Idą święta. I pewnie znów nie zobaczę się z bratem. Nie, nigdzie nie wyjechał, nie zginął też w tragicznych okolicznościach. Ma żonę, a ta żona mnie nie lubi.
Serio? Jak to możliwe? Ja też nie wiem. Koleś, mój brat znaczy, jest dorosły, ponad 40 lat. Nie jest ubezwłasnowolniony, nigdy nie myślałam, że jest kimś, kogo powszechnie nazywa się pantoflarzem (dla mnie to ktoś bez własnego zdania, całkowicie podporządkowujący się drugiej osobie). Mężczyzną był silnym, normalnym. Trochę typ mędrca, który zawsze wszystko wie najlepiej. Długo nie miał żony, przy okazji wszystkich świąt musiał wysłuchiwać tych samych, nudnych życzeń. Dzisiaj żonę ma, dużo młodszą. Młodszą nawet ode mnie. Szybko "się hajtnęli", potem zrobili sobie dziecko. I ten cały hejt zaczął się właśnie jakoś tak przy dziecku.
Nigdy nie mieliśmy jakoś szczególnie bliskiej relacji - różnica wieku między nami była zbyt duża. Kiedy on był dorosły, na studiach, ja ledwo przechodziłam do 4. klasy. Ja oczywiście zawsze bardzo go potrzebowałam, przez wiele lat był moim najważniejszym bohaterem, ale głównie zakłócałam mu jego spotkania z kolegami albo zasypywałam go opowieściami z podwórka, które kompletnie go nie interesowały. Nie byłam również jego maskotką ani księżniczką, co czasem zdarza się w rodzinach, gdzie między dziećmi jest tak duża różnica wieku. Po prostu byłam.
SZUKASZ SPOSOBU, BY NAPRAWIĆ SWÓJ ZWIĄZEK? TEN TEST POMOŻE ZDIAGNOZOWAĆ WASZĄ RELACJĘ>>>
To ja pierwsza miałam męża i dziecko. I wtedy coś, po trochu, zaczęło się zmieniać. Być może wtedy dopiero spojrzał na mnie, jak na osobę dorosłą? W każdym razie było kilka takich lat, kiedy jeździliśmy razem na narty, latem nad morze. Ja poznałam jego znajomych (bardzo fajni), oni mnie (byli zdziwieni, że tak długo mnie przed nimi ukrywał, polubiliśmy się, bo ja lubię ludzi). Czułam, że zaczynamy budować jakąś relację. Ona nie była bardzo bliska, nie była obarczona jakąś czułością. Ale mieliśmy jakieś wspólne wspomnienia, jakiś wspólny czas.
A potem pojawiła się Ona. Dziewczyna, narzeczona. Dla mnie - z innej bajki, z innego świata. Nie chodzi o to, że nie przystawała do mnie. Nie przystawała też do niego, do jego znajomych. Ale zakochany człowiek takich drobiazgów nie zauważa. Nie polubiła nas. Mnie, jego znajomych, naszych rodziców. Ale miałam wrażenie, że na początku się z tym kamuflowała. Nie polubiłam jej, ale dziewczyna brata to nie moja sprawa. To jego sprawa, jego życie, to on ma się z nią czuć dobrze, nie ja. Tak sobie myślałam, tak powtarzałam. Do chwili, kiedy wzięli ślub.
Najpierw przestaliśmy jeździć razem na narty (ze znajomymi też już nie jeździli, tylko sami). Potem ona urodziła dziecko. Potem ja, drugie. A potem zaczął się ostracyzm. Już się nie kryła z tym, że nas nie lubi. Słyszałam teksty, że nie może znieść tego, że moi rodzice bardziej mnie kochają (bzdura), że ja nie szanuję swojego brata. Że nie jest chrzestnym mojego pierwszego dziecka, i to dlatego, że go nie lubię. Myślę, że nie wiem większości z tego, o czym opowiadała. Może to i lepiej.
Dziecko mojego brata ma dziś jakieś trzy lata. Widziałam je jakieś 2, może trzy razy. Mojego brata nie widziałam ponad półtora roku. Prywatnie się nie spotykamy, przy okazji rodzinnych świąt oni nigdy nie mogą. Kiedy ich dziecko ma urodziny, wyjeżdżają, żeby nie urządzać rodzinnych urodzin. Podobnie w rozmaite inne okazje. Mam wrażenie, że ich urlopy i wyjazdy zależą tylko i wyłącznie od świąt i uroczystości rodzinnych. W tym roku na swoje urodziny mój brat zaprosił rodziców (tych też jego żona nie lubi, do matki się nie odzywa, ale chyba brat jednak to na niej wymógł), ale mnie nie. Czekam, jaką wymówkę znajdzie w tym roku na święta, bo mama zaprosiła nas i ich też. Rodziców mi szkoda, bo nie mogą spotkać się ze swoimi wszystkimi dziećmi i wnukami razem. Bo albo są jedni, albo drudzy. Mojego dziecka mi szkoda, bo nie zna swojego ciotecznego brata. Mnie mi szkoda, bo straciłam brata. Żony brata też mi szkoda, bo najwyraźniej nie kuma, na czym polega siła rodziny. A najgorzej, że nie wiem, jak to zmienić.
ps. mam za sobą poważną rozmowę z bratem. Przyznał, że żona mnie nie lubi. Nie potrafi znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Jest, jak jest.
Smutna
SZUKASZ SPOSOBU, BY NAPRAWIĆ SWÓJ ZWIĄZEK? TEN TEST POMOŻE ZDIAGNOZOWAĆ WASZĄ RELACJĘ>>>