Zwierzęta? To beznadziejny pomysł na książkę! Historia George'a Orwella

Dziś trudno znaleźć kogoś (mamy nadzieję), kto nie czytał "Folwarku zwierzęcego". Był czas, gdy trudno było znaleźć chętnego do wydania tej pozycji. Dlaczego?

Prawda jest taka, że prawie wszystkie czytane przez nas książki, które odniosły sukces, były wielokrotnie odrzucane przez wydawców (chyba że zostały napisane przez już uznanych autorów mających swoich wiernych czytelników). Można by znaleźć dość materiału na cały tom poświęcony temu wyłącznie tematowi, ale ograniczymy się do...

George OrwellGeorge Orwell Fot. AP Georg Orwell / Fot. AP

Folwark zwierzęcy George'a Orwella

Książka, którą szybko uznano za współczesną klasykę, została odrzucona cztery razy, zanim ostatecznie w 1945 roku zaakceptowało i opublikowało ją wydawnictwo Secker and Warburg. George'owi Orwellowi (1903-1950), mimo że był już wówczas popularnym i cenionym pisarzem, znalezienie wydawcy, który zechciał zastanowić się nad wydaniem Folwarku zwierzęcego, zajęło osiemnaście miesięcy. Problem dotyczył treści, która była w sposób cyniczny antykomunistyczna, a zatem w owym czasie antyrosyjska. Orwell posunął się do tego, że główną postacią powieści, wyraźnie wzorowaną na Stalinie, uczynił grubą, charczącą świnię.

W połowie drugiej wojny światowej, kiedy Związek Radziecki był ważnym sojusznikiem Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych w walce z nazistami, nikt w Londynie czy Nowym Jorku nie był szczególnie zainteresowany kojarzeniem go z Folwarkiem zwierzęcym. Literatura antysowiecka była czymś, czego należało unikać za wszelką cenę, i książkę odrzucił nawet stały wydawca Orwella, skłaniający się ku lewej stronie sceny politycznej Victor Gollancz. Jako kolejni z jej wydania zrezygnowali Faber & Faber oraz Nicholson & Watson, a Jonathana Cape'a, który przyjął pierwszą wersję, ostrzegł przed nią Peter Smollett, szef sekcji rosyjskiej w brytyjskim Ministerstwie Informacji. Jak się później okazało, Smollett był sowieckim szpiegiem.

Cape wycofał swoją ofertę i wyjaśnił Orwellowi: "Gdyby opowieść dotyczyła dyktatorów i dyktatur w ogóle, można by to opublikować, ale narracja, co teraz widzę, tak dokładnie podąża za rozwojem Rosji sowieckiej i jej dwóch dyktatorów (Lenina i Stalina), że może dotyczyć tylko Rosji, wykluczając inne dyktatury. Kolejna sprawa: byłoby to mniej obraźliwe, gdyby klasą dominującą nie były świnie. Uważam, że wybór świń na klasę rządzącą bez wątpienia obrazi wiele osób, a zwłaszcza tych, którzy są trochę drażliwi, a takimi na pewno są Rosjanie" .

W dziale listów londyńskiego kwartalnika "Partisan Review" ukazał się 17 kwietnia 1944 roku wpis Orwella, który uskarżał się, że obecnie "z niemożnością graniczy opublikowanie czegoś, co byłoby otwarcie antyrosyjskie. Owszem, ukazują się książki antyrosyjskie, ale głównie w wydawnictwach katolickich i zawsze reprezentują religijny albo wręcz jawnie reakcyjny punkt widzenia".

Zanim w końcu wydano Folwark zwierzęcy, wojna zdążyła się skończyć, ale nawet wtedy wydawca Fredric Warburg spotkał się z naciskami ze strony personelu, a co gorsza własnej żony, którzy nie uważali, że to dobry pomysł okazywać niewdzięczność Związkowi Radzieckiemu i "wspaniałej Armii Czerwonej".

Warburg mimo wszystko nie wycofał się i wydał książkę, która następnie sprzedała się w ponad 20 milionach egzemplarzy i weszła na 31. pozycję listy najlepszych powieści XX wieku według Modern Library.

OD REDAKCJI: Powyższy fragment to jeden z rozdziałów książki "Z Galileusza też się śmiali" autorstwa Alberta Jacka (Wydawnictwo Muza).

Foch poleca!Foch poleca! Foch poleca! Foch poleca!

Jak oni się poznali? Lucyna Kirwil i Jerzy Bralczyk "Gibony nas połączyły"

Zobacz wideo
Więcej o: