Czy jesteś dobra w łóżku? A niby skąd masz to wiedzieć?
Alkowa to nie miejsce, w którym wraz z kochankami powinien urzędować Pan Stres, a on niewątpliwie wkracza do akcji, gdy zaczynasz gorączkowo myśleć: "czy robię TO dobrze?" . Nawet jeśli lubicie trójkąciki, zdecydowanie ten wielkooki stwór powinien pozostać za drzwiami sypialni. Nie zmienia to faktu, że seks bywa stresujący, a kochankowie - zupełnie niezależnie od siebie i rzeczywistości - boją się różnych rzeczy. I nie mam tu na myśli strachu przed niechcianą ciążą czy chorobami przenoszonymi drogą płciową. Chodzi mi o takie ludzkie "czy dałem/dałam radę". Bo przecież wcale nie jest to takie oczywiste.
Zawsze może być gorzej... Zawsze może być gorzej...
Zawsze może być gorzej...
Pytania "czy byłam wystarczająco dobra?", "czy ona nie pomyślała, że jestem kiepski?" powracają, choć zapewne ich największe natężenie przypada na pierwsze kontakty fizyczne.
To dziedzina, w której ciężko o wymierne i jasne kryteria. Dlatego niestety (albo właśnie "stety") nie da się tego zmierzyć (choć niektórzy panowie w tym jak najbardziej mierzalnym aspekcie seksu upatrują swojego sukcesu). Rozmiar penisa czy piersi, wygląd narządów - to potrafi doprowadzić do frustracji młode pokolenie, które wiedzę na temat świata w jego erotycznej odsłonie czerpie ze stron dla świntuszków. Z wiekiem te zmartwienia odchodzą w niepamięć, ale pytanie, czy aby na pewno się sprawdzam w sypialni (a może powinnam się częściej i aktywniej sprawdzać poza nią?!) pozostaje.
Kłopot w tym, że często nie bardzo mamy jak się tego dowiedzieć. Bo jeśli spytamy obecnego partnera "Misiu, czy jestem dobra w łóżku?" , to jeśli jest choć trochę myślący (a śmiem twierdzić, że ci mniej myślący tym bardziej nie będą ryzykować utraty kochanki i przy okazji zębów), to raczej nie wypali "jesteś fatalna", nawet, jeśli byłaby to bolesna prawda. Jeśli jest myślący mądrze, a ty jesteś naprawdę fatalna, to poprowadzi cię w tym tańcu splecionych ciał (chlip!) za rękę i nauczy, ile wlezie (i wylezie).
Gdyby zaś komuś przyszło do głowy pytać byłą czy byłego o to samo - to w przypadku odpowiedzi druzgocącej ("Tak, to był najgorszy seks mojego życia") nasz sprytnie działający mózg podsunie natychmiast bardzo proste rozwiązanie tego problemu. "Przecież wiadomo, że eks nie powie o mnie nic dobrego. Bo chce mi dopiec. Bo boi się, że może pomyśli, że coś jeszcze miałoby być grane". Czyli wracamy do punktu wyjścia. I nie, nie jest to punkt, którego stymulacja może doprowadzić do rozkoszy.
Akrobatka w łóżku - dobrze, czy źle? / fot. pexels.com CC0 Akrobatka w łóżku - dobrze, czy źle? / fot. pexels.com CC0
Akrobatka w łóżku - dobrze, czy źle? / fot. pexels.com CC0
Możemy oczywiście pogadać z przyjaciółkami i metodą porównywania się wyciągnąć wnioski. Ale to nie jest dobry pomysł, bo - po pierwsze - nie mamy pojęcia, czy to, co ktoś nam opowiada jest prawdą, a do sypialni z wizją lokalną nie wkroczymy. A po drugie - fakt, że ktoś uważa się za świetnego w seksie, wcale nie znaczy, że naprawdę tak jest. (Kto nie spotkał na swej drodze osoby przekonanej o swojej zajebistości, podczas gdy rzeczywistość była smutna? - ręka do góry).
Proponuję zatem zastosować jedno proste kryterium: jesteś dobra w łóżku, jeśli tobie jest dobrze . I nie, nie jest to dyskryminacja mężczyzn. Nie od dziś wiadomo, że u mężczyzny łatwo stwierdzić, czy stosunek był udany czy nie. Pojawiają się ślady namacalne i wypływające. (Tak, wiem - by do tego DOJŚĆ, można iść na skróty lub przez malownicze ścieżki, ale koniec końców - satysfakcja jest) Nawet jeśli więc seks z tobą nie był osiągnięciem jego marzeń w akrobatyce i ssaniu, to prawdopodobnie i tak dotarł do magicznego punktu ejakulacji i przez te parę chwil było mu całkiem przyjemnie. Jeśli jednak ty miałaś z tego niewiele - możesz mieć pretensje do niego, bo jest kiepskim kochankiem, lub do siebie - bo kiepska jesteś ty. I wiecie co? Proponuję tę drugą drogę, choć i ileż łatwiej byłoby uznać "co za fajtłapa z niego" i wyruszyć na poszukiwanie następnego. Co jednak, jeśli i następy (a za nim cały pułk) także okażą się fatalni? Czy wtedy już będziesz skłonna pomyśleć, że problem jest w tobie, czy wciąż będziesz obwiniać mniej czy bardziej finezyjnych kochanków?
Ręce, które grzeszą / fot. pexels.com CC0 Ręce, które grzeszą / fot. pexels.com CC0
Ręce, które grzeszą / fot. pexels.com CC0
O ileż łatwiej uznać, że nawalam ja, kobieta. I znaleźć sposób, by było mi dobrze. Poszukiwania warto przeprowadzić na własną - nomen omen - rękę . Po osiągnięciu licznych sukcesów, rękę należy zamienić na kochanka. Dobrego, wiadomo.
-
Najgorsza w numerologii. Przynosi liczne rozczarowania
-
Gwiazda "M jak miłość" poszła do "The Voice". Żaden juror się nie odwrócił
-
Tam, gdzie muzyka łączy się z wolnością. Idą za głosem serca i talentuMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Wychodzą z lasu, podchodzą do pierwszej chałupy, prosząc o wodę. Od razu widzą, czy uciekać, czy zostać
-
Jak zaoszczędzić na ogrzewaniu? Sięgnij po folię bąbelkową
- Kosztuje grosze, a ma najmodniejszy wzór sezonu! Bluzka z Mohito idealna na jesień. Podobne w Renee i C&A
- Loki jak marzenie w kilka minut. Dzięki temu w kilka minut uzyskasz efekt burzy lśniących włosów
- Kobiety przyjeżdżają do tej wioski, by zajść w ciążę. W jaki sposób?
- Idealny, klasyczny trencz na wyprzedaży w Wólczance. HOT fason 150 zł taniej! Podobne w Sinsay i Mango
- W tej kamizelce z HM na pewno nie zmarzniesz jesienią. Jest ciepła i miła w dotyku. Podobne w House i CA