Hildegard von Bingen, W. Marshall.(Wikimedia Commons CC BY 4.0) Hildegard von Bingen, W. Marshall.(Wikimedia Commons CC BY 4.0)
Hildegard von Bingen, W. Marshall.(Wikimedia Commons CC BY 4.0)
Święta Hildegarda z Bingen - największy talent Średniowiecza
Była pierwszą kompozytorką znaną z imienia i nazwiska. Oczywiście jesteśmy w średniowieczu (żyła w latach 1098 - 1179), więc nastawcie się na chorał gregoriański, w kobiecym wydaniu. Jeśli jednak anioły śpiewają, to właśnie na melodie Hildegardy. Poza tym wiedziona jakąś niebywałą intuicją (a także znając osiągnięcia ówczesnej nauki, była bowiem osobą bardzo wykształconą) stworzyła spójny system dietetyczny oparty na orkiszu, stosowany do dziś. No i mało kto wie, iż ta święta ogłoszona Doktorem Kościoła, która swoim mniszkom pozwalała tańczyć na chwałę Pana, a także nosić zielone suknie i perły, pozostawiła nam pierwszy opis kobiecego orgazmu. Czy nasza Linda słyszała?
Ann Bonny i Mary Read, Benjamin Cole (Wikimedia Commons CC BY 4.0) Ann Bonny i Mary Read, Benjamin Cole (Wikimedia Commons CC BY 4.0)
Ann Bonny i Mary Read, Benjamin Cole
Anne Bonney i Mary Read - lepsze od Jacka Sparrowa!
Kiedy byłam dzieckiem i dorośli pytali mnie, kim chcę być odpowiadałam: zbójniczką. Inspirował mnie Janosik-Perepeczko, nie wiedziałam jednak wtedy o istnieniu dwóch szalonych piratek. Mówię o Anne Bonney i Mary Read, kobietach, przy których Thelma i Louise po prostu nie dają rady. Anne była dziewczyną z dobrego domu, córką prawnika, która swoją karierę piracką rozpoczęła od tego, że uciekła na wyspy Bahama z pewnym awanturnikiem o nazwisku Bonney i potajemnie wzięła z nim ślub. Facet miał wielu znajomych w środowisku pirackim i, niestety, zaczął na nich donosić gubernatorowi wysp. Bardzo się to jego honorowej żonie nie podobało, rzuciła więc pana Bonney na rzecz pirata Jacka Rackahama. Uciekła na jego statek Vanity i razem popłynęli ku Kubie i Hispanioli, aby łupić kursujące tamtędy hiszpańskie okręty. Podczas jednej z takich potyczek, na okręt Rackhama trafił pirat o delikatnej urodzie. Od razu wpadł on w oko Annie, która postanowiła wspaniałomyślnie darować mu życie, a potem wyegzekwować po swojemu dług wdzięczności. Okazało się to jednak niemożliwe, gdyż pirat był kobietą w przebraniu. Mary Read - bo o niej mowa - przez całe życie chodziła w męskich ciuchach. Czemu? Cóż, pod koniec XVII wieku mężczyznom łatwiej było znaleźć dobrze płatną pracę. Pod tym względem tak wiele się znowu nie zmieniło. Anne i Mary przez lata tworzyły duet nie do pobicia. Podziwiam ich brawurę i odwagę - nawet jeśli łupienie hiszpańskich statków nie jest specjalnie etyczne. Być słynną piratką w czysto męskim świecie, to jest dopiero coś! Kawa dla pań!
Autoportret z paletą, MAria Baszkircew (Wikimedia Commons CC BY 4.0) Autoportret z paletą, MAria Baszkircew (Wikimedia Commons CC BY 4.0)
Autoportret z paletą, MAria Baszkircew (Wikimedia Commons CC BY 4.0)
Maria Baszkircew - pasja do ostatniego oddechu
Rosyjska arystokratka, żyjąca w połowie XIX wieku. Opętana pragnieniem zostania sławną artystką, najpierw - śpiewaczką, a gdy okazało się, że jest chora na płuca, przerzuciła się na malarstwo. Nie interesowało jej "malowanie rekreacyjne" - chciała być wielka, pierwsza, najlepsza. I spalała się dla swojego marzenia. Całymi dniami, od świtu do nocy ćwiczyła się w rysowaniu. Przeraźliwie ambitna i zadufana w sobie, narcystyczna do bólu (lektura jej "Dzienników" to nieprzerwane pasmo irytacji) - a jednak umiała postawić na swoim. Robiła błyskawiczne postępy, zaczęła zdobywać nagrody, napisała o niej jakaś gazeta, niosła ją wysoka fala. Cóż, kiedy w XIX wieku nie było skutecznego leku na gruźlicę, na którą cierpiała. Umarła młoda, zakochana, pełna pasji. Mało kogo z nas stać na tak wycieńczające oddanie własnej wizji. Sławę przyniósł jej pisany po francusku "Dziennik", który dokumentuje jej dziką walkę o spełnienie marzeń. Podziwiam ją jak mało kogo, za ten nieznośny, próżny charakter.
Pani M. - dobre życie wbrew wszystkiemu
Jest jedyną anonimową postacią na mojej liście, ale bardzo dla mnie ważną. Lekarka. W czasie wojny trafiła do Oświęcimia, tam zatrudniono ją w punkcie medycznym. Na nieszczęście, upatrzył ją sobie pewien esesman. Wielokrotnie zgwałcona, wreszcie zaszła w ciążę. Nie była w stanie psychicznie dźwignąć sytuacji, w której miałaby urodzić dziecko oprawcy. Zeskoczyła z szafy i poroniła. Ledwo uszła z tego z życiem. Nie zajmuję się moralną oceną tego faktu. I wam też nie radzę - nie mamy o niczym pojęcia. Mnie chodzi wyłącznie o ciąg dalszy historii pani M., która po wojnie założyła rodzinę, urodziła dwoje dzieci i każde z nich żyje do dziś jako szczęśliwy człowiek. Ich matka była w stanie dźwignąć się ze swojej tragedii i żyć dalej. Co za siła!
Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl
Fot. Mateusz Skwarczek / AG
Anna Dymna - dobra zmiana w świecie
Zastanawiałam się, którą ze współczesnych kobiet zaprosić na moją wirtualną kawę. Najbardziej bym chciała Annę Dymną, tak bardzo podziwiam ją za wszystko co robi. Każdy wie, za co, więc nie ma sensu się rozpisywać. Mnie najmocniej utkwiła w pamięci historia sparaliżowanego chłopaka, który jako pierwszy w Polsce złożył oficjalny wniosek o eutanazję. A wtedy odwiedziła go Anna Dymna i dała mu pracę w swojej fundacji. Podarowała mu sens. I życie, bo chłopak nie tylko zaczął pracować na rzecz innych niepełnosprawnych, ale też zdał maturę i skończył studia. Kiedy słyszę dyskusje na temat eutanazji czy aborcji (często wymienianych jednym tchem), to sobie myślę, że gdyby na świecie było więcej takich osób jak Anna Dymna, mielibyśmy cywilizację życia i miłości w rozkwicie.