Przemoc seksualna dotyka każdej z nas?
Przeczytałam ostatnio ten tekst , oczywiście w nawiązaniu do wypowiedzi pewnego zidiociałego seksuologa.
Zagaiłam na zakrapianym babskim spotkaniu około-halloweenowym na ten temat i statystyki, że ponoć 80% ofiar znała wcześniej gwałciciela. Reakcja była dziwna - moje kumpele najpierw zasznurowały usta (to retro-porównanie naprawdę jest adekwatne w tym wypadku, bo zwykle przekrzykujemy się jedna przez drugą), a potem zaczęły opowiadać historie raczej niewesołe. Dziewczyny są przebojowe, silne i nie boją się odezwać kiedy trzeba. Ale ewidentnie na jakimś etapie wychowania matki nas nie nauczyły, że trzeba reagować gdy ktoś nas zaczepia, czy wręcz atakuje. Że w takich sytuacjach wstyd jest głupi i szkodzi. Żeby była jasność - nie piszę tu o gwałcie, ale o przemocy seksualnej, której jak się okazuje doświadczyła niemal każda(?) kobieta.
Dwa razy dziennie słyszała okrzyki typu "ale bym się spuścił na te cycory"!
Jedna w wieku piętnastu lat dojrzała nagle - miała pokaźny biust, świetny tyłek i szczupłą talię, które zresztą (szczęściara) ma do dzisiaj. I to właśnie wtedy przez jakieś pół roku panowie budowlańcy z rusztowania przy budynku naprzeciwko adorowali ją, jak tylko umieli najlepiej. Oczywiście dla przewrażliwionej nastolatki, która garbiła się i wstydziła swojej figury a la młoda Sophia Loren był to prawdziwy dramat. Dwa razy dziennie słyszała okrzyki typu "ale bym się spuścił na te cycory", "młoda, chodź wsadzę ci w ten bufet", itd. Oczywiście wstydziła się jeszcze bardziej, nie powiedziała nic rodzicom, tylko w coraz większych płaszczach, szalach i czapach wymykała się z domu. Panowie tym radośniej prześcigali się w coraz obleśniejszych zaczepkach. Koniec remontu domu sąsiadów był końcem sytuacji. Dalej oczywiście doświadcza zaczepek różnej maści żuli, budowlańców czy podpitych facetów, ale nauczyła się odszczekiwać. Ma też niezaprzeczalny problem z komplementami na swój temat i nie do końca akceptuje swoje absolutnie idealne i seksowne kształty.
Druga w wieku lat dziesięciu była płaska jak naleśnik, nieuświadomiona; uwielbiała swoje Barbie i Pony. Zupełny dzieciak, który nie myślał jeszcze o chłopcach. Nie wiedzieć czemu za cel obrał ją sobie dojrzewający trzynastolatek, który kilka razy nie zdał do kolejnej klasy i wylądował w końcu w jej. Synek patologicznej rodziny, wysoki jak dorosły facet, z mutacją i dorosłymi potrzebami. Chłopak po prostu ją molestował - macał w szatni, zmuszał do oglądania ginekologicznych ujęć w niemieckich świerszczykach, zaczepiał przy innych dzieciakach, straszył że ją przeleci jutro po szkole, itd. Nie wiedziała zupełnie o co chodzi, czego od niej chce, nie wiedziała kompletnie jak zareagować. No i oczywiście - WSTYDZIŁA SIĘ i nie powiedziała nic nikomu. Trochę mnie rozłożyła opowieść jak płakała po nocach i modliła się(!), żeby usunęli go z jej szkoły i żeby cały ten koszmar się skończył. Po roku chłopaka ze szkoły wywalono, ale dalej się zastanawiam jakim cudem - nawet na początku dzikich lat 90. - mogło dojść do sytuacji, gdy w jednej klasie uczą się małe dzieci z agresywnym nastolatkiem z patologicznej rodziny. Gdzie byli rodzice i nauczyciele? Bo inne dzieciaki tylko się śmiały. B. powiedziała, że ostatnio jak była w rodzinnej miejscowości dowiedziała się, że facet siedzi od kilku lat w więzieniu za zabicie swojej konkubiny.
C. nie zgłosiła nigdzie tej sytuacji, bo w sumie nic się nie stało, do niczego nie doszło.
Trzecia była w sytuacji, której każda kobieta szczerze nienawidzi - tzn. ciemna, pusta ulica, a za nami przyspieszające, ciężkie kroki. Opowiadała jak szła przez swoje osiedle późnym, ale już ciemnym popołudniem, tak jak setki razy dotąd. Nie na szpilkach, nie w mini - po prostu szybko przemykała do domu, nie rozglądając się na boki. Od kilku minut wiedziała, że ktoś chyba za nią idzie, wokół jest dość pusto, krzaków sporo, za to latarni niewiele. Facet za nią w końcu przyspieszył i ciąg dalszy był wiadomy, pytanie tylko co było celem - jej torebka czy ciało. Zareagowała instynktownie, bo gdy facet był tuż obok niej, odwróciła się nagle, spojrzała w twarz i powiedziała coś w stylu: "odejdź, wiem jak wyglądasz, zostaw mnie w spokoju". Gość się ewidentnie spłoszył, zwiał - C. głos miała twardy, spokojny i spojrzenie jak brzytwa. Ryzykowała dużo, pytanie czy kolejnej ofierze też się upiekło. C. nie zgłosiła nigdzie tej sytuacji, bo w sumie nic się nie stało, do niczego nie doszło, a policja by pewnie(?) zasugerowała, że dramatyzuje i nadinterpretuje fakty.
Był bardzo silny i wolę nie myśleć co by było dalej, gdyby do pokoju nie zabłąkała się pijana koleżanka.
W końcu ja. Mój koszmarek miał miejsce lata temu, byłam pierwszoroczniakiem na studiach. Nowe miasto, akademik, impreza. Wyglądałam wtedy jak nieco mniej hardkorowa wersja Lisbeth Salander, mój wybranek ówczesny jak Trent Reznor. Impreza się rozpełzła po pokojach, my siedzieliśmy sobie z winem na podłodze, flirtując intelektualnie na temat prozy Burroughsa i Vonneguta. Co za czasy! Wybranek wyskoczył po kolejne wino do sklepu, zostałam sama w pokoju, do którego znienacka wszedł P. - poczciwina o posturze niedźwiedzia, dobry, zabawny i wyjątkowo nieatrakcyjny. Używek nie uznawał jako twardy katolik. Wszyscy go raczej lubili, albo patrzyli z pobłażliwą wyższością. Tym większe moje zaskoczenie, gdy po pytaniu "co tak sama siedzisz" ten misiak i safanduła właściwie rzucił się na mnie, wsadził łapy pod bluzkę i głęboko się zdziwił, że się szarpię i walczę. Oczywiście padło obowiązkowe "jak to nie chcesz?!". Pewnie facet założył, że jako kobieta w mocnym, czarnym makijażu, piercingiem na twarzy i wygoloną do połowy głową jestem wyuzdana i nie zrobi mi różnicy seks z kolejnym facetem. Był bardzo silny i wolę nie myśleć co by było dalej, gdyby do pokoju nie zabłąkała się pijana koleżanka. Spłoszyła go, uciekłam. Nikomu nic nie powiedziałam, byłam w kompletnym szoku, w sumie znów - nic się właściwie nie stało. Chłopaka po kilku latach gdzieś spotkałam, ma oczywiście żonę, dzieciaki, wszyscy z krzyżykami na szyjach. Żona ma wyraz twarzy raczej niewyraźny. Nie wiem czy zrobiłam dobrze, zatrzymując tą sytuację dla siebie. Ale co miałam zrobić, jako dziewiętnastolatka raczej pogubiona i z dużą awersją do wszelakich służb i panów w mundurach?
Oczywiście po takich opowiastkach klimat imprezy nam się zważył zupełnie, konkluzja wesoła nie jest. Czy naprawdę wszystkie kiedyś doświadczyłyśmy w jakimś stopniu przemocy seksualnej? Molestowania, chamskich zaczepek czy sytuacji, które właściwie były wstępem do gwałtu...? Masakra. I dlaczego wszystkie WSTYDZIŁYŚMY SIĘ, nie powiedziałyśmy nic w domu, w szkole, przyjaciółce, nie mówiąc o policji?
-
Zdjęła stanik i pokazała, jak zmieniają się piersi. "Wszystkie są piękne"
-
Przetnij korek po winie na pół. Trik pozwoli zaoszczędzić i ułatwi życie
-
Problem suchości oka - czynniki i przyczyny. PODCAST [Materiał promocyjny]MATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Zmieszaj kroplę z porcją kremu. Domowy sposób na zmarszczki
-
Muszki w kwiatach doniczkowych. Jak się ich pozbyć? Przygotuj napar
- Julia zaskakuje swoją sylwetką. Mężczyźni zazdroszczą jej muskulatury
- Podwójna emerytura po mężu. Na jakich zasadach ma być przyznawana?
- Anna Popek i sekret jej młodego wyglądu skóry. "Mam kilka rytuałów"
- Panele podłogowe bez smug i plam? Dolej do wody popularny produkt
- Obudziła się i nie mogła oddać moczu. Na diagnozę czekała 14 miesięcy