Nie rycz mała, nie rycz. Przecież w pracy płakać nie wypada

Fajnie byłoby odnosić w pracy same sukcesy. Ale to nierealne. Każdy miewa gorsze dni. Czasem jednak w pracy jest tak ciężko, że ludzie nie wytrzymują i płaczą. Na szczęście to nie koniec świata ani kariery.

Czasem trzeba... (fot. Magda Acer, kolaż foch.pl)Czasem trzeba... (fot. Magda Acer, kolaż foch.pl) Czasem trzeba... (fot. Magda Acer, kolaż foch.pl) Czasem trzeba... (fot. Magda Acer, kolaż foch.pl)

Czy płakałam w pracy? Oczywiście. Ryczałam w łazience, gdy nie wytrzymywałam presji i mobbingu ze strony przełożonej. Płakałam gdy zwolniono z pracy świetną i mądrą osobę i kiedy dowiedziałam się o wypadku kolegów z zaprzyjaźnionego departamentu. Poryczałam się kiedyś z bezsilności, gdy okazało się, że koleżanka przez miesiąc sprzedawała dyrekcji moje pomysły jako swoje i przy okazji rozpowiadała na mój temat brzydkie plotki. Jestem człowiekiem, nie robotem. Mam emocje i choć generalnie staram się trzymać nerwy na wodzy, to czasem po prostu się nie da. Prawie zawsze płakałam w łazience. Lustro było moim konfesjonałem i cichym świadkiem kryzysu. Nawiasem mówiąc, to ciekawe ile takich scen widziało?

Płacz jest emocjonalną reakcją na smutek, ból, żal lub złość. Ale nie tylko. Łzy płyną nam z oczu również w wyniku pozytywnych doświadczeń. Wywołać je może wzruszenie, szczęście oraz orgazm. I choć ma działanie oczyszczające, to płacz często wiązany jest z brakiem stabilizacji emocjonalnej. Jest taktowany jako oznaka słabości. Mówi się, że dorosłym nie przystoi, że to dziecinne i niedojrzałe. Cóż, osoby mające potomstwo, wiedzą, że dzieci stosują łzy jako mniej lub bardziej skuteczny środek szantażu. Nie kupisz mi loda w styczniu, gdy na dworze trzaska przejmujący mróz, błąd mamo, twój wielki błąd. I teatralne łzy jak grochy płyną żwawo po policzkach. Za każdym razem jestem pod wielkim wrażeniem jak błyskawicznie dziecko potrafi doprowadzić się do płaczu. Takiego autentycznego z łzami i konkretnym szlochem. Mimo to dzieci nie mają monopolu na płacz. Dorośli też to robią i całkiem zgrabnie im to wychodzi.

Co wolisz, zderzenie ze ścianą czy z emocjami?Co wolisz, zderzenie ze ścianą czy z emocjami? Co wolisz, zderzenie ze ścianą czy z emocjami? /fot. galaxies and hurricanes Flickr CCo Co wolisz, zderzenie ze ścianą czy z emocjami? /fot. galaxies and hurricanes Flickr CCo

Płacz w pracy może być potraktowany jako oznaka bezsilności i brak profesjonalizmu. Przecież nie wypada rozryczeć się przy kliencie. Bo co sobie pomyśli. Albo gdy szef nas zbeszta publicznie i zrówna z ziemią, wówczas również lepiej wziąć się w garść i być dzielnym. Niekoniecznie i nie zawsze. Otóż, publiczne okazywanie uczuć może ocieplić wizerunek. Taka pokazowa łza może sprawić, że poważny pan w garniturze stanie się bardziej ludzki. Taki na przykład polityk. Kilka łez otartych niby ukradkiem i ludzie pomyślą, że jest człowiekiem empatycznym i z gruntu życzliwym. Przyznam, że nie wierzę w szczere łzy u polityków, ale u normalnych ludzi już tak.

Być może to, co napiszę sprawi, że niektóre feministki obrażą się na mnie śmiertelnie. Trudno, przeżyję, ale wierzę w biologię i nic na to nie poradzę. Otóż kobiety są bardziej skłonne do płaczu. Czyja to zasługa? Drogie panie, możemy podziękować prolaktynie. Równouprawnienie, równouprawnieniem, ale z hormonami jeszcze nikt nie wygrał, a tak się składa, że przedstawicielki płci pięknej mają sześciokrotnie wyższy poziom prolaktyny od mężczyzn. To nie oznacza, że mężczyźni nie płaczą. Zdarza się to ludziom bez względu na płeć. Anne Kreamer, na potrzeby publikacji książki "It's Always Personal: Emotion in the New Workplace" , przeprowadziła badania, w których 41% kobiet i 9% mężczyzn przyznało się do płaczu w miejscu pracy. Jednocześnie badane osoby wyznały, że nie miało to żadnego wpływu na ich karierę .

A jeśli mówimy o karierze, to do płaczu w pracy przyznaje się bez skrępowania Sheryl Sandberg . Może w pierwszej chwili trudno w to uwierzyć, że była szefowa Departamentu Skarbu Stanów Zjednoczonych, a obecnie szefowa operacyjna Facebooka, jedna z najbardziej wpływowych kobiet świata pozwala sobie na okazywanie emocji w pracy. A jednak. Sandberg uważa, że emocje są naszym mechanizmem obronnym . Zamiast tracić czas na walkę z własną naturą, powinniśmy zaakceptować to, że jesteśmy ludźmi wraz z całym emocjonalnym bagażem. "Ludzie uważają, że życie w pracy różni się od prawdziwego życia, podczas gdy, życie to życie".

Czy tego chcemy, czy nie emocje są nieodłączną częścią architektury człowieka. Można je tłumić. Dobrze jest umieć nad nimi panować, ale nie da się ich wyeliminować. Zdecydowanie wolę pracować z osobami, które są szczere i nie kryją się z tym, co myślą. Nie uśmiechają się milutko podczas rozmowy przy automacie do kawy i jednocześnie podkładają mi jakaś świnię u przełożonych. I takich współpracowników Wam życzę, drodzy Czytelnicy.

Magda Acer

Zobacz wideo
Więcej o: