Masz do wyboru urodziny w kinie albo np. absolutny przebój, czyli laserowy paintball. Zapłacisz tysiaka z hakiem. Do tego tort i gwarancja, że rodzice odbiorą spocone, ale arcyszczęśliwe dzieci z imprezy - murowana. A jaki szacunek potem dla twojego potomka! Po trzecich czy czwartych urodzinach, dokładnie w tym samym stylu, efekt "pierwszego wrażenia" nieco zgaśnie, a dzieciaki się znudzą. Miej więc na uwadze i to przy planowaniu imprezy. Jak masz dwójkę albo trójkę w różnym wieku, to odłóż na imprezy co najmniej po tysiącu dla każdego dziecka. Nie krzyw się, to dla ich szczęścia i pozycji w grupie.
Urodziny zupełnie inaczej
No dobra, dość tego sarkastycznego naigrywania się z popularnych trendów. Można inaczej. Tylko trzeba pogłówkować oraz wyjść z obowiązującego schematu. I nie bać się ewentualnej krytyki rówieśników oraz krzywych spojrzeń rodziców. Przykłady? Proszę bardzo!
Można zrobić piknik. Jeśli potomstwo urodziło się w porze suchej, to piknik i zabawy na powietrzu dadzą dzieciakom i rodzicom mnóstwo frajdy oraz oderwą je choć na dwie godziny od ekranów. Przyjemne z pożytecznym. Można zrobić kameralne spotkanie, pozabierać telefony i gadżety, a w zamian zmusić je do rozmowy i partii planszówek. Można zestawy modnych klocków, które dziecko otrzyma w prezencie, wysypać dzieciakom, żeby układały dajmy na to na czas. Naprawdę można dużo. I można kupować w prezencie książki, albumy, kolorowanki albo namówić dziecko do zrobienia czegoś własnymi rękami. A jak zjawi się jakiś paskuda, który z tego powodu, że coś nie jest trendy i nie kosztowało majątku, będzie się z twojego dziecka naigrywał, to pokaż mu jęzor.
Urodziny z gotowaniem, dlaczego nie? (fot. Agnieszka Durska)
-
Jak wygląda Beata Kozidrak bez doczepionych włosów i mocnego makijażu? "Piękna"
-
Weź 8 zł i idź do apteki. Skóra będzie jędrna, a zmarszczki wypełnione
-
Dzień dziecka powinien być każdego dnia. Jak okazywać wsparcie dzieciom na co dzień, nie tylko od święta?MATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Ciężarna 28-latka martwa w wannie. Na twarzy miała dziecięcą kołderkę
-
Zapomnij o szortach, teraz nosimy jortsy. Jak wyglądają najmodniejsze spodenki na lato 2023?
- Zachowanie pana młodego tuż po ślubie oburzyło ludzi. "Związek skazany na porażkę"
- Te sandały to kwintesencja stylu i wygody! Lasocki wyprzedaje je w CCC. Podobne w Reserved i Eobuwie
- Można zjeść mięso w piątek po Bożym Ciele? Jestł komunikat
- Do kiedy można siać pietruszkę? Zrób to jak najszybciej
- Nowe świadczenie przewiduje prawie 3500 zł co miesiąc. Kto je otrzyma?