Rzecz w tym, że nie wiesz, iż masz na to wystarczająco dużo siły

Mężczyzna Inaczej, nasz stały Czytelnik i wierny komentator, podjął kwietniowy temat siły (i jej braku). I udziela praktycznych rad - jak naprawiać świat, zaczynając od drobnych kroków, które nie wymagają wiele wysiłku.

Tematem kwietnia na Fochu jest siła, zaś siła tego tematu jest taka, że pojawiał się nawet w listach niektórych czytelników - zazwyczaj w kontekście jej braku, ot choćby: " nie mam już siły na Warszawę ", czy " nie mam już siły na ten kraj ". To co mnie w owych listach uderzyło - szczególnie w drugim z nich - to przeświadczenie, że trzeba naprawdę tytanicznej siły, aby móc wpłynąć na otaczający świat:

Nie zliczę, ile razy słyszałam: "Chcesz zmian, to musisz je sama zacząć wprowadzać". To doprawdy zabawne, że są jeszcze ludzie, którym wydaje się, że coś mogą i że kolejna petycja zmieni cokolwiek w tej rzeczywistości. Pusty śmiech mnie ogarnia.

Ten pogląd nie był mi obcy - jeszcze niedawno sam byłem jego piewcą, aż do czasu gdy zobaczyłem plakat (swojego czasu wisiał on na wiatach warszawskich przystanków - zapewne także i w innych miastach), z wycelowanym we mnie palcem oraz hasłem "Twoja niemoc wspiera przemoc".

Galeria Plakatu AMSGaleria Plakatu AMS Galeria Plakatu AMS Galeria Plakatu AMS

Widząc to oskarżenie, zastanawiałem się (i buntowałem), w jakiż to sposób mógłby sprzeciwić się przemocy. Jakiejkolwiek . Szczególnie mając w pamięci przypadek pewnego policjanta, który reagując - nie na przemoc - a jedynie na akt wandalizmu, stracił życie ! Jak zatem można było oczekiwać ode mnie - zwykłego, szarego człowieka, abym przeciwstawił się przemocy? Nie dawało mi to spokoju. Zacząłem przypuszczać, że może jednak istnieje jakiś sposób, który pozwoli mi stać się superbohaterem (ach te niespełnione marzenia z dzieciństwa) i walczyć z przemocą lub chociaż skutecznie się jej przeciwstawiać.

I w pewnym momencie przyszło olśnienie. Zdałem sobie sprawę, że źle się do tego wyzwania zabieram, że swoimi ambicjami przypominam odrobinę kandydatki do tytułu Miss World, bo pragnę pokoju na świecie, ale dodatkowo - w przeciwieństwie do wspomnianych kandydatek - staram się go natychmiast i to własnymi siłami osiągnąć.

Kluczem do sprostania oczekiwaniom, jakie oskarżycielski paluch miał wobec mnie, był słowo "niemoc". On nie oskarżał mnie o to, że nie jestem wystarczająco mocny, aby przeciwstawić się przemocy, nie wymagał, abym każdą wolną chwilę spędzał na siłowni i nauce sztuk walki (a nocami w obcisłym kostiumie walczył ze złem). On oczekiwał, że wyrwę się z kręgu niemocy i wykrzeszę z siebie jakiekolwiek działanie. On dawał mi do zrozumienia, że w przypadku bycia świadkiem przemocy nie robię absolutnie nic, aby jej przeciwdziałać, że staram się jej po prostu nie zauważać. Że nie zrobię choćby zdjęcia telefonem, że nie oddalę się w bezpieczne miejsce, w celu natychmiastowego powiadomienia Policji. Że widząc, iż napastnicy się oddalili, nie zawrócę, aby pomóc ofierze (wezwać pogotowie). Że nie zgłoszę się jako świadek zdarzenia (bo po co mi ten cały ambaras). Że nie zrobię czegokolwiek, co może ograniczyć lub choćby w drobnej mierze zniwelować skutki przemocy.

Bo tak naprawdę nasza niemoc polega właśnie na tym - na braku działania. I nie jest to niemoc jedynie w stosunku do przemocy. Zacząłem od niej, bo przeciwdziałanie jej wydaje się po prostu niemożliwe. Jak widać z podanych wyżej dostępnych działań - wcale tak nie jest.

