Ludzie nie powinni tyle żyć (fot. Pexels.com CC0) Ludzie nie powinni tyle żyć (fot. Pexels.com CC0)
Ludzie nie powinni tyle żyć (fot. Pexels.com CC0)
Świadomość, że mam 40 lat nie robi na mnie przesadnego wrażenia. Czy dziesięć lat temu byłam inna? Po przeczytaniu tekstu "Jak wygląda świat po trzydziestce" doszłam do wniosku, że tak, ale nie diametralnie. Co się zmieniło przez tę dekadę?
Facebook nie jest już tematem rozmyślań. Fejs jest miejscem, w którym pracujesz, ustalasz, wymieniasz się informacjami, przekazujesz kontakty. Nie zastanawiasz się, czy to właściwe, czy nie, że ktoś tam masturbuje się publicznie szczęściem lub nieszczęściem. Wcześniej, owszem, zdarzało się. Ale na Boga, po tylu latach przestajesz się ekscytować uprawianiem pseudoanalizy psychologicznej w celu ocenienia innych ludzi.
Coraz rzadziej z kimkolwiek walczysz. Każda wojna to niepotrzebne koszty, a i kopać się z koniem nie ma sensu. Jeśli już musisz walczyć, to raczej o coś. O równe prawa w życiu albo w pracy. Jeśli nie wygrywasz i nie jesteś w stanie się dostosować, myślisz o zmianach i przygotowujesz plan B. Zmianę zresztą coraz częściej traktujesz jako jedyną pewną rzecz w życiu.
Zazwyczaj osiągasz spokój. Znacznie bardziej niż wcześniej doceniasz skromność i pokorę. Wiesz już, że gwarantują jakość, bo często towarzyszą wrażliwości i mądrości. Szukasz takich ludzi i starasz się od nich uczyć. Nauka nieustannie jest zresztą ważna, bo - patrz punkt wyżej - warto być przygotowanym na zmiany. Inspiracja to kolejne słowo klucz. Inspirujący ludzie to skarb. Potwierdzam, że może to prowadzić do sukcesywnego zmniejszania liczby znajomych. Cenisz tych, dzięki którym twoje życie lub ty sama możesz być lepsza.
Mężczyźni? Wcale z życia nie znikają. Przezroczysta dla nich oczywiście bywasz, ale tak działo się też i wcześniej. Zmieniło się raczej to, że coraz rzadziej (wydaje mi się, że wcale), uzależniasz samoocenę od spojrzeń mężczyzn. Nie, wcale nie tracisz apetytu na seks. Ach, co z pochwą? Spokojnie, nie trzeba plwać do środka.
Zdrowie zaczyna stawać się coraz częstszym tematem prowadzonych przez ciebie rozmów. Nie tylko dlatego, że "biorą już z twojej półki", ale dlatego, że rodzice nie młodnieją. A że sama coraz wolniej się regenerujesz, rozumiesz ich dolegliwości. Zwyczajnie też ich kochasz. Uczysz się też godzić z ich odejściem.
Czas staje się jeszcze cenniejszy. Między innymi dlatego coraz mniej rzeczy odkładasz na później. To mityczne później jest właśnie teraz. Już nie czekasz, tylko działasz.
Mniej martwi cię twój wygląd. Mniej martwi cię to, co myślą o tobie inni. Wiesz już, że myślą o tobie tak, jak ty o nich. Wcale. Zazwyczaj jest ci dobrze ze sobą.
Na więcej cię stać. I nie dotyczy to sytuacji stricte materialnej. Już wiesz, że nie wszystko musisz, za to coraz więcej możesz. To najlepszy wentyl bezpieczeństwa.
Czterdziestka jest przez niektórych uznawana za stan przedśmiertny, smuga cienia, powolne odliczanie do menopauzy i prześwitów na czubku głowy. Mam koleżanki młodsze od siebie, które mówią, że są stare. Myślę, że mają w stu procentach rację. Mnie tymczasem jest dobrze. Nie czuję się staro. Rozsmakowałam się w życiu i polecam. Czekam na rozwój wydarzeń, niektóre prowokując. Wiem, że jeszcze bardzo wiele się wydarzy - tak, dążę do tego. Jestem podekscytowana. Czterdziestoletnia i podekscytowana - brzmi nieźle.