Jak zaszczepić dziecku miłość do książek? Dwadzieścia minut czytania dziennie wystarczy?

Robisz wszystko, żeby wspierać rozwój twojego dziecka, czytasz mu zalecane 20 minut dziennie. A jednak masz wrażenie, że dziecko niespecjalnie słucha. Przeczytaj ten tekst, a dowiesz się, dlaczego tak się dzieje. I co zrobić, by było lepiej.

Biblioteczka niespełna roczniaka (fot. Agata Uhle)

W reklamach akcji czytelniczej dla najmłodszych zawsze pojawiają się trochę starsze dzieci, takie powiedzmy siedmioletnie. Siedzą spokojnie i słuchają. Przeciętny siedmiolatek potrafi w pełni skupić uwagę na około piętnaście minut. Ale percepcja maluchów, którym także zaleca się czytanie przez 20 minut codziennie jest niewystarczająca, żeby wytrzymać w skupieniu. To jak to jest z tym czytaniem dziecku i słuchaniem? Kiedy zacząć i jak to zrobić?

Biblioteczka czterolatka (jednak diametralnie różna) (fot. Agata Uhle)Biblioteczka czterolatka (jednak diametralnie różna) (fot. Agata Uhle) Biblioteczka czterolatka (jednak diametralnie różna) (fot. Agata Uhle) Biblioteczka czterolatka (jednak diametralnie różna) (fot. Agata Uhle)

Zacznij od razu, ale dobierz książki do możliwości dziecka, a nie z sugerowanej kategorii wiekowej. Lista czytelnicza polecana w akcji "Cała Polska czyta dzieciom" szczególnie dla tych najmłodszych jest bardzo ogólna. Pierwszy przedział wiekowy "Złotej listy" to 0-4 lata. W ciągu czterech pierwszych lat życia możliwość koncentracji dziecka zmienia się diametralnie! Niektórzy zaczynają czytać baśnie już brzuchowi. Myślę, że brzuchowi można czytać cokolwiek. Później jednak warto zastanowić się nad doborem lektury.

Małe kroki

Pierwszy rok w życiu dziecka - rok w którym mózg rozwija się najszybciej, uczy się w najszybszym tempie i chłonie wszystko, co widzi i słyszy. Dziecko ma pamięć fotograficzną, na zapamiętanie jednej strony potrzebuje sekundy, a nawet mniej. Wtedy, zamiast pokazywać mu szczegóły i czytać wiele zdań, raczej przekartkuj album ze zdjęciami, pokaż książeczkę z jednym wyrazem na stronie , bo przeczytanie nawet jednego zdania może okazać się trudne i zniecierpliwi dziecko.

10 sekund dziennie, codziennie (literatura?) (fot. Agata Uhle)10 sekund dziennie, codziennie (literatura?) (fot. Agata Uhle) 10 sekund dziennie, codziennie (literatura?) (fot. Agata Uhle) 10 sekund dziennie, codziennie (literatura?) (fot. Agata Uhle)

Spokojnie, to niedługo minie. Skup się w tym czasie na nieograniczaniu ruchów dziecka. Niech pełza, raczkuje i się turla. W ten sposób naprawdę przygotujesz je do tego, żeby już za rok chciało i umiało słuchać, gdy czytasz. A jeżeli bardzo chcesz, żeby twoje dziecko słyszało piękny literacki język, po prostu takiego używaj na co dzień. Mów do dziecka pełnymi zdaniami, bez zdrobnień, seplenienia i udziwniania - to tak, jakbyś czytał literaturę. Jeżeli jesteś małomówny, możesz włączać dziecku słuchowiska słowno-muzyczne (polecam serdecznie Bajki-Grajki ), słuchać radia i czytać na głos, gdy ono się bawi. Ale nie oczekuj, że ono usiądzie i będzie słuchać. Nie przejmuj się, ono wszystko słyszy i sobie zapamiętuje.