Jakiej zatem jeszcze pokłady sił drzemią w nas i - wbrew utartym przekonaniom - pozwolą nam zmienić oblicze świata? Z pewnością mamy ich przynajmniej tyle, aby zdobyć wiedzę. Wiedzę, jak reagować: czy to w sytuacjach przemocy, czy w innych - kryzysowych. Tę wiedzę możemy nabyć zaliczając np. kurs pierwszej pomocy, ale taki, który umożliwi klęknięcie przy manekinie szkoleniowym i kilkukrotne przejście przez proces resuscytacji. Dopiero bowiem taki trening pozwala choć odrobinę oswoić się z tego typu (nie ukrywajmy, że stresującą) sytuacją, pozwala zauważyć, że po masażu serca konieczne jest ponowne, odpowiednie ułożenie głowy poszkodowanego, aby w ogóle możliwe było wdmuchnięcie do jego płuc powietrza. Pozwala oswoić się z koniecznością dość - mogłoby się wydawać - brutalnego traktowania klatki piersiowej poszkodowanego. Usłyszeć od instruktora dość realistyczny opis tego, jak naprawdę może wyglądać miejsce wypadku (krew - często dużo, nienaturalny wygląd poszkodowanego, itd.) i jak sobie z takim, wywołującym stres widokiem radzić. Jak zaangażować gapiów w celu skrócenia czasu oczekiwania na profesjonalną pomoc dla poszkodowanego, a nawet jak zabezpieczyć własne mienie na czas akcji ratunkowej (hieny, niestety, krążą wszędzie).

Gdzie jeszcze wiedza może okazać się naszą siłą? Wystarczy choćby zorientować się, jakie możliwości zgłaszania sytuacji kryzysowych (w tym aktów przemocy) dostarcza przestrzeń publiczna. Krótko mówiąc - być na nie przygotowanym. Może się okazać, że jest to np. możliwość wysłania SMS-a (jak w środkach komunikacji publicznej w Warszawie) na wskazany numer. A informację o tym można czasami pozyskać w banalny sposób, np. w Warszawie są one umieszczone wewnątrz pojazdów. Jeśli powiadomienie musi mieć określoną formę, to warto je sobie od razu wpisać do telefonu, jako szablon. Jeśli nie potrafimy definiować szablonów w telefonie - należy się tego nauczyć, a następnie utworzyć szablon ćwiczebny i przećwiczyć na nim jego uzupełnianie do pełnej wiadomości, a następnie wysyłanie - wysyłając go do samego siebie. Dzięki temu potem, już z właściwym szablonem, w sytuacji zapewne stresującej - mimo wszystko sprawnie uda nam się taki SMS wysłać (numer pod który należy go wysłać także powinien być w kontaktach, pod łatwą do zapamiętania nazwą).

Czy na tym koniec? Nie. Możemy jeszcze zacząć reagować na przejawy jakichkolwiek niedozwolonych zachowań. Nie twierdzę, że od razu, ale widząc takowe, możemy następnie w domu poszukać sposobu na przeciwdziałanie im. Internet to nieprzebrana skarbnica wiedzy i bardzo łatwo odszukać w nim akty prawne, które mogą nam pomóc. Jeśli np. ktoś pali na przystanku, można mu grzecznie zwrócić uwagę (prosimy, nie żądamy), że palenie jest zabronione i wyjaśnić, że zgodnie z ustawą (taki pseudo prawniczy żargon działa na ludzi) z dnia 8 kwietnia 2010 roku (artykuł nr 5 punkt 8) zakaz ten obejmuje cały obszar przystanku (ten określa znowuż Kodeks Drogowy). Tę sentencję można sobie zapisać na telefonie (a co, korzystajmy z nowoczesnych technologii). Oczywiście nie należy występować w roli policjanta, a jedynie zwrócić uwagę (powtórzę: prosimy, nie żądamy). Być może poskutkuje natychmiast, być może dopiero następnym razem, już bez naszej obecności, tj. wówczas, gdy ten ktoś zechce ponownie zapalić na przystanku, powstrzyma się (lub odejdzie) mając świadomość stanu prawnego tego czynu. Być może nie poskutkuje w ogóle (warto być na to przygotowanym), ale z pewnością nie poskutkuje także, jeśli nasza reakcja w ogóle nie nastąpi.

To samo dotyczy picia alkoholu. Należy się zorientować, gdzie jest ono zabronione (bo nie w miejscach publicznych, ale w konkretnych miejscach) i gdy zobaczymy tam spożywających alkohol, wezwać Straż Miejską lub Policję - czyli reagować (po oddaleniu się na bezpieczną odległość).

Jeżeli podejrzewamy, że jakaś osoba zamierza prowadzić lub prowadzi pojazd będąc pod wpływem alkoholu, też należy zgłaszać to na Policję. Oczywiście zapamiętajmy numer rejestracyjny pojazdu i starajmy się ustalić, w którym kierunku odjechał.

Kolejnym zachowaniem, na jakie możemy zareagować, jest używanie słów wulgarnych w przestrzeni publicznej. Szczególnie jeśli robią to dzieci lub młodzież. Nie należy tego ignorować tylko po prostu zwrócić uwagę. Jeśli nie trafimy na totalnego degenerata, to takie zwrócenie uwagi działa. W tym przypadku warto też wiedzieć, że zgodnie z artykułem 141 Kodeksu Wykroczeń "kto w miejscach publicznych umieszcza nieprzyzwoite napisy, rysunki albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze grzywny do 1500 złotych" .

Możemy też zmieniać świat, zmieniając swoje zachowanie. I to momentami w banalny sposób - znowu nie wymagający praktycznie żadnej siły. Segregujmy śmieci. Róbmy to jednak z głową. Nie wrzucajmy do pojemników na odpady powietrza. Dlatego zarówno butelki plastikowe czy inne opakowania z tworzyw sztucznych (w tym kartony po mleku - przy okazji - te też trafiają tam gdzie tworzywa sztuczne) wyrzucajmy po uprzednim zgnieceniu. Tu oczywiście może być wymagana większa siła, ale korzystajmy z praw fizyki - połóżmy taki twardy pojemnik (np. po płynie do prania czy płukania) na chodniku i podepczmy go.

Oczywiście wiem, że może się to wydawać fanaberią, przecież wszyscy "wrzucają powietrze", dlaczego ja mam robić inaczej ? Ano dlatego, że (choć nie jesteś Mężczyzną Inaczej) im nas więcej, tym większa siła oddziaływania. Małpa widzi, małpa robi. Pewnych małp nie da się zreformować, ale pozostałe tak. Dlatego dawajmy przykład.

Starajmy się też stosować zasadę skautów, tj. pozostawiać po sobie świat przynajmniej w takim stanie, w jakim go zastaliśmy, a najlepiej w lepszym. Dlatego jeśli nie ma śmietników w miejscu wypoczynku lub są one już upchane z czubem, zabierzmy ze sobą śmieci i wrzućmy do pustego pojemnika (nawet gdyby przyszło nam je nieść/wieźć spory kawał drogi). Może w końcu nie będą potrzebne akcje sprzątania Ziemi.

Stosujmy się też do przepisów. Wiem, wiem, jest ich tak wiele, że ciężko się połapać. Niemniej znajmy i stosujmy przynajmniej te, które mają wpływ na innych ludzi. Jadąc samochodem zwracajmy uwagę na pieszych i innych, mniej masywnych niż samochód użytkowników drogi. Na chodnikach i w korytarzach nie róbmy zatorów, na schodach ruchomych zostawmy wolną lewą stronę, aby można było po nich także iść, a nie tylko stać. Na drogach dla rowerów poruszajmy się jedynie rowerami i nie parami, a jeden za drugim. Nie stawajmy też ławą na przejazdach rowerowych - paradoksalnie spowolni to przejazd zamiast przyspieszyć. Dużo można by pisać - po to właśnie macie zdobyć wiedzę, aby móc potem właściwie się zachowywać.

Wszystkie rady jakie tutaj przytoczyłem nie są bynajmniej dyktatem - zastosuje się do nich ten, kto zechce lub kto czuje się wystarczająco silny psychicznie. Bo taka siła też może być tutaj potrzebna.

Tak czy inaczej - niech moc będzie z Wami.

Mężczyzna Inaczej

Więcej o: