- Cześć mamo, macie jakieś plany na lato?
- Przecież jest dopiero jesień...
- Super, to w czerwcu zostawimy wam psa, bo wyjeżdżamy na wakacje...
Niby taki żarcik, taka ironia, może sarkazm nawet, ale... No właśnie. W tej reklamie czai się całe polskie zło związane z wychowaniem dzieci. Cała ta straszna roszczeniowość polskich dzieci wobec rodziców. To domaganie się, to żądanie, te wymagania. Bez względu na to, czy dziecko ma 10, 20, 30, a może nawet 40 i 50 lat.
Bo rodzice zawsze mają się kim i czym zająć. Jak już skończą zajmować się nami (uffff, myśleli, że sobie odetchną, a tu taka niespodzianka), to potem my mamy jakieś dzieci, którymi można się zająć, albo jakieś psy, albo koty, albo papużki, albo chociaż chomika. I tym całym dobrem trzeba się przecież zaopiekować, kiedy nam się chce "skoczyć gdzieś na weekend" czy pojechać gdzieś na wakacje czy ferie. Ok, to zrozumiałe, że rodzice są pierwszym wyborem i większość chętnie pomoże nam w takich czy innych życiowych kłopotach i niewygodach. Ale czy pytanie nie powinno brzmieć: "Cześć mamo, jak się masz? Co u ciebie słychać? Wiesz co, jest taka sprawa Czy mogłabyś ewentualnie? Czy to nie byłby kłopot? Bo jeśli jest, to spróbujemy sobie to jakoś inaczej zorganizować". Jakieś minimum manier, do cholery!
Lansowany przez reklamę biura podróży sposób traktowania ludzi wydaje nam się dość ohydny. To cwaniactwo, zadowolenie z siebie, że się własną matkę zrobiło w bambuko (jak sprytnie, z jakąż klasą!) budzi szczere obrzydzenie. Mamy teraz taką samą minę jak ta pani, a rozwalonemu na kanapie bucowi życzymy żeby przynajmniej pogoda nie dopisała.
Kadr z filmu "Zaplanuj wakacje zanim mama to zrobi" (youtube.com/mediarainbowtours) Kadr z filmu "Zaplanuj wakacje zanim mama to zrobi" (youtube.com/mediarainbowtours)
Kadr z filmu "Zaplanuj wakacje zanim mama to zrobi" (youtube.com/mediarainbowtours)