Jak przebrniesz przez książeczki z jednym wyrazem na stronie, a dziecko z chęcią będzie samo je przeglądało, to właśnie ten moment, kiedy wprowadzasz książki z jednym zdaniem na stronie . Normalnie luksus czytelniczy! I tutaj już możesz znaleźć klasyków polskiej literatury dziecięcej - od Brzechwy i Tuwima , po wspaniałą współczesną autorkę Małgorzatę Strzałkowską , której wierszyki są nie tylko zabawne, ale też często ułożone tak, aby wspomagać rozwój mowy. Wybieraj książeczki jednowierszowe, a nie antologie. "Murzynka Bambo" lub "Na straganie" przeczytacie w całości za jednym posiedzeniem i z aktywnym zainteresowaniem dziecka, pod warunkiem że wydanie ma sporo ilustracji i jedno zdanie na stronie.

Niby to samo, a jednak wydanie jest ważne (fot. Agata Uhle)Niby to samo, a jednak wydanie jest ważne (fot. Agata Uhle) Niby to samo, a jednak wydanie jest ważne (fot. Agata Uhle) Niby to samo, a jednak wydanie jest ważne (fot. Agata Uhle)

Na tym etapie pomocne są też książeczki - piosenki. To na przykład "Stary niedźwiedź mocno śpi" wydany jw formie tekturowej książeczka. Nie czytaj, śpiewaj dziecku, a na pewno ściągniesz jego uwagę. Na tym etapie dzieci uwielbiają także książeczki zawierające wiele wyrazów dźwiękonaśladowczych. Polecam serię "Babo chce" , "Binta tańczy" i "Lalo gra na bębnie" . Maluchy to uwielbiają!

Jak dziecko będzie miało półtora roku-dwa lata, to z zaciekawieniem wysłucha książeczek z kilkoma zdaniami na stronie. Oczywiście potrzebne też będą ilustracje. Cała "Kaczka dziwaczka" na jednej stronie wciąż może być dla dziecka nudna! Poza tym teraz dziecko ma czas radości z tego, że umie sprawnie chodzić. I to jest dla niego priorytetem, w ten sposób zapewnia swojemu mózgowi konieczny do rozwoju ruch. I ruch - już do końca życia - będzie pierwszą i ważniejszą potrzebą niż słuchanie i czytanie. Dlatego po pierwsze zanim nasunie ci się myśl, że dziecko nie lubi słuchać jak czytasz albo, że jest niegrzeczne, zastanów się, czy tego dnia miało dostarczoną odpowiednią ilość ruchu . I to konkretnego ruchu. (Plac zabaw z karuzelą, huśtawką, drabinkami i innymi sprzętami dostarczy wszystkich potrzebnych wrażeń). Jeżeli nie, to zapamiętaj (bez względu na wiek dziecka): najpierw co najmniej godzina ruchu dziennie, codziennie! Potem dwadzieścia minut czytania. Inaczej może cię spotkać okoliczność podskakiwania na kanapie, odwracania wzroku i czegoś, co powszechnie rozumiemy jako "niesłuchanie". To nie wola dziecka, a jego mózg będzie poszukiwać ruchu, którego naprawdę mu potrzeba! To nie jest ADHD ani inna dysfunkcja. Do innych ważnych potrzeb, które mogą powodować brak koncentracji dziecka podczas czytania, należy odpowiednia długość snu - w zależności od wieku i ilości ruchu, jest ona zmienna.

Własna biblioteczka

Porządna biblioteczka i księgozbiór podręczny to też bardzo ważna sprawa w budowaniu sympatii dziecka do czytania. Mówiąc "księgozbiór podręczny" mam na myśli te książki, do których dziecko ma dostęp cały czas - także w swobodnej zabawie. Najlepiej umieścić je na najniższej półce lub na ziemi. Warto, by był to zbiór zmienny, bo to będzie dla dziecka ciekawe (zabieraj jedne książeczki na górę, kładź inne) i trwały (polecam wydania tekturowe) - dzięki temu dziecko będzie traktować czytanie jak kolejną zabawę. A to już połowa sukcesu. Bardziej wartościowe książki i te delikatniejsze połóż wyżej i pokazuj tylko przez chwilę. To naprawdę zaciekawi dziecko! Bo zakazany owoc smakuje najlepiej.

Etap drugi, czytelniczy szał, są równoważniki zdań! (fot. Agata Uhle)Etap drugi, czytelniczy szał, są równoważniki zdań! (fot. Agata Uhle) Etap drugi, czytelniczy szał, są równoważniki zdań! (fot. Agata Uhle) Etap drugi, czytelniczy szał, są równoważniki zdań! (fot. Agata Uhle)

Niektóre książki z powodzeniem będziesz czytać z dzieckiem w ciągu dnia. Wśród nich będą książki obrazkowe , książki popularno-naukowe i książki z energiczną akcją, podskokami, wyrazami dźwiękonaśladowczymi. Już Starożytni Grecy wiedzieli, że zapamiętywanie i przyswajanie wiedzy najlepiej odbywa się w ruchu. Stąd chodzone gimnazjony, spacery filozoficzne i inne ćwiczenia, które praktykowali. Zaufajmy im. Jeżeli widzisz, że twoje dziecko się wierci, skacze po kanapie, na jednej nodze, albo właśnie stoi na głowie, to nie zakładaj, że nie słucha. Ono słucha, i to jak. Prawdopodobnie zapamiętuje o wiele więcej, niż gdyby siedziało jak trusia i z maślanymi oczami wsłuchiwało się całym sobą. Być może zada ci w międzyczasie jakieś sto pytań - nie zbywaj, odpowiedz i czytaj dalej. Jeżeli chcesz nauczyć małe dziecko wierszyka na pamięć, zrób to podczas huśtania lub podskoków. Trzy razy szybciej.

Na wieczór zostaw coś spokojniejszego i bardziej monotonnego. Być może macie inne doświadczenia, ale z moich wynika, że czytanie przed snem sprawdza się dopiero około drugiego-trzeciego roku życia. Wcześniej o wiele lepiej działa stare dobre opowiadanie bajek przy zgaszonym świetle. Oczywiście można posiłkować się kanonem literatury dziecięcej albo wymyślać własne historie. W moim odczuciu są one tak samo wartościowe, jak czytanie na głos i dają dokładnie ten sam efekt.

Rozkochaj dziecko w książkach!

Książki to nie tylko literatura. Pokaż dziecku, że można w nich sprawdzić odpowiedź na jego nurtujące pytania. Zaglądajcie razem do encyklopedii, poradników i książek objaśniających świat. Chodźcie do biblioteki, gdzie i ty, i dziecko wybieracie książki dla siebie. Daj dziecku możliwość wyboru tego, co chce, choćby był to ciężkostrawny gniot. Odwiedzajcie księgarnie, mów, że marzysz o przeczytaniu jakiejś książki, czytaj swoje kryminałki i Derridę (to już lekki masochizm), gdy dziecko się bawi. Dawaj książki w prezencie - i dziecku, i innym ludziom. Rozmawiaj o książkach w domu. W ten sposób zwrócisz uwagę, że to coś wyjątkowego, wspaniałego i codziennego zarazem.

Jeżeli wypróbowałeś wszystkie te metody i nadal wydaje ci się, że dziecko słucha nie tak jak należy, to możesz spróbować zachęcić je książką o ulubionym bohaterze z kreskówki (jeśli ogląda, choć polecam wprowadzenie książek przed telewizją) lub wykorzystać okres sensytywny na coś. Odłóż do lamusa wiedzę o tym strasznym gender, na ideologie i różnorodność przyjdzie czas, jak uporasz się z prawdziwą zachętą do czytania. Czytaj dziewczynce o księżniczkach, a chłopcu o samochodach. U nas byli to strażacy i wszystko, co kojarzyło się z ogniem, ratowaniem i strażą pożarną. Wtedy nawet przydługie dla dwulatka "Jak Wojtek został strażakiem" nie okazywało się nudne. Inne, krótsze i moim zdaniem ciekawiej wydane wierszyki były nieakceptowane. W pewnym momencie zauważysz, że twoje dziecko ma ulubione książki. Cieszysz się i czytasz te, które lubi. Ale dostajesz gęsiej skórki już na samo brzmienie tytułu, dręczy cię wymiot okładkowy. Ale cóż, siedemnasty raz tego wieczoru czytasz o autku Mariana. Jeśli nie chcesz czytać po raz osiemnasty, to zaproponuj coś innego, pewno się nie uda. Schowaj wieczorem książkę. Może jutro polubi inną? A jeśli nie, to nie przejmuj się. To też minie. I to dość szybko. Do dziś wykorzystuję ten sposób, żeby nie czytać po raz sto dwudziesty piąty o Albercie Albertsonie, choć darzę go wielką sympatią. I jeżeli jest okres "jestem ninja", to czytamy baśnie japońskie, książki o Japonii, przeglądamy te o sztuce japońskiej i atlas z japońskimi wyspami - okazuje się, że można w ten sposób skupić uwagę czterolatka na znacznie, znacznie dłużej niż dwadzieścia minut.

Jeżeli trzy-czterolatek, któremu czytasz z zachowaniem zasady codziennego ruchu, wciąż zachowuje się twoim zdaniem wyjątkowo nieodpowiednio podczas wspólnego czytania, idź do psychologa dziecięcego, choćby tego przedszkolnego. Prawdopodobnie cię uspokoi, może potrzebna będzie interwencja specjalisty od integracji sensorycznej albo dalsza diagnostyka. Dzieci w wieku przedszkolnym zazwyczaj bardzo lubią słuchać czytanych krótkich opowieści, a ich wyjątkowa (i dodajmy notoryczna) niechęć jest sygnałem, że może się coś dziać.

Dzieci szkolne mogą poczuć się chwilowo zniechęcone przez kanon lektur szkolnych. Mądrzy nauczyciele do nudnych lektur dobierają ciekawe pozycje uzupełniające. Ale jeżeli widzisz, że coś staje dziecku ością w gardle, spróbuj poczytać tę lekturę i zobacz, czy rzeczywiście nie jest bardzo przestarzała albo nudna. Nie znam chłopca, który fascynowałby się "Anią z Zielonego Wzgórza" (czy to wciąż jest w kanonie lektur?). Jeżeli nauczyciel nie zaproponował niczego ciekawego oprócz nuuuuudy, ty zaproponuj.

Codzienne wspólne głośne czytanie ma wiele zalet. To poczucie bliskości z rodzicem, wzbogacanie zasobu słów, wspaniała wyobraźnia, rozwijanie pamięci słuchowej, a także - jak mówią organizatorzy akcji "Cała Polska czyta dzieciom" - większe prawdopodobieństwo, że dziecko w przyszłości będzie chętnie sięgać po książki. Bo największego wpływu na to, czy dzieci chętnie czytają, wcale nie wywierają szkoła ani lektury. To też nie fakt, że czytamy im na głos każdego dnia. Najważniejsze jest nastawienie rodziców do książek, czytanie w obecności dzieci, zwracanie uwagi na wartość literatury i ogólnie pojęta kultura czytelnicza w domu. Czasem może mieć wpływ grupa rówieśnicza - ale umówmy się - żeby trafić na klasę, gdzie większość dzieci czyta książki z wypiekami na twarzy, to trochę jak wygrać w totolotka. Więc czytajmy przy dzieciach i dzieciom od najmłodszych lat. Nie zrażajcie się nawet wtedy, kiedy wydaje się wam, że dziecko wcale nie słucha i w ogóle tego nie lubi.

Nie chcę obalić teorii o czytaniu dwadzieścia minut dziennie, codziennie. Czytajcie i dwieście minut ! Tylko pamiętajcie, że samo dwadzieścia minut czytania nie spowoduje, że dziecko pokocha książki. Czytajcie sami i czytajcie razem dużo, równie dużo wtedy, kiedy dziecko zacznie sprawnie samo czytać książki. To zbliża i daje wam wspólny, fantastyczny świat! I oby tak zostało na zawsze.

Więcej o: