Seks (rys. Magda Danaj)
Intencje - jak zawsze - są dobre. Internet jest oceanem inspiracji. Komu - podczas niewinnych zakupów na Allegro - nie wpadło nigdy w oko lateksowe wdzianko w stylu Kobiety-Kota? Która z nas nie postanowiła zainspirować się nową, finezyjną pozycją wprost z amerykańskiej edycji miesięcznika "Cosmopolitan"? Kto nie zadumał się choćby kilka sekund nad zasadnością przyozdobienia męskiej szabelki słodkim ananasem z puszki? Wiem, ty na pewno nie, ale ja owszem. I to nie raz ani nie dwa razy, prawdę mówiąc. Mało tego, wprowadziłam to w czyn.
Tyle że z umiarkowanym sukcesem. Żeby nie powiedzieć: żadnym. Z rumieńcem zażenowania serdecznie zatem odradzam to, co poniżej następuje.
Lateksowe kostiumy nie są dla początkujących. Powinny też być możliwie dopasowane do rozmiaru. Ach, i te mniej zabudowane są lepsze. Wiem, bo wcisnęłam się w za mały oraz zabudowany. Tak, to nie jest ten typ materiału, w którym skóra oddycha. Poci się z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy. Strużki wyciekają, którędy mogą. Czyli tym wycięciem między udami. Dla fanów pissingu może być nawet frapujące, dla całej reszty świata - zdecydowanie nie.
Podsumowując historię z lateksowym kombinezonem - atrakcja dla tych, którzy wiedzą, jak wybierać rozmiar w sklepie internetowym i niestraszne im dość specyficzne dźwięki, towarzyszące ocieraniu się ciała o lateksowe wdzianko.
Wymyślne pozycje inspirowane Kamasutrą albo Cosmo. No cóż, sami nie moglibyście sobie odmówić, gdybyście przeczytali taki mniej więcej opis techniczny:
"Wykonując delikatny masaż, owiń jego jądra folią aluminiową i dmij w nie - na wzór syreny na statku. Buu, buuu... Wibracje, jakie w ten sposób stworzysz - doprowadzą go do krainy rozkoszy. Jeśli chcesz, aby jego palce podwinęły się z rozkoszy, zacznij pieścić dodatkowo jego tylne wejście - skromniutkiego, zapomnianego anusika".
Gwoli jasności dodam, że już samo owijanie moszny folią aluminiową nie spotkało się u wybranka z oczekiwaną przeze mnie radością. Śmiech pojawił się za to tuż po włączeniu przeze mnie nawiewu buczącego. O doprowadzeniu programu do końca nie było nawet mowy. Ukochany dostał spazmów bez tego. Spazmów ze śmiechu. Jednym słowem - odradzam. Do redaktorek z Cosmo mam żal. Tamta noc nie była udana.
Prącie w wersji egzotycznej. Bo ile - do kroćset - może bawić lód o smaku naturalnym ( "Refleksje o lodziku" ). No właśnie. Czy zainstalowanie krążka ananasa na penisie może okazać się kłopotliwe? I tak, i nie. Niekiedy bowiem problemem staje się średnica "dziurki" w plastrze ananasa. Jesteś szczęściarą, jeśli jest zbyt mała. Masz jednak tego szczęścia nieco mniej, jeśli średnica okaże się zbyt, no, niedopasowana. Nie muszę chyba wyjaśniać, w jakiej grupie się znalazłam i dlaczego wspomnienie tej nocy napawa mnie smutkiem, prawda?
Gdy już udało mi się o tym zapomnieć, znalazłam w sieci pewien filmik instruktażowy, który mógłby pomóc w dopasowaniu owocu (nieco innego) do prącia, ale polecam go tylko osobom o stalowych nerwach ( FILM TYLKO DLA DOROSŁYCH ). Mnie - mam nadzieję, że chwilowo - eksperymentów się odechciało.
Ale ponieważ nie cierpię na przekonanie, że na mnie świat się kończy, przeprowadziłam miniankietę wśród kilkudziesięciu znajomych. Mini, bo pytanie było jedno. Jakiego eksperymentu erotycznego najbardziej żałujesz?
Niektóre odpowiedzi bardzo mnie zaskoczyły, niektóre wcale. Panowie najmniej zadowoleni byli z seksu po alkoholu, po narkotykach oraz z udziałem gadżetów typu kajdanki i pejcze. Kilka głosów stwierdziło, że przereklamowanym rozwiązaniem było też zaproszenie do alkowy osób trzecich i uprawianie seksu "w towarzystwie" filmów pornograficznych. Czego najbardziej żałują kobiety? Najbardziej kontrowersyjny okazał się seks analny, spółkowanie z udziałem dodatkowych osób oraz igraszki w miejscach publicznych (bo niewygodnie).
A wy czego najbardziej żałujecie? A może niczego?