Autorka listu o masturbacji kobietą odpowiada na (liczne) zarzuty
Mimo że już trochę żyję, to wciąż zaskakuje mnie, jak ludzie łatwo oceniają innych, nawet jeżeli ich nie znają. A idąc tą drogą - jak łatwo dają sobą manipulować. Wystarczy kilka dobrze dobranych zdań, które zawierają parę słów o sporej mocy na dany temat, najlepiej wulgarnych, bo te najintensywniej są odbierane i już dana osoba myśli o Tobie dokładnie to, co chcesz, aby myślała. To taka moja obserwacja po przeczytaniu komentarzy pod tekstem oraz dwóch innych artykułów, które były odzewem na mój "smutny list" .
Czytając komentarze, wydaje mi się, że ludzie kompletnie nie mają dystansu do świata, albo "ciężkie tematy" tak bolą, że starają się je wypchnąć ze swojej świadomości, udawać, że coś takiego nie istnieje i jeżeli ktoś jest innego zdania - zbesztać go, bo nie ma racji lub żyje na innej planecie. To takie ogólne spostrzeżenie, które odnosi się do wielu kwestii, nie tylko do tematu listu, tj. traktowania kobiet przez mężczyzn.
Chciałabym rozwiać wszelkie wątpliwości: nie jestem pustą lalą, która obraca się wśród drecholi.
Po komentarzach wnioskuję, że wypowiadały się w większości osoby ze starszego pokolenia, gdzie w mojej opinii, takie zjawisko prawie nie występowało, królowały zupełnie inne wartości, miłość oraz seks były doceniane i łączyły się w jedno. Takie jest moje zdanie, ale zaznaczam zanim ktoś znowu na mnie naskoczy, że mogę być w błędzie. Urodziłam się w generacji X i mój list oceniał zachowanie 20-, 30-latków (mimo iż wcześniej pisałam o "mężczyznach niezależnie od wieku - mój błąd, do którego się przyznaję). W dodatku chciałabym rozwiać wszelkie wątpliwości: nie jestem pustą lalą, która obraca się wśród drecholi i bardzo daleko mi do nich, zarówno mentalnością, wychowaniem, wykształceniem jak i środowiskiem, w którym się obracałam i obracam. Ponadto zaznaczam, że nikt mnie nie skrzywdził, nie mam złamanego serca, nie jestem poniewierana przez mężczyzn, nie mam kompleksów (poza takimi standardowymi, tj. tutaj mogłabym mieć więcej, a tam mniej, jednak nie rujnuje mi to życia i nie wpędza w depresję). Nawet mogę zaskoczyć większość: od długiego czasu mam partnera, z którym żyję w obustronnie szczęśliwym związku (to potwierdzony przez niego fakt, a nie jedynie moja opinia, uprzedzam ewentualne wątpliwości, że sobie coś wmawiam, a chłopak pewnie jest nieszczęśliwy i bliski samobójstwa, gdyby tylko nie był trzymany w klatce, gdzie dodatkowo jest przywiązany łańcuchami do prętów).
Nie przestanie mnie zadziwiać to, że jak jakaś kobieta zaczyna naskakiwać na mężczyzn, to oznacza od razu, że na pewno jakiś brutalnie ją wykorzystał i porzucił.
Nawiązując do tekstu Pani Aleksandry Zielińskiej , nie potępiam, nie pochwalam, każdy ma prawo do własnych opinii, dzięki czemu mogą powstawać ciekawe dyskusje. Jednak chciałabym zapewnić, że doskonale wiem, kim są prawdziwe seksualne niewolnice, zdaję sobie sprawę, że takie kobiety żyją na świecie i bardzo cierpią. Jeżeli tekst, w którym piszę o seksie z własnej woli i w tym samym zdaniu używam sformułowania "seksualna niewolnica" jakąkolwiek kobietę uraził, pragnę ją przeprosić, bo zdaję sobie sprawę, że to nie jest temat do żartów, a straszna rzecz, która niestety dzieje się na świecie. I tak, jak już wcześniej napisałam, nie mam złamanego serca, nie jestem zła, ani poobijana psychicznie itd. i nie przestanie mnie zadziwiać to, że jak jakaś kobieta zaczyna naskakiwać na mężczyzn, to oznacza od razu, że na pewno jakiś brutalnie ją wykorzystał i porzucił, a ona jest nieszczęśliwa i antydepresanty łyka na śniadanie, obiad i kolację. Jednocześnie podziwiam chęć rozłożenia mojego listu na czynniki pierwsze i skomentowania w takiej formie, bo przyznam szczerze, że mi pewnie by się nie chciało, dlatego tym bardziej dziękuję za obszerny komentarz.
Wulgarny język? Taki miał być, bo i temat jest wulgarny. Niesmaczne sformułowania? Nie będę pisać kwiatkami o zwykłym zaspokajaniu swoich seksualnych potrzeb bez udziału uczuć i generalnie bez większego myślenia. Sądzę, że język jest adekwatny do tematu.
Nie uważam, że wszyscy są tacy i że wszystkim zależy tylko na seksie.
Nawiązując do listu Pana Nieistniejącego Faceta , chciałabym zaznaczyć, że zagalopowałam się trochę, co czasem się zdarza podczas stukania w klawiaturę i w konsekwencji napisałam, że tacy mężczyźni, jak Pan, nie istnieją. Zauważam swój błąd, tj. użycie słowa "wszyscy" w zdaniu, że "wszyscy mężczyźni" i tak dalej. Tak samo wiem, że poniosło mnie przy wymienianiu takich cech, jak wzrost, wiek, inteligencja. Zaprzeczę teraz sama sobie, lecz podobno "tylko krowa nie zmienia zdania". Mój błąd, przyznaję się. Nie uważam, że wszyscy są tacy i że wszystkim zależy tylko na seksie. Nie mogę tak nawet uważać ze względu na swojego partnera, z którym jestem w związku i nie czuję się wykorzystywana od rana do wieczora na wszelkie możliwe sposoby, byleby tylko zaspokoił swoje potrzeby, a mnie miał gdzieś. Jest bardzo wielu mężczyzn, którzy cenią inne rzeczy niż seks, np. rozmowę z kobietą, spędzenie wspólnie czasu, obejrzenie razem filmu, kolację, czy nawet prozaiczne pójście razem na zakupy i zagranie w Scrabble, bez traktowania jej jako obiekt seksualny i opracowywania planu, jak tu poprowadzić sytuację, aby doszło do stosunku seksualnego. Mimo to, nadal podtrzymuję swoją opinię, że jest cała masa panów w wieku 20-, 30- lat, którym zależy tylko na seksie i na niczym więcej. Dodam, że ci panowie zwykle pochodzą z klasy średniej, są wykształceni, elokwentni, wygadani, przeważnie przystojni lub przeciętni, ale zadbani, mający swój styl. I od razu rozwiewam wątpliwości: nie mówię o sponsoringu, który i tak chyba nie występuje często w takim przedziale wiekowym wśród panów.
Smutne jest to, że ludzie tak łatwo oceniają innych, często nawet nie znając danej osoby, tylko po usłyszeniu kilku historii na jej temat.
Podsumowując: podtrzymuję swoją opinię, ale wykreślam sformułowanie "wszyscy mężczyźni", za to dodaję "mężczyźni w przedziale wiekowym 20-30 lat (co nie znaczy, że wiek 31 już będzie zachowywał się inaczej)", pragnę przeprosić kobiety, które faktycznie zostały skrzywdzone i uraziły je moje słowa. Ponadto jestem pod wrażeniem, że moja opinia aż tak poruszyła tłumy i wywołała taką dyskusję, popartą dwoma opublikowanymi tekstami, przyznam się, że cieszy mnie to, mimo, że większość osób wypowiadających się ma odmienne zdanie od mojego - lubię dyskusje, w którym strony mają różne poglądy.
Ciekawa jestem, czy teraz zmieniłam czyjeś zdanie na temat mojej osoby, bo wiem, jak trudno to osiągnąć, a również wiem, jakie emocje wzbudził mój poprzedni list i, co za tym idzie, wyobrażenie o mnie, tj. biedne, skrzywdzone dziewczątko, które jest pewnie jedną z najbardziej zdeklarowanych feministek Polski. Smutne jest to, że ludzie tak łatwo oceniają innych, często nawet nie znając danej osoby, tylko po usłyszeniu kilku historii na jej temat, już wiedzą, że jej nie lubią. Pal licho, w takim internecie, gdzie każdy jest anonimowy, ale w życiu realnym to już inna sprawa, można kogoś skrzywdzić. Najprostszym i najbliższym przykładem może być użycie przeze mnie słów "wszyscy mężczyźni", które aż sprowokowały Pana Nieistniejącego Faceta do napisania listu, ponieważ (wg mnie) poczuł się urażony."
Aga
-
Ważył 7 kg po urodzeniu. Jak wygląda po 40 latach?
-
Turysta w Turcji. Na ulicy podniósł szczotkę, którą upuścił miejscowy. Teraz ostrzega: Nie róbcie tego
-
Twoje dziecko odetchnie pełną piersią. Substancje zaczerpnięte z natury podniosą komfort życiaMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Ma syna i chciała ślub kościelny. Co usłyszała? "Nikt w życiu mnie tak nie obraził"
-
Te stylowe żakiety to hit. Są idealne do pracy. Blogerki po 50-tce je pokochały
- Wygłosił kontrowersyjną przysięgę ślubną. "Uciekłabym sprzed ołtarza"
- Co ile trzeba wymieniać szczoteczkę do zębów? Wiele osób popełnia błąd
- On ma 64 lata, ona 37. Zamieszkali razem po 3 tygodniach znajomości
- Ten puder sprawi, że twarz będzie wyglądała zdrowo i promiennie. "Optycznie robi się ładniejsza"
- Namocz i wlej do doniczki. Kaktus wielkanocny obsypie się kwiatami