6 typów kierowców, którzy parkują przed szkołą i przedszkolem. Sprawdź, jakim typem jesteś
Wieszczka?
Jeśli zdarzyło ci się rano chwilę postać przed szkołą lub przedszkolem, zapewne zauważyłaś, że rozgrywają się tam cudowne sceny rodzajowe. Mnie osobiście sprowokowały do wysnucia pewnych wniosków i namalowania poniższego obrazu rzeczywistości. Oczywiście z przymrużeniem oka, więc nie bierz do serca za bardzo.
Jakie auta pojawiają się przed szkołą?
Zacznę od tzw. obserwacji ogólnych. Pod państwowym przedszkolem z reguły parkują najnowsze roczniki z segmentu powyżej 50 tys. Spory jest jednak odsetek aut powyżej 100 tys. zł z wyposażeniem luksusowym. Co trzecie, czwarte ma napęd na cztery koła i może jeździć w terenie.
Z drogi śledzie, mamuśka z dziećmi do szkoły jedzie (fot. Pexels.com CC0) Z drogi śledzie, mamuśka z dziećmi do szkoły jedzie (fot. Pexels.com CC0)
Z drogi śledzie, mamuśka z dziećmi do szkoły jedzie (fot. Pexels.com CC0)
Stosunkowo niewiele jest aut o dużym przebiegu, tzw. rodzinnych - co może być pewnym zaskoczeniem, zwłaszcza w tym miejscu. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę kryteria naboru do państwowych przedszkoli w dużych miastach, wszystko stanie się jasne. Wysłużone auta rodzinne parkują po prostu przed prywatnymi przedszkolami.
Podobnie jak przed państwowymi podstawówkami. Tu podział klasowy idzie zupełnie schematycznie i nic nas nie zaskakuje. Dominują samochody tzw. średniego segmentu, coś między 40 a 80 tys. zł. Niezbyt wysłużone, z wyposażeniem standardowym. Odsetek luksusowych stanowczo spada. Drogie terenowe i hatchbacki parkują pod prywatnymi szkołami po prostu. Pod państwowymi pojawiają się też oczywiście auta małe, tzw. miejskie. Częściej jednak takie, które na oko mają powyżej 100 tys. km przebiegu i stanowią modele od dawna nieprodukowane. Małe i drogie w ogóle się pod placówkami nie pojawiają.
Jak wyglądają manewry na parkingach?
Wyróżniłam kilka typów kierowców . Wyobraźmy sobie parking przed państwowym przedszkolem, tuż przed porą śniadaniową:
1. Typ pierwszy siedzi zazwyczaj w terenówce. Określiłabym go roboczo hasłem: "ja tu wjadę, jestem większy i co mi zrobisz" . Jak wiadomo, konstrukcja tych aut zakłada, że kierowca jest umoszczony dość wysoko, co ma mu zapewnić doskonałą widoczność. Niestety wysokie siedzenie uniemożliwia dostrzeżenie tego, co dzieje się tuż przy samym samochodzie. Konstruktorzy zaradzili temu, wyposażając terenówki w system dodatkowych czujników. Kierowca w zasadzie o nic nie musi się martwić. Zapipczy mu. Tylko po co się od rana narażać na stresy? Taki "ja tu wjadę" wjeżdża więc tak, by czujniki mu nie pipczyły. Zajmuje trzy wolne miejsca, staje w poprzek. A ponieważ konstruktorzy nie wpadli na to, by wynaleźć czujnik, który zapipczy, gdy auto przed nim wrzuci kierunkowskaz, to terenowy nie reaguje. "Ja tu wjadę" po prostu wjeżdża. Zresztą od czegoś ma napęd na cztery koła i gdzieś go musi zastosować, niech będzie, że pod przedszkolem. Zdarza się, że "ja tu wjadę" staje kołem na chodniku, bo przecież jest terenowy, więc to żaden problem! Poza tym on musi wypuścić dzieci bezpiecznie, od razu pod samiutkie drzwi placówki.
2. "Dokładny", zwany też poprawiaczem nie zajmuje trzech miejsc, wjeżdża w pojedyncze, ale z zegarmistrzowską wręcz precyzją. Odstęp od linii musi być równy z obu stron. Odstęp od krawężnika, zawsze trzy centymetry. Na raz się nie da, więc wjeżdża na dziesięć, za każdym razem cofa tak, że blokuje jezdnię. Z reguły włącza awaryjne, zapewne, by inni się nie denerwowali i zanadto nie trąbili. Bo naprawdę nie ma o co się pieklić. "Dokładny" musi, taka jego natura. Nawet jak już wjedzie i wysiądzie, to czasem go natchnie, by jednak jeszcze pół centymetra poprawić. Więc wsiada znowu. I znowu. I znowu. Potomstwo zaś stoi na chodniku i patrzy...
No, jeszcze jeden raz, nie jest perfekcyjnie (fot. Pexels.com CC0) No, jeszcze jeden raz, nie jest perfekcyjnie (fot. Pexels.com CC0)
No, jeszcze jeden raz, nie jest perfekcyjnie (fot. Pexels.com CC0)
3. "Troskliwy" - to typ, który drży głównie o lakier. Najczęściej metalic, za dopłatą. Parkuje najchętniej na dużym miejscu, z dala od innych, czyli trzy przecznice dalej, bo po co się pchać pod placówkę, jak tam taki tłum, lepiej przejść kawałek. Jak zaparkuje, to zanim wypuści potomstwo, ogląda. Ogląda każdą plamkę, sprawdza chusteczką, czy schodzi. Obchodzi, stuka w opony, dopiero wtedy bierze dzieciaka i idzie. Jak wraca, to też ogląda, bo być może w czasie jego nieobecności coś niepokojącego pojawiło się na lakierze. Tylko, żeby nie porysować.
4. "Samica ze stadem" - to jest, nie ukrywam, typ najbliższy memu sercu. Zdyszana nieco, z rozwianym włosem, z makijażem tylko na jednym oku wysiada z małego, względnie z rodzinnego auta. Samochód o sporym przebiegu, wyposażenia nie widać, bo zarzucone zabawkami, papierkami i pracami plastycznymi z ostatnich dwóch miesięcy. Samica ze stadem parkuje wprawnie, przepisowo, z migaczami, nie blokuje, nie wjeżdża dziesięć razy. Ona nie ma czasu na takie zabawy, bo na tylnych siedzeniach ma batalion gotowy do akcji. Ona jest jak saper. Musi trafić na raz. Ok, czasem trafia mocno w krawężnik, ale to tylko dlatego, że jej batalion tak drze twarze, że biedna kobieta nie słyszy własnych myśli, a co tu mówić o czujnikach czy o zwykłym chrzęście zderzaka o beton. Zresztą w modelach używanych przez stadne samice z reguły brakuje czujników. Nieważne zresztą, tym zderzakom już nic nie zaszkodzi.
Samica otwiera drzwi i zaczyna wyciągać stado. Stado zaczyna się od dwóch elementów, żeby nie było wątpliwości. Bierze kobieta najpierw starsze, potem młodsze. Zdarzają się stada większe, to wtedy oczywiście kolejne sztuki gramolą się z samochodu. Kobieta następnie szarpie się z drzwiami. Nie jest łatwo, bo często jedno dziecię tarmosi z fotelikiem. Zważ, 12 kilo fotelika plus dajmy na to jakieś 7 kilo dziecka zakład sobie na jedno przedramię, a w drugim ręku dzierży ruchliwe drugie. Pocisz się już na samą myśl, no nie? Nie dziw się, że czasem kobieta ze stadem nieopatrznie zawadzi o lusterko innego typa. Nerwowo wtedy sprawdza, czy nie zostawiła śladów. Jak nie daj Boże typ siedzi w aucie, to od razu na biedną obładowaną samicę leci z pyskiem. A nie powinien! Trochę wyrozumiałości. Nie krzyczeć, tylko drzwi przytrzymać, pomóc lawirować i łapać rozwrzeszczany batalion.
5. "Tajniak" - to typ, który wywołuje wiele kontrowersji. Większość kierowców reaguje na takiego alergicznie, trąbi od razu. I klnie. Ale cóż się dziwić. Tajniak wsiada, uruchamia silnik i zaczyna się czaić. Jak widzi, że wokoło robi się tłoczno, inni zaraz ruszą, to on nagle, znienacka, bez kierunkowskazów też. Podjeżdża też znienacka, jak terenowi. A jak go ktoś złapie i ochrzani, to się wymownie puka w czoło. Ot, lubi wyzwania i życie na krawędzi. Płeć i wiek nie mają znaczenia. To się ma w genach.
6. "Tester zderzaków", zwany też służbowym. Typ szybki, pewny w ruchach, nigdy nie poprawia. Zawsze wali mocno w krawężnik. Manualnie bardzo sprawny, bo prowadzi jedną ręką. Druga zajęta telefonem. To stereotypowe, ale z reguły samochód ma cały w firmowych naklejkach. To człowiek błyskawica, uwija się z odstawianiem potomstwa w kilka sekund. Najczęściej typ ten reprezentują mężczyźni, choć i kobiet nie brakuje. Te dodatkowo podnoszą sobie poprzeczkę obuwiem. Manewry w szpilkach to naprawdę wyzwanie!
Powyższe typy występują też przed podstawówkami. Wprawdzie tam rzadziej parkują, bo potomstwo starsze i wystarczy tylko przycupnąć, wystawić potomstwo z ekwipunkiem, pomachać i tyle. Jednak i tu widać pewne prawidłowości. "Jestem większy" staje z reguły na pasach. Jego potomstwo musi mieć najkrótszą i najlepszą drogę do drzwi placówki. Przecież to zrozumiałe! "Tajniak" nie daje migacza, jak zwykle. "Tester zderzaków" wyrzuca dziecko niemal w locie, względnie na ręcznym wpasowuje się w jedyną dostępną kopertę i tam wypuszcza potomstwo. "Troskliwy" tradycyjnie parkuje trzy przecznice dalej, więc jego dziatwa nadchodzi z daleka. "Dokładny" staje na wolnym miejscu, równo staje, poprawia i dopiero wypuszcza dziecko. "Samica ze stadem" zaś staje tam, gdzie się da, wypuszcza starsze osobniki i jedzie dalej. Nadal nie słyszy własnych myśli, bo obywatel z fotelika jest akurat głodny.
Zdesperowana samica wyrzuca swoje młode (fot. Agnieszka Durska) Zdesperowana samica wyrzuca swoje młode (fot. Agnieszka Durska)
Zdesperowana samica wyrzuca swoje młode wprost na ulicę (fot. Agnieszka Durska)
Rozpoznasz jeszcze jakieś typy?
Jeśli przypadkiem odnalazłaś/odnalazłeś w sobie podobieństwo do któregoś z powyższych typów, to wiedz, że ono jest czysto przypadkowe. A tak poważnie, wszyscy się rano spieszą i o nerwy na parkingach łatwo. Można ich sobie oszczędzić. Uodpornić się nieco, uśmiechać częściej. Policja zaleca też przestrzeganie przepisów. To pomaga.
-
Przyklej folię bąbelkową na okna. Zimą już zawsze będziesz tak robić
-
Miała "przyjaciół" ze sporą ilością gotówki. To byli żonaci mężczyźni, szukający uniesień
-
Poprawia koncentrację, wyobraźnię i... wynagrodzenie. Czytanie (i pisanie) książek może dosłownie odmienić życieMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
50-latko, tych ubrań pozbądź się z szafy. Postarzają i są niemodne. Zobacz stylowe alternatywy
-
Jesienią będziemy je nosić zamiast kurtek. W Sinsay na wyprzedaży za 42,99 zł. Podobne w Renee i C&A
- Nie ma modniejszego swetra na jesień. Model z Lidla jest piękny i kosztuje grosze. Podobne w Orsay i Reserved
- Kosztuje grosze. Wlej do zmywarki. Takiego blasku jeszcze nie widziałaś
- W tej kurtce z Monnari zapomnisz o gorszej pogodzie. Na wyprzedaży -68%. Podobne w Mohito, CA
- Gwiazda "M jak miłość" poszła do "The Voice". Żaden juror się nie odwrócił
- Skórki po cytrusach. Możesz wykorzystać je ponownie