Dziewczyny nie mówią o tym, że się masturbują

Czas z tym skończyć, żeby następne pokolenie dziewczynek nie dorastało w poczuciu wstydu i winy. Bo masturbujący się chłopiec to normalka, zaś dziewczyna - wstyd i ohyda.

Ciśnienie podniosła mi troszeczkę niedawna awantura o okładkę magazynu "Wonderland" , na której gwiazda nastolatek Zendaya uchwycona jest w pozie dość jednoznacznie kojarzącej się z masturbacją: z jedna ręką na piersi, drugą na kroczu. No i podniosło się larum, że jak można, że deprawacja niewiniątek, świństwo, ohyda i wstyd. Bo gdy za krocze łapie się idol nastolatek Nick Jonas , to wszystko jest jak należy. Tak ma być.

A tymczasem masturbacja jest ogólnoludzką potrzebą i ten podwójny standard robi nam, kobietom, krzywdę. Dlatego uważam, że o masturbacji trzeba mówić - bez wstydu. Bo większość z nas TO robiła, robi i będzie robić. Pozwólcie więc, że będę dziś Lindą-gawędziarką i podzielę się z Wami moją prywatną historią autoerotycznych doznań. I związanego z nimi przez długi czas poczucia winy i wstydu.

Gdy miałam może 12 lat odkryłam ile przyjemności może dać zabawa prysznicem między nogami . Jednak ta przyjemność nie trwała długo, bo natychmiast została zduszona paraliżującymi wyrzutami sumienia. Katolickie wychowanie wyposażyło mnie w silny instynkt, który mówił, że im coś jest przyjemniejsze tym większy grzech. Nie wiem skąd miałam tę pewność, ale chodziłam wtedy do kościoła często i połączyłam jakoś "nieczyste myśli i uczynki" z tymi moimi prysznicowymi zabawami, mimo że paradoksalnie od tych ciągłych kąpieli byłam czystsza niż kiedykolwiek przedtem.

W ten sposób zaczęła się moja agonia - wiedziałam, że muszę się z tych rzeczy wyspowiadać albo pójść do piekła. Wielokrotnie się do tego zbierałam, ale mimo całej indoktrynacji od wczesnych lat wizja opowiadania jakiemuś facetowi w wieku mojego ojca gdzie się dotykam i jak wydawała mi się słusznie odrażająca, tak że ostatecznie całkiem sensownie wybrałam piekło.

rys. Magda Danaj

Gdy dorosłam już na tyle żeby przynajmniej z własnym chłopakiem o tym porozmawiać, to się okazało, że chłopcy rozmawiają o tym temacie mniej lub bardziej szczerze. Niektórzy zupełnie bezpruderyjnie wymieniają się technikami, a nawet, w co zupełnie nie chciałam wierzyć, organizują sobie grupowe sesje trzepania. Nawet ci bardziej pruderyjni nie udają że ich ta kwestia zupełnie nie dotyczy.

U dziewczynek natomiast, przynajmniej tych wśród których dorastałam, temat nie istniał. Byłam święcie przekonana, że jestem jedyną dziewczynką na świecie z takimi niezdrowymi popędami i bardzo z tego powodu cierpiałam.

Skąd się to wszystko wzięło? Kiedyś masturbacja była raczej drugorzędnym grzechem seksualnym, szczególnie ta kobieca, bo dla niej nawet trudno było znaleźć odpowiedni ustęp w Biblii. Dopiero w XVIII wieku onanizm wysunął się na czołówkę zachowań destrukcyjnych i plamiących duszę. W XIX już nawet twierdzono, że masturbacja jest moralnie gorsza od samobójstwa. Europę ogarnęła mania walki z tym chorobliwym nawykiem, szczególnie wśród dzieci. We Francji lekarze dokonywali nawet operacji na genitaliach.

Na początku XX wieku przemysł anty-masturbacyjny był na tyle rozwinięty , że zaniepokojeni rodzice mogli przebierać w całej gamie produktów takich jak alarmy na penisy, rękawice do spania, a nawet urządzenia rażące prądem.

W końcu, gdzieś koło drugiej wojny świat zachodni świat otrząsnął się z tej fobii (być może zdając sobie sprawę, że są poważniejsze grzechy), ale wydaje się, że nie po równo. Tak jak to, że chłopcy się masturbują stało się powszechnie akceptowanym faktem i przeniknęło silnie do popkultury , po stronie dziewczynek rzecz jest częściej przemilczana. Pokutuje tu jeszcze mit wymyślony ponad dwieście lat temu, że kobiety są z natury czyste i niewinne i dopiero mężczyzna może je sprowadzić na złą drogę i rozpalić w nich niezdrowe żądze. Kobieca masturbacja, jeśli jest przedstawiana, to jest przedstawiana w taki sposób, żeby służyć jako podnieta dla mężczyzn. Tak jakby społeczeństwu trudno było uwierzyć w kobiecą seksualność zupełnie oderwaną od kwestii mężczyzn i ich penisów . A już szczególnie w seksualność dziewczynek.

Mam wrażenie, że szesnastoletnim dziewczynom jest łatwiej opowiadać o tym jak je podnieca seks z chłopcami niż przyznać szczerze, że póki co, to jednak najprzyjemniej jest im na razie w samotnych sesjach z własną dłonią.

Hej, dziewczyny, nie zapominajmy, że czasem naprawdę nie potrzebujemy mężczyzny. Sesje solo mają tę zaletę, że orgazm jest właściwie gwarantowany i nie trzeba nawet nóg golić. Można się też dużo o własnej seksualności dowiedzieć i ją oswoić. A to się naprawdę przydaje, jeśli chcemy wieść udane życie seksualne. Przeważnie chcemy, co nie?

Miłego świętowania! Miłego świętowania!  rys. Magda Danaj rys. Magda Danaj

Zobacz wideo
Więcej o: